Jarosław Kaczyński przed Pałacem Prezydenckim
"Obrońcy krzyża" znów pojawili się przed Pałacem Prezydenckim. Przynieśli ze sobą krzyż i transparenty. Uniemożliwili policji ustawienie ogrodzenia z barierek na chodniku. Doszło do przepychanek, podczas których potłuczono większość ustawionych tam zniczy. W warszawskiej archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela zakończyła się już msza święta w intencji 96 ofiar katastrofy samolotu Tu-154M. Sprzed kościoła przed Pałac Prezydencki dotarł marsz pamięci w którym uczestniczył Jarosław Kaczyński. Przed Pałacem Kaczyński powiedział, że wciąż będzie dążył do ujawnienia prawdy. Tłum odpowiedział mu okrzykami "żądamy prawdy".
10.11.2010 | aktual.: 11.11.2010 07:41
W nabożeństwie w archikatedrze wzięło udział kilkaset osób; byli członkowie rodzin ofiar tragedii, w tym prezes PiS Jarosław Kaczyński. Kościół był pełen wiernych, ludzie zgromadzili się również na ulicy przed świątynią. - W obliczu istniejących w naszej ojczyźnie podziałów, wrogości, niezdolności do rozmowy i współpracy ze sobą, stoi przed nami, jako Kościołem, ogromna praca formacyjna. Powinniśmy słuchać Słowa Bożego, powinniśmy nieustannie modlić się, żebyśmy potrafili spierać się ze sobą merytorycznie - powiedział w homilii jezuita o. Zdzisław Wojciechowski.
Po mszy z archikatedry przed Pałac Prezydencki przeszedł "marsz pamięci". Brał w nim udział Jarosław Kaczyński. Kiedy zabrał głos, opowiedział o byłym działaczu "Solidarności", "dzielnym Edwardzie Mizikowskim", który "został dzisiaj przewrócony i poturbowany". - Nie wiemy, gdzie on jest, ale takie zdarzenia nie mają prawa się dziać w wolnej Polsce - powiedział prezes PiS. Tłum zaczął wtedy skandować: "Uwolnić Edwarda, uwolnić Edka". - Tak, Edka trzeba uwolnić - odpowiedział Jarosław Kaczyński.
Przed Pałacem brat zmarłego prezydenta mówił również: - Przyszliśmy tutaj, jak co miesiąc, w pochodzie procesyjnym, który zmierza w to miejsce, w którym Polacy oddawali cześć poległym. Polacy wspominali tych, którzy w jakiś niezwykły sposób wpisali się w ten straszliwy ciąg, jakim jest Katyń. Wiem, że być może pochód zostanie opisany jako faszystowska manifestacja - powiedział Kaczyński.
- My będziemy tu przychodzić po to, by bronić prawdy - kontynuował szef PiS, dodając, że przeprowadzono cały szereg operacji zmierzających do tego, aby przestano zajmować się katastrofą w Smoleńsku. Tłum odpowiedział mu okrzykami "żądamy prawdy".
Już wcześniej przed Pałacem Prezydenckim zgromadziło się kilkuset zwolenników krzyża i gapie. Ustawili się przed ogrodzeniem budynku, przy ok. dwumetrowym krzyżu, który przynieśli ze sobą.
"Obrońcy krzyża" uniemożliwili policji ustawienie pełnego ogrodzenia z barierek na chodniku przed Pałacem. Doszło do przepychanek, podczas których potłuczono większość ustawionych tam zniczy. Jedną z barierek zgromadzeni wynieśli na jezdnię przy Krakowskim Przedmieściu; policja nie interweniowała.
Zgromadzeni trzymali transparenty "Obudź się Polsko, mamy dość", "Jaki prezydent, taki patriotyzm". Skandowali m.in.: "Tu jest Polska, a nie Moskwa" i "Komorowski do Moskwy".
Porządku przed pałacem pilnują policjanci i strażnicy miejscy.
W połowie września krzyż, ustawiony 15 kwietnia przed pałacem w czasie żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej, został przeniesiony do pałacowej kaplicy. W środę krzyż znów przeniesiono - tym razem do kościoła św. Anny, do kaplicy loretańskiej, gdzie jest pomnik katyński.
W katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia zginęło 96 osób, które udawały się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wśród ofiar byli m.in. prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.