Jarosław Kaczyński: już nigdy nie będę szczęśliwy
- Byliśmy z Leszkiem bliźniakami, a Smoleńsk to był cios, który zmienił całe moje życie. Ja już nigdy nie będę człowiekiem szczęśliwym. Nie wezmę udziału w pokazówce ludzi, którzy mojego brata w najbardziej obrzydliwy sposób obrażali, a potem przyczynili się do jego śmierci, by następnie po niej znów go obrażać - powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" Jarosław Kaczyński.
04.04.2011 | aktual.: 04.04.2011 12:27
Prezes PiS wspomina pierwsze chwile po otrzymaniu informacji o katastrofie. Minister Sikorski zadzwonił do niego z tą smutną informacją. - To było jak uderzenie obuchem w głowę. A przecież to był czas gdy potwornie martwiłem się o życie ciężko chorej mamy - wspomina. Dla niego najtrudniejszym momentem było uświadomienie sobie, że "śmierć to nie jest stan przejściowy, że tak będzie już na zawsze" - opowiadał.
Dla niego żałoba, mimo że mija rok, nie skończyła się. - Ja noszę ten czarny garnitur i czarny krawat i zawsze będę je już nosił - mówi. - Nie pogodzę się ze stratą, bo to jest dla mnie strata zbyt wielka - dodaje. - Ale to jest kwestia osobista i zupełnie nie zmienia faktu, że w polityce będę uczestniczył jako ktoś, kto chce kontynuować dorobek brata.
Jarosław Kaczyński opowiada, jak bardzo brakuje mu brata. - To jest małe słowo "brakuje". Nie potrafię chyba nawet tego wyrazić, jak bardzo jest mi źle, że nie ma brata. To jest jedna sprawa, drugą jest niechęć do demonstrowania tego publicznie - opowiada.
Nigdy się z Leszkiem nie nudziłem
- Przez całe życie, od dzieciństwa, wiodłem z bratem jedną, gigantyczną rozmowę, która była dla mnie niezwykle ważnym elementem życia - mówi. W dzieciństwie rozmawiali o wymyślonym przez nich świecie i tym, co się w nim działo. Gdy byli starsi porzucili wymyślony świat, ale nadal rozmawiali o wszystkim, począwszy od skomplikowanych spraw zawodowych, politycznych, społecznych, o historii, o alternatywnych wersjach historii Polski, a niekiedy też o kwestiach filozoficznych, a skończywszy na zwykłych rozmowach o znajomych i przyjaciołach - opowiada Jarosław Kaczyński.
Telepatii nie stosowali, choć posługiwali się różnymi skrótami myślowymi, które tylko oni rozumieli. - Nie jestem w stanie z nikim tak rozmawiać, bo nikt poza moim bratem nie zna kodu tej rozmowy, nikt nie ma takiej pamięci, jaką miał on - dodaje. Mieli wspólny świat, który odszedł razem z nim. - I tego jest mi strasznie brak, i wiem, że to jest nie do odrobienia - podkreśla brat zmarłego prezydenta.