PolskaJarosław Kaczyński wygra, co wtedy?

Jarosław Kaczyński wygra, co wtedy?

Czy jeśli Jarosław Kaczyński wygra wybory prezydenckie, wzrośnie wyraźnie poparcie dla PO, na zasadzie odchylającego się wahadła? Czy przeciwnie – w górę pójdzie PiS, zgodnie z zasadą, że wyborcy ciągną do silniejszego? A może jeszcze inaczej: przegrana Kaczyńskiego sprawi, że zjednoczą się i wzmocnią wyborcy PiS? Czy ewentualna porażka Komorowskiego odbije się negatywnie na poparciu dla Donalda Tuska, który przecież namaścił kandydata PO, ale poprzez prawybory sprytnie zdjął z siebie odpowiedzialność za ten wybór? - zastanawia się publicysta "Faktu" Łukasz Warzecha, komentując najnowszy sondaż Wirtualnej Polski.

Jarosław Kaczyński wygra, co wtedy?

10.06.2010 | aktual.: 08.07.2010 11:09

Przeczytaj też komentarz Wiesława Dębskiego: Jarosławowi Kaczyńskiemu poluzowano gorset

Na początek uwaga, dotycząca sondaży w ogóle: należy do nich podchodzić z maksymalną ostrożnością. Im bliżej wyborów prezydenckich, tym wydaje się, że jest tej ostrożności mniej, a powinno być więcej. Czasem sensację i podekscytowanie komentatorów wywołuje porównanie dwóch badań, których w ogóle porównywać się nie powinno, bo były przeprowadzone przez inne ośrodki, na innych próbach, innymi metodami i z innym pytaniem. Wiarygodność poszczególnych sondaży też pozostawia wiele do życzenia. Jedyne więc, na co warto zwracać uwagę, to trendy i tendencje. Najciekawiej jest porównywać dane sprzed katastrofy smoleńskiej oraz sprzed powodzi z obecnymi. Trzeba przy tym jednak zaznaczyć, że polaryzacja sympatii politycznych jest wśród Polaków tak mocna, iż reakcja na wydarzenia zostaje przytłumiona. Dla przykładu – można założyć, że nawet jeśli znaczna część zdeklarowanych sympatyków PO ma zastrzeżenia co do tego, jak prowadzone jest dochodzenie w sprawie smoleńskiej katastrofy, to i tak nie dadzą temu wyrazu w swoim
poparciu dla premiera Tuska czy jego partii. Innymi słowy – im silniejsza polaryzacja, tym mniejsza grupa badanych jest skłonna zmieniać swoją opinię pod wpływem faktów, a więc tym mniejsze odbicie mają te fakty, nawet istotne, w sondażach.

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, to bardzo trwałe i wciąż zadziwiająco wysokie poparcie dla Donalda Tuska, i to zarówno po katastrofie w Smoleńsku, jak i w momencie, kiedy w znacznej części kraju we znaki daje się powódź. To nie tylko kwestia wspomnianej polaryzacji, ale także dowód na wciąż nie malejącą skuteczność przyjętej przez szefa rządu taktyki uciekania od wszelkich trudnych kwestii, tak aby jego własny wizerunek w związku z nimi nie ucierpiał. Dotyczy to zarówno katastrofy (wielokrotnie powtarzane oświadczenie, że prokuratura jest niezależna i premier w żaden sposób nie może się mieszać w jej prace, zaś działania rosyjskiej cywilnej komisji też oczywiście pozostają poza jego zasięgiem), jak i powodzi (deklaracja, że za stan zabezpieczeń odpowiadają w ogromnej części samorządy, a samorządowców ludzie wybierają sobie sami).

Rząd tradycyjnie zbiera znacznie gorsze opinie niż premier, jednak, co ciekawe, dziś i w ostatnich dwóch miesiącach są one lepsze niż były w marcu. Czy to efekt zbliżających się wyborów (sympatycy PO zwierają szeregi) czy też więcej wyborców ocenia mimo wszystko pozytywnie działania gabinetu Tuska po katastrofie i w związku z powodzią – trudno ocenić. Trzeba jednak pamiętać, że powódź, niestety, nadal trwa i wiele wskazuje na to, że jeszcze potrwa. Warto przyjrzeć się zatem ocenom rządu, gdy nadejdzie ostatecznie czas porządkowania, naprawy, a powodzianie najbardziej będą oczekiwali pomocy właśnie w tych kwestiach.

Wreszcie w sondażu poparcia dla partii widać, że Prawo i Sprawiedliwość zyskało po 10 kwietnia, zaś od tego czasu poparcie dla tego ugrupowania ustabilizowało się na wyraźnie wyższym poziomie niż poprzedni – ani znacząco nie rośnie, ani nie spada. Platforma nadal ma przewagę, ale pamiętajmy, że wybory parlamentarne dopiero w przyszłym roku i bardzo wiele może się do tego czasu zmienić.

Najciekawsze może nas jednak dopiero czekać. Czy jeśli Jarosław Kaczyński wygra wybory prezydenckie, wzrośnie wyraźnie poparcie dla PO, na zasadzie odchylającego się wahadła? Czy przeciwnie – w górę pójdzie PiS, zgodnie z zasadą, że wyborcy ciągną do silniejszego? A może jeszcze inaczej: przegrana Kaczyńskiego sprawi, że zjednoczą się i wzmocnią wyborcy PiS? Czy ewentualna porażka Komorowskiego odbije się negatywnie na poparciu dla Donalda Tuska, który przecież namaścił kandydata PO, ale poprzez prawybory sprytnie zdjął z siebie odpowiedzialność za ten wybór? I tak dalej, i tak dalej.

Jedno jest pewne: jaki by nie był wynik wyborów prezydenckich, to będzie moment przesilenia. Rezultat kolejnych wyborów – w mniejszym stopniu samorządowych, w większym parlamentarnych – będzie w znacznym stopniu uzależnione od tego, kto zajmie pałac przy Krakowskim Przedmieściu.

Łukasz Warzecha, publicysta "Faktu", specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)