Jarosław Kaczyński: prezydent powinien zeznawać na końcu
(RadioZet)
09.09.2004 | aktual.: 09.09.2004 10:32
Gościem Radia Zet jest Jarosław Kaczyński, lider PiS, który zastanawia się, co łączy Radio Zet z Madonną. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Właśnie się zastanawiam, skąd tego rodzaju powodzenie Radia Zet. U Madonny? No właśnie. Miałem takie proste wyjaśnienie, ale pani redaktor je zdezawuowała. Musimy więc poczekać na wyjaśnienie tej tajemnicy do przyszłego tygodnia. Czy jest coś niewłaściwego w tym, że żona prezydenta ma fundację, która zbiera pieniądze na zbożny cel, ale dostaje je na przykład z PKN Orlen czy od dr Jana Kulczyka? Fundacji się nie ma. Jest się fundatorem. To nie jest prawo własności. W Polsce nie ma fundacji prywatnych. To tak kolokwialnie. Jeżeli ta fundacja działa dla jakiegoś zbożnego celu, tak naprawdę, a nie tylko w deklaracjach, to na pewno nie ma w tym nic złego. Jeśli chodzi natomiast o donatorów, to może powstać sytuacja ambarasująca. Z tego względu, że żona prezydenta jak żona Cezara, a poza tym prezydent jak Cezar w tym wypadku, choć powiedzenie odnosi się do żon.
To jest sytuacja niełatwa. Tak bym to określił. Może prowadzić do takich stanów, które budzą podejrzenia, a już w szczególności w kraju, w którym mamy to co mamy. Wszyscy już dzisiaj wiedzą to co mnie się wydaje, było już wiadome od bardzo, bardzo dawna. Dlatego może to być przedmiotem badań. Żona prezydenta mówi, że czuje się obrażona tonem wypowiedzi niektórych członków sejmowej komisji śledczej, które padają pod jej adresem czy też publikacji prasowych. Na pewno nie znajduje się w dobrej sytuacji. Mogę zrozumieć, że jeśli działała przez cały czas tylko dla dobra nie tyle publicznego sensu stricte dla załatwienia pewnych bolesnych spraw społecznych, to może być tym zaskoczona, ale nie powinna być, bo jej mąż znalazł się w sytuacji, w której prezydent RP znajdować się nie powinien. Nie znalazł się w niej w sposób nieświadomy, tylko całkowicie świadomy. Pani Kwaśniewska wraz z mężem uczestniczyła w pewnym sposobie sprawowania władzy i w pewnym sposobie uprawiania polityki, w pewnym kształcie życia
publicznego. Współokreślała jego kształt bardzo, bardzo niedobry i dzisiaj przychodzi jej za to płacić. Sekretarz Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha domaga się, by prezydent został jak najszybciej przesłuchany przez komisję śledczą. Mówi, że niektórym członkom komisji chodzi o dokuczanie, upokarzanie rodziny państwa Kwaśniewskich i przygotowanie kampanii prezydenckiej dla prawicy. Myślę, że pan minister Szymczycha idzie tu pewnym utartym torem. Jeśli ktoś znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, to bardzo często mówi, że to polityka, wybory itd., itd. Jest tak jak jest. Najlepiej się koncentrować na osobie prezydenta. W tej sprawie znalazła się w kontekście, powiedzmy sobie jasno, afery, nie przypadkowo przecież. Nie byłoby rzeczywiście lepiej, żeby szybciej...? Nie. Zeznania prezydenta mogą określić zeznania innych. Trzeba pamiętać, że będą przesłuchiwane osoby jakoś ze sobą powiązane różnego rodzaju więziami i taką generalną lojalnością lewicy. Nie wiem czy ona jeszcze istnieje, ale być może coś
jeszcze z tego pozostało. Gdyby prezydent złożył zeznania, to można się obawiać, i każdy kto zna najbardziej podstawowe elementy taktyki śledztwa musi wziąć to pod uwagę, że dalsze zeznania, choćby nieświadomie, będą się do tego dostosowywać. Prezydent powinien być przesłuchiwany na końcu. Jest to precedens. Prezydent przed komisją śledczą... Nikt prezydenta nie namawiał, nie zmuszał do tego. Czy ceni pan prezydenta za odwagę? Teraz chce wystąpić przed komisją śledczą, a wcześniej miał opory i nie wystąpił przed sejmową komisją ds. Rywina. Pani redaktor łaskawa dworować sobie ze mnie, ale pośrednio też z pana prezydenta. Ależ skądże, jakbym śmiała z głowy państwa dworować? Czy możliwy jest taki scenariusz: nasz prezydent, wasz premier, czyli wasz prezydent: Donald Tusk, a premier z Prawa i Sprawiedliwości? Myślę, że tego rodzaju scenariusze należy rozważać po wyborach, przynajmniej tych parlamentarnych. Wtedy będzie do tego podstawa. Dzisiaj podstawą są sondaże, które dzisiaj nie dają większości tym dwóm
partiom. Trzeba by szukać trzeciej. Zostańmy dlatego z tego rodzaju problemami do momentu, gdy nabiorą one charakteru praktycznego. Różne rzeczy są możliwe. Przy całym szacunku i wielkiej sympatii dla Donalda Tuska, także dla jego życiorysu, takiego bardzo konsekwentnego... Przypomnę: naturalnego kandydata PO do fotela prezydenckiego. Nie jestem pewien czy jest to polityk zdolny skonsolidować cały elektorat prawicowy, a musi być cały skonsolidowany, żeby te wybory zostały wygrane. Może się mylę, ale ze względu na pewne elementy przeszłości - oczywiście nie mówię o niczym złym, ale o takiej bardzo mocno integralnie liberalnej przeszłości – może być to trudne. Ta bardziej tradycjonalistycznie nastawiona część opinii publicznej może nie popierać Donalda Tuska. Ma oczywiście pełne prawa kandydować na prezydenta. Może zwrócić się do różnych części opinii publicznej... Ale czy to byłoby dobre dla prawicy, jeśli będzie kilku kandydatów: i Lech Kaczyński, i Donald Tusk? Oczywiście, że lepiej by był jeden, ale
zobaczymy. Kto komu ustąpi? Czy Lech Donaldowi czy Donald Lechowi? Zobaczymy jak to będzie w momencie, gdy będziemy wiedzieli jaki jest punkt startu. Rozumiem, że wybory będą na wiosnę. Nie ośmieliłbym się nie wierzyć tylu deklaracjom solennie składanym przez pana prezydenta i innych przedstawicieli lewicy. W związku z tym między wyborami parlamentarnymi a prezydenckimi będzie pewna przerwa i będziemy wiedzieli jakie są rzeczywiste relacje, jakie są te poparcia tak naprawdę, a nie tylko w badaniach. Zdarzają się nawet badania, które nie są publikowane. To taka dziwna praktyka w Polsce, gdzie PiS jest przed PO. Było jedno takie badanie, nie opublikowane. Ktoś schował je? Schowano je. Tak. Rzeczywiście niedobra rzecz. Nie twierdzę, że tak jest. Uważam tylko, że badania są złą podstawą do prowadzenia rokowań tak ważnych, jak kandydowania na prezydenta. Jeżeli są takie badania, w których Lech Kaczyński cieszy się bardzo wysokim poparciem społeczeństwa i jest bardzo wysoko w rankingu, to należy im wierzyć czy
nie? To też nie jest podstawa, żeby się decydować na kandydowanie. Najlepszą podstawą będą wyniki wyborów. Wtedy będzie można zapytać o ten wariant, o który pani mnie zapytała, czy jest on politycznie możliwy do przeprowadzenia. Czy PiS zgodzi się na 50 proc. podatek dla najbogatszych? „Gazeta Wyborcza” pisze dzisiaj, że rząd zamierza ubiec Samoobronę z tym projektem. Mamy kraj, w którym bieda jest rzeczywiście bardzo wielka i wydaje się, że biednych jest coraz więcej. Z drugiej strony bogactwo często nie wynika z zasług. Co tu dużo mówić, wielka część klasy właścicielskiej, to grupa, która powstała raczej z nadużycia, niż z tego, że pokazała jakieś szczególne talenty. Trzeba to brać pod uwagę. Mamy trudną sytuację i ciężary na pewno muszą być rozkładane równo. PiS opowie się za tym podatkiem? Nie mogę powiedzieć jeszcze za czym opowie się PiS, bo po pierwsze będą potrzebne analizy, po drugie w PiS – ie nie jest tak, że prezes bez uzgodnienia z organami partii w tak ważnych sprawach, drastycznych... Nie
pytam o całą partię, tylko o prezesa. O moje? Tak. Ja bym to wziął poważnie pod uwagę. Dziękuję. Gościem Radia Zet był Jarosław Kaczyński, prezes PiS – u.