Jaruzelski: brak słów na zarzuty "Wprost"
Gen. Wojciech Jaruzelski, odnosząc się do
publikacji tygodnika "Wprost" na temat zabójstwa ks. Jerzego
Popiełuszki, obwiniającej o to najwyższe struktury komunistycznego
państwa, oświadczył, iż jest to tak piramidalnie
idiotyczne, że brak mu słów.
18.10.2005 15:10
W środę mija 21. rocznica zabójstwa ks. Popiełuszki. Tygodnik "Wprost" i telewizja Polsat twierdzą w swych publikacjach z tej okazji, że zbrodnia została zaplanowana przez najwyższe struktury komunistycznego państwa, przez nie przeprowadzona i tuszowana.
Załatw to, niech on nie szczeka - tak, zdaniem tygodnika, miał w połowie 1984 roku powiedzieć gen. Jaruzelski do gen. Czesława Kiszczaka. "Nie szczekać miał ksiądz Jerzy Popiełuszko" - pisze "Wprost".
Gen. Jaruzelski, który we wtorek przed katowickim sądem zeznawał jako świadek w procesie byłych milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego, powiedział, że przyjmując tezę zawartą w artykule "Wprost" trzeba byłoby go uznać za idiotę i masochistę.
Spowodowanie śmierci ks. Jerzego Popiełuszki to było przecież samobójstwo polityczne dla tych, którzy by tego typu decyzje podejmowali. Przecież wiadomo, jak to potem zaistniało w postaci wielkich oskarżeń w stosunku do władz - powiedział generał.
Myśmy byli najbardziej zainteresowani, żeby to wykryć, żeby dojść do istoty sprawy. Po dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy była jakaś inspiracja. Ja liczę, że była jakaś inspiracja, ale właśnie taka, która miała spowodować trzęsienie ziemi w Polsce - powiedział Jaruzelski.
Tam jest nawet takie stwierdzenie, że generał Jaruzelski miał powiedzieć gen. Kiszczakowi "Załatw go", czy coś takiego. Jest na to świadek? - zapytał generał.
Dodał, że "z wielkim obrzydzeniem" obserwuje, kiedy próbuje się żerować na ludzkiej tragedii, na krwi, na nieszczęściu dla załatwiania różnych politycznych interesów. To jest naprawdę niegodziwe, to jest zniewaga, to jest profanacja tych, którzy cierpieli, tych którzy polegli - powiedział Jaruzelski.
Pytany, czy wystąpi na drogę prawną przeciwko autorom artykułu, odpowiedział, że musi się skontaktować z gen. Kiszczakiem, który jest głównie przywoływany jako cały, niemalże sprawca tych wszystkich działań.
Pion śledczy katowickiego IPN, prowadzący śledztwo w sprawie sprawstwa kierowniczego zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki, jak dotąd nie znalazł dowodów, pozwalających na postawienie komukolwiek zarzutów w tej sprawie, choć natrafił na wiele poszlak, wskazujących na możliwy udział w niej wysokich funkcjonariuszy PRL.
Śledztwo w tej sprawie, rok temu przeniesione z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie do Katowic, może potrwać jeszcze wiele miesięcy. Naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN, prok. Ewa Koj, powiedziała, że praca prokuratorów na tym etapie śledztwa polega głównie na analizowaniu tysięcy kart zgromadzonych dokumentów. Prowadzona jest też nowa kwerenda archiwalna.
Informacje pojawiające się w artykule "Wprost" w jakiś sposób przejawiają się jako wersje śledcze w postępowaniu, ale oparte są w dużej mierze na poszlakach, które trudno zweryfikować materiałem dowodowym. Na dziś materiał dowodowy, jakim dysponujemy, nie daje nam podstaw do przedstawienia zarzutu gen. Kiszczakowi, co sugeruje tygodnik - skomentowała prok. Ewa Koj.
Potwierdziła, że śledztwo ukierunkowane jest m.in. na sprawdzenie, jaką rolę odegrali w zabójstwie księdza generałowie Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski.
Komentując doniesienia prasowe, prok. Koj powiedziała, że prawem dziennikarzy jest stawianie określonych tez, nawet jeśli są oparte jedynie - jak mówiła - na słabych poszlakach. To pewnego rodzaju spekulacje, których nie da się z całą stanowczością wykluczyć, ale aby przedstawić komuś zarzut w postępowaniu karnym, trzeba mieć niezbite dowody - zaznaczyła prokurator.
Dodała, że nawet jeżeli postępowanie potwierdzi sugestie wobec niektórych osób, wymienionych w tekstach prasowych, nie będzie można postawić im zarzutów, jeżeli nie byli funkcjonariuszami państwowymi, ponieważ tylko tacy ponoszą odpowiedzialność w świetle ustawy o IPN. Realnie śledztwo może dotyczyć więc tylko członków najwyższych władz partyjnych i państwowych.
Sprawa potencjalnych sprawców z niższego szczebla znalazła już finał w sądzie. W 1984 r. Władysław Ciastoń był wiceministrem MSW i szefem SB, a Zenon Płatek - szefem IV departamentu MSW zwalczającego Kościół. W 1994 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie niejednomyślnie uniewinnił generałów od zarzutu inspirowania zbrodni. Dwa lata później Sąd Apelacyjny zwrócił sprawę sądowi I instancji. W 2000 r. proces Płatka zawieszono z powodu jego choroby. W 2002 r. Ciastonia ponownie uniewinniono - prokuratura nie składała apelacji od tego wyroku, który już się uprawomocnił.
Do porwania i zamordowania księdza Popiełuszki doszło 19 października 1984 r. Zbrodni dokonali trzej oficerowie SB - Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski - skazani rok później w procesie toruńskim. Obecnie wszyscy są już na wolności.