Jarosław Kalinowski: PiS robi skok na media publiczne

17.12.2005 10:19, aktual.: 17.12.2005 10:56

Łamiąc pewne dobre obyczaje, a nawet pewnie i regulamin Sejmu, przez kilka dni dokonano uchwalenie ustawy, która jest ustawą, która doprowadzi do tego, że kontrolę nad mediami publicznymi przejmie, powiedzmy sobie wprost, Prawo i Sprawiedliwość - powiedział Jarosław Kalinowski, wicemarszałek Sejmu, lider Polskiego Stronictwa Ludowego.

Sygnały Dnia: Tematów do rozmowy jest dzisiaj bardzo dużo. Zacznijmy może od tego najgorętszego, najświeższego, czyli z dzisiejszej nocy – budżet Unii Europejskiej. Jest porozumienie. Dobre dla Polski?

Jarosław Kalinowski:Przypomina mi się atmosfera z 13 grudnia 2002 roku z Kopenhagi. Myślę, że sytuacja trochę podobna. Pewnie mogło być więcej, ale musiał być kompromis i to chyba dobry kompromis będzie dla Polski. Można chyba nawet pogratulować premierowi Marcinkiewiczowi, bo odczucia w kraju wszystkich komentatorów były takie, że będzie bardzo ciężko i że tych 60 miliardów nie osiągniemy, a tymczasem prawie, prawie mamy. A teraz trzeba wszystko zrobić, żeby te środki po prostu wykorzystywać, bo póki co jeszcze z tej projekcji do 2007 roku dużo pracy nas czeka, żeby rzeczywiście te środki wykorzystać.

59 miliardów 650 milionów – jak to może zmienić sytuację na przykład na polskiej wsi?

- Pamiętajmy, że płacimy też te środki własne, czyli swoją składkę do budżetu Unii...

Tak jak premier mówił, za jedno wpłacone euro mamy dostać mniej więcej cztery.

- No dobrze, tak to było i wtedy, kiedy negocjowaliśmy i wiadomo, że takie są relacje, to może wpłynąć. Pyta pan konkretnie o polską wieś. Prawie 50% budżetu Unii Europejskiej jest skierowane do rolnictwa. No i również nasze rolnictwo też z tego będzie korzystało. Może wpłynąć pozytywnie, ale tu nie o samych pieniądzach musimy mówić. Ostatnie informacje dotyczące zmiany regulacji rynku cukru to są bardzo złe informacje dla polskiego rolnictwa. Jest szereg innych niepokojących bardzo informacji, tak że naprawdę to, że dzisiaj jest dobry kompromis budżetowy, bo tak go oceniamy i pewnie tak będzie oceniany, nie znaczy, że najbliższe osiem lat (ja już mówię łącznie z tym rokiem następnym) to już jest wszystko w porządku, że możemy być spokojni. Nie, walka o interesy poszczególnych krajów, również rolnictwa w Unii Europejskiej, będzie trwała i będzie bardzo zażarta.

(...)

”Przesądziły względy humanitarne, dotychczasowe życie, przejawiana postawa i zasługi proszącego o łaskę” – tak Aleksander Kwaśniewski uzasadnia ułaskawienie Zbigniewa Sobotki. Pan się zgadza z tym uzasadnieniem, z tą decyzją w ogóle?

- Decyzja jest ogłoszona, chyba nikt się nie spodziewał, że nie będzie tej decyzji pomimo tych sporów, czy mógł prezydent to zrobić bez zajrzenia do akt, wtedy, kiedy minister Ziobro uchylił się od swoich obowiązków przekazania tej całej dokumentacji. Ja wiem, że ta sprawa będzie komentowana w dwojaki sposób. Jedni będą mówić, że dobrze, powinien, mógł, miał prawo, względy humanitarne, pan Sobotka był i tak już ukarany, bo polityk praktycznie złamana kariera absolutnie, z drugiej strony, że to kolesiostwo i tego typu sformułowania. Prawda gdzieś leży pośrodku. Ja twierdzę, że jednak, tak uważam, prezydent miał prawo dokonać, dokonał, za to odpowiedzialność bierze na siebie, to było bardzo mocno podkreślone, wszystkie wynikające z tego opinie. Ja też znałem jako polityk pana Sobotkę, byłem w jednym rządzie i powiem szczerze, że też miałem jak najlepsze opinie o panu Sobotce, natomiast wyrok sądu był wyrokiem sądu, ale prezydent ma prawo do łaski.

Tu cały czas są jednak te wątpliwości, że kolega ułaskawia kolegę. Czy pan by taką decyzję podjął?

- Wie pan, proszę tak nie pytać. Akurat nie musiałem tego podejmować, takiej decyzji...

No, w wyborach prezydenckich startował pan, więc pytanie jest uzasadnione.

- Na pewno źle by było, gdyby jakaś forma znajomości z prezydentem stawiała w gorszej pozycji jako obywatela tak czy inaczej taką osobę, znaczy że z jednej strony jest podejrzenie o jakieś kolesiostwo i wspieranie kolegów, a z drugiej strony nie można eliminować osoby dlatego, że akurat była znana. Nie ma pan wrażenia, że akurat z tych 10 lat z dwóch kadencji prezydenta Kwaśniewskiego właśnie ta decyzja zostanie nam w pamięci?

- Nie, myślę, że oczywiście, pewnie nawet większość Polaków negatywnie to oceni, choć niemała grupa pewnie przyzna prezydentowi rację. Tak że w tych kategoriach to nie zmieni obrazu, podejrzewam, prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Ona była z jednej strony błyskotliwa, prezydent potrafił podobać się społeczeństwu, ale z drugiej strony po 10 latach trzeba powiedzieć, że niestety gospodarka, stan polskiego społeczeństwa jest zły, jesteśmy w ogonie całej Unii Europejskiej, wyprzedzają nas nie tylko Czesi i Węgrzy, ale i Litwa, Łotwa, Estonia, największe bezrobocie, największe obszary biedy, młodzi ludzie po szkołach wyższych muszą szukać pracy za granicą, a na te sprawy również prezydent miał możliwość wpływania, a nie wpływa.

Teraz pytanie do pana jako wicemarszałka Sejmu – co dzieje się, co może wydarzyło się w ciągu ostatnich siedmiu dni, że Sejm aż tak bardzo przyspieszył prace nad ustawami medialnymi, że właśnie w ciągu tych siedmiu dni udało się je po prostu ustalić?

- Hm, uśmiechnąłem się...

Tutaj wersja jest taka, że Sejm po prostu zaczął już sprawnie pracować.

- No nie, powiedzmy sobie wprost, kończy się kadencja rad nadzorczych telewizji i radia publicznego, też rady nadzorcze za chwilę będą wybierały zarządy i telewizji publicznej, i radia publicznego, no więc Prawo i Sprawiedliwość mając większość w Parlamencie, łącznie z klubami Ligi i Samoobrony, postanowiły dokonać szybciej niż to było przewidywane zmian tych rad nadzorczych, a kluczem do tego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. No więc łamiąc pewne dobre obyczaje, a nawet pewnie i regulamin Sejmu, przez kilka dni dokonano uchwalenie ustawy, która jest ustawą, która doprowadzi do tego, że kontrolę nad mediami publicznymi przejmie, powiedzmy sobie wprost, Prawo i Sprawiedliwość.

Tu można sobie zadać pytanie, czy Sejm będzie równie sprawny przy np. uchwalaniu ustaw usprawniających ściąganie abonamentu, czy wystarczy siedem dni.

- Przecież próbujemy to w Parlamencie rozstrzygnąć, już podejrzewam, jak dobrze sięgnę, nie wiem, z osiem lat już nad tym Sejm pracuje i nie ma finału, a tutaj proszę, siedem dni. Oby ta sprawa była uregulowana, ale bardziej nas niepokoi, powinno wszystkich niepokoić rzeczywiście, jak ład medialny będzie wyglądał, czy media publiczne będą rzeczywiście mediami publicznymi, choć pamiętajmy, że w tej chwili też one są w jakimś sensie politycznie... Przecież te rozstrzygnięcia zapadały – i nadzór, i to, kto jest prezesem radia czy telewizji – politycy rozstrzygali w Sejmie poprzez skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Tylko pytanie, czy nie będzie pokusy, żeby po prostu ręcznie sterować i sprawić, że będzie jakaś ukryta cenzura. Bywały już okresy, kiedy prawica miała tą władzę i przewagę, bywały czasy, kiedy lewica, łącznie z tym środowiskiem, powiedzmy, dzisiejszej Platformy. Dzisiaj na powrót prawica ta PiS-owska będzie to czyniła. Widać, że coś jest niedobrego w tych rozstrzygnięciach zasadniczych,
dotyczących mediów publicznych, bo polityczne przechyły tutaj następują.

Przeczytaj całą rozmowę.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także