Jarosław Kaczyński: wolę mieć wojsko rozpite, ale bitne niż grzeczne i ostrożne
- Wolę mieć wojsko rozpite, ale bitne niż grzeczne i ostrożne - tak Jarosław Kaczyński bronił Adama Hofmana podczas ostatniego posiedzenia klubu PiS. To nie oznacza jednak, że rzecznik partii jest bezpieczny. Jeśli warszawskie referendum będzie nieważne, czekają go polityczne konsekwencje - podaje "Newsweek".
05.10.2013 | aktual.: 05.10.2013 10:35
Podczas posiedzenia poseł Jan Dziedziczak zarzucił rzecznikowi PiS błędną politykę medialną partii. - Mamy 137 posłów, w tym wiele merytorycznych osób, profesorów, a do mediów chodzi zaledwie kilku ludzi. Poza tym nie może być tak, że największym obciążeniem wizerunkowym partii jest nasz rzecznik. A już po aferze centymetrowej nawet księża i zakonnicy się od nas odwracają. Ostatnio rozmawiałem z kilkoma. Coraz bardziej skłaniają się w stronę Gowina – mówił Dziedziczak.
- Nasi profesorowie zostaną wykorzystani, jak dojdziemy do władzy. Ale czy poradziliby sobie w ostrych dyskusjach? Tam jest przecież pięciu na jednego. Czterech polityków i dziennikarz przeciw posłowi PiS. Jako dowódca wolę mieć wojsko rozpite, ale bitne niż grzeczne i ostrożne - odpowiedział Kaczyński.
Zdaniem anonimowego polityka PiS, z którym rozmawiał "Newsweek" Hofman dostał parasol ochronny, ale tylko do 13 października. - Jeśli wygramy referendum, jego grzechy zostaną odpuszczone. Ale jeśli przegramy, jego głowa spadnie. Nagle okaże się, że „W” wymyślone przez Hofmana jednak zaszkodziło, że za partią cały czas ciągnie się sprawa jego popisów na Podkarpaciu - ocenił.
Wcześniej Jarosław Kaczyński zapowiadał już dyscyplinarkę wobec Adama Hofmana. Takie postępowanie mogą wszcząć dwie osoby: rzecznik dyscypliny klubowej Marek Suski albo rzecznik dyscypliny partyjnej Karol Karski. Do tej pory żaden z nich jeszcze tego nie zrobił.
* Źródło: Newsweek*