Jaskiernia: klub SLD uszanuje decyzję Kurczuka
Klub SLD uszanuje decyzję ministra
sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka w sprawie zeznań komendanta
głównego policji Antoniego Kowalczyka w tzw. aferze
starachowickiej - zapowiedział szef klubu Sojuszu Jerzy Jaskiernia.
"Jeśli Prokurator Generalny poinformuje nas, że nie ma przeszkód dla odtajnienia, to my nie będziemy się temu sprzeciwiali" - powiedział dziennikarzom Jaskiernia.
Odtajnienia zeznań Kowalczyka domagają się Platforma Obywatelska, PiS i PSL.
Jaskiernia podkreślił, że klub SLD poczeka na decyzję Kurczuka. "Postąpimy zgodnie z tym, co pan minister sprawiedliwości postanowi" - dodał.
Według niego, to nie jest sprawa polityczna, ale o charakterze prawnym. "To nie jest tylko problem politycznego zaspokojenia czyjejś ciekawości" - uważa Jaskiernia. "Chodzi o to, że odtajnienie zeznań jednego ze świadków rzutuje na to, co się będzie działo w dalszym postępowaniu" - zaznaczył.
Jaskiernia pytany, czy wierzy Kowalczykowi, odparł, że nie może się wypowiadać, bo nie zna dokumentów. "To jest jedna z przesłanek, dla których warto byłoby je odtajnić, bo tak długo, jak to nie nastąpi, tego typu pytania będą zawieszone w próżni" - zaznaczył.
Dziennikarze pytali też, czy na czas wyjaśnienia sprawy Komendant Główny Policji powinien zostać zawieszony. "W oparciu o oświadczenie Kowalczyka nie widzimy tutaj jakichkolwiek przesłanek, które by do takiego wniosku prowadziły" - odpowiedział Jaskiernia. Jego zdaniem, "trudno, aby tworzyć domniemanie na niekorzyść Kowalczyka".
Komendant Główny Policji uważa za "niezbędne odtajnienie w całości" jego zeznań dotyczących tzw. afery starachowickiej, "co pozwoli na jednoznaczne wyjaśnienie tej sprawy" - wynika z jego oświadczenia przesłanego w poniedziałek PAP. Kowalczyk podkreślił, że w jego kolejnych zeznaniach nie ma sprzeczności. "Uzupełniłem jedynie i korygowałem przekazane wcześniej informacje o dodatkowe okoliczności" - zaznaczył.
Jak podały w sobotę "Rzeczpospolita" i "Super Express", Kowalczyk zmienił swoje zeznania, składane w śledztwie w sprawie przecieku w aferze starachowickiej. Według dzienników, w czasie pierwszych zeznań szef policji twierdził, że nie przekazywał ówczesnemu wiceministrowi spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewowi Sobotce informacji o akcji CBŚ w Starachowicach, a potem zeznał, że informował go o działaniach policji.