PolskaJarosław Kalinowski: zmiana partii to okłamywanie wyborców

Jarosław Kalinowski: zmiana partii to okłamywanie wyborców

Cóż z tego, że mamy dziś różne partie, ale gdybyśmy przyjrzeli się liderom tych partii, to się okaże, że mają za sobą obecność w czterech, pięciu ugrupowaniach, czyli kiedyś nie wyszło, będąc w rządzie nie wyszło, zmiana opakowania. I to jest w pewnym sensie okłamywanie wyborców - powiedział w „Sygnałach Dnia” poseł PSL Jarosław Kalinowski.

Sygnały Dnia: Zbliża się kampania wyborcza powoli w przyszłym roku i parlamentarna, i prezydencka. I co? PSL znowu pójdzie samodzielnie, jak to zwykle ma w zwyczaju?

Jarosław Kalinowski: Zbliża się kampania, ale my różnimy się od innych ugrupowań politycznych i to w sposób znaczący. Jesteśmy jedyną partią, która od piętnastu lat nie zmieniła nazwy, a to jest bardzo ważne, bo to jest uczciwe postępowanie wobec wyborców. No cóż z tego, że mamy dziś różne partie, ale gdybyśmy przyjrzeli się liderom tych partii, to się okaże, że mają za sobą obecność w czterech, pięciu ugrupowaniach, czyli kiedyś nie wyszło, będąc w rządzie nie wyszło, zmiana opakowania. I to jest w pewnym sensie okłamywanie wyborców. My tego nie czynimy i czynić nie będziemy. Natomiast patrząc dzisiaj na nasze nawet te notowania, one nie są jeszcze imponujące, ale w środowisku wiejskim wyszliśmy na pierwsze miejsce, odzyskaliśmy tę pozycję, wśród rolników również wyszliśmy na pierwsze miejsce, odzyskaliśmy pozycję. To są głównie efekty również naszych wcześniejszych działań, ale również i tego, że też w odróżnieniu od innych partii możemy się poszczycić tym, że nasi działacze, którzy pełnili różne
funkcje — i premierów, i ministrów, i wojewodów — nie są uwikłani w te wszystkie aferalne kwestie, o których każdego dnia słyszymy.

Sygnały Dnia: Kiedy będą wybory, panie pośle? Jarosław Kalinowski: Wszystko wskazuje na to, że będą jesienią, takie są głosy czy odgłosy płynące ze strony największego ugrupowania parlamentarnego, czyli SLD. Moje zdanie jest takie, że dobrze by było, gdyby jednak ten termin wiosenny był. Ja już nie mówię o polityce, ja mówię o tych zwykłych rzeczach związanych z funkcjonowaniem państwa, przygotowaniem budżetu. To zresztą lewica mówiła na początku tej kadencji. Byłoby to optymalne dla państwa, dla dobrego funkcjonowania państwa, dla płynnego przejmowania spraw państwowych, tych finansowych przez nowy układ polityczny, parlamentarny. Ale wszystko wskazuje na to, że przysłowiowe karpie nie będą chciały mieć Bożego Narodzenia na Wielkanoc.

Sygnały Dnia: Ale co to zmienia ten termin wrzesień, jesień z punktu widzenia PSL na przykład?

Jarosław Kalinowski: Panie redaktorze, my byśmy chcieli ze względu chociażby też na sytuację w państwie, tego totalnego kryzysu zaufania społeczeństwa do państwa, do instytucji państwa, a tą instytucją jest przecież parlament również, najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji są wcześniejsze wybory. Ale cóż z tego, że o tym mówimy, kiedy realia w parlamencie są takie, że te wybory będą jesienią?

Sygnały Dnia: Powstają nowe partie polityczne, Unia Lewicy powstała, słyszał pan na pewno o tym, siedem ugrupowań lewicowych.

Jarosław Kalinowski: No cóż, mamy okres przedwyborczy...

Sygnały Dnia: Podobno profesor Kazimierz Kik powiedział wczoraj, że jak się dodaje zera do siebie, to zawsze zero wychodzi, więc po co ma powstawać taka firma...?

Jarosław Kalinowski: I są to takie gorączkowe ruchy, poszukiwanie dla siebie miejsca, trochę zmiany nazwy, trochę ogromadzania, dodawania, ale właśnie tu mamy do czynienia chyba jednak z czymś takim, o czym pan wspomniał — dodawanie ułamkowych wartości i to pozostaną ułamkowe jednak wartości. Sądzę jednak, że jest chyba trochę prawdy w tym, że te ugrupowania podnoszą swoją wartość przetargową w tym, co rzeczywiście na tej stronie sceny, na lewicy powstanie przed wyborami.

Sygnały Dnia: Pan wspomniał o Samoobronie, panie pośle, że traci na wsi. Inaczej: że PSL zyskuje, no to w konsekwencji Samoobrona traci. Dlaczego?

Jarosław Kalinowski: Myśmy byli ugrupowaniem, które w sposób jednoznaczny, może w osamotnieniu, ale walcząc o jak najlepszą pozycję Polski, polskiego rolnictwa w czasie negocjacji, najlepszą pozycję w Unii Europejskiej, nie krzyczeliśmy, tylko wykonywaliśmy tę pracę, która do nas należała. Dzięki temu dopłaty są o połowę większe. Co by było, gdyby dzisiaj dopłaty były o połowę niższe? Czy ktokolwiek z rządu — minister rolnictwa, premier były, obecny — czy mówiliby, że to jest dobre rozwiązanie? Myśmy to czynili. Ja mówiłem, że jestem zwolennikiem członkostwa w Unii Europejskiej. Mówiłem też, że grupą zawodową, która ma szanse po uzyskaniu członkostwa skorzystać więcej nawet niż inne grupy zawodowe, są rolnicy. Wtedy nie dowierzano i nie ma się co dziwić, że nie dowierzano, ale dzisiaj pewne rzeczy stają się faktem. Dopłaty wpływają, a nie tylko dopłaty, bo i wsparcie inwestycyjne, i cała sfera tego wsparcia strukturalnego staje się faktem. I to zmieniło nastroje na wsi. I to pokazuje, że jednak mieliśmy
rację.

Przeczytaj całą rozmowę

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)