Jarosław Kaczyński: dostałem srogie baty
O tym, jakim doświadczeniem było szkolenie medialne, jak zamienić Polskę w wielki plac budowy, kto zagraża prezesowi PiS, oraz o planach emerytalnych - mówi dziennikowi "Polska" Jarosław Kaczyński, były premier i szef PiS w rozmowie z Mariuszem Staniszewskim i Wiktorem Świetlikiem.
19.01.2009 | aktual.: 19.01.2009 08:03
Liczy Pan na kryzys? Że na jego fali powrócicie do władzy?
- Nie z powodu kryzysu jesteśmy partią prosocjalną. Po prostu uważamy, że trzeba podciągnąć tyły - w wymiarze społecznym i terytorialnym. Polska kolumna za bardzo się rozciągnęła.
Podciągnąć tyły kosztem tempa marszu?
- To trzeba robić, idąc jednocześnie ostro do przodu. To jest możliwe nawet w czasie kryzysu. Za wszelką cenę nie wolno dopuścić do wzrostu bezrobocia. To byłby już trzeci skok bezrobocia w ostatnich latach, co może przynieść ogromny ubytek zaufania do państwa i spadek poczucia bezpieczeństwa.
Jak temu zapobiec? Ma Pan pomysł?
- Są na to liczne sposoby. Można na przykład dla podtrzymania zatrudnienia wykorzystywać fundusze socjalne przedsiębiorstw. Ale kluczem jest wykorzystanie środków unijnych, których mamy sporo i mogą być kołem zamachowym gospodarki. Trzeba też odrzucić dogmaty dotyczące wydatków publicznych, bo trzeba mieć pieniądze, by dorzucić do tych europejskich. W dzisiejszej Europie tak się właśnie robi.
Ten kongres, który zwołujecie za dwa tygodnie w Krakowie, to jakaś największa tajemnica w Polsce.
- Nie ma tajemnicy.
W takim razie po prostu politycy PiS są tu bardzo małomówni. Co będzie clou programu?
- Chcemy przedstawić pewną diagnozę, opowieść o Polsce. Po to, aby wyciągnąć z tego wnioski, ale też mieć przygotowaną ekipę.
Kogo?
- Na pewno ważną rolę będą odgrywać osoby zajmujące się ekonomią i wykorzystaniem polskiej szansy - środków europejskich i polityki europejskiej. Choćby pani Gęsicka.
Pan uważa, że PiS wygrałby teraz wybory?
- Oczywiście, teraz nie. Wygrałaby PO, choć w gorszej proporcji niż ta z sondaży. Ale media powinny mieć dystans wobec wyników badań. Proszę zwrócić uwagę, jak wyniki podkarpackich wyborów uzupełniających odbiegały od sondaży. A więc walkę z układem i budowę IV RP teraz zastąpi Wam ekonomia.
- To nie są sfery oddzielone. Nasze propozycje się nie zmienią. Może zostaną nieco inaczej przedstawione. Bez sprawnego sądownictwa nie będzie sprawnej gospodarki. Dla nas projekt IV RP oznacza państwo, które jest w stanie wykorzystywać społeczny wysiłek, przełamywać bariery, które dziś ograniczają Polaków.
Czyli korupcja, nepotyzm i układy?
- Też. Ale także bariery fizyczne, takie jak brak dróg. Chcemy pozbyć się worka kamieni na plecach, który opóźnia nas od początku transformacji. Tego, by suma satysfakcji, które przeżywają Polacy, była większa, a suma opresji była mniejsza.
Większość zarzutów wobec PiS kierowana jest personalnie do Pana. Spekuluje się na temat "ojcobójcy" w PiS. Może faktycznie go potrzeba?
- Każdy jest złym sędzią we własnej sprawie. Wolałbym, żeby było bez ojcobójstwa, a sam w pewnym momencie uznam, że odejdę.
Nie ma Pan poczucia zagrożenia?
Nie mam. A relacje między mną a niektórymi politykami, które są opisywane w mediach, budzą we mnie tylko śmiech.
Zbigniew Ziobro pójdzie do europarlamentu, by nie zagrażał Panu w kraju?
- To właśnie jest taka sytuacja, gdzie tworzony jest nieprawdziwy fakt, na jego bazie narasta jakaś publicystyka. A potem wymaga się, żebyśmy polemizowali z rozważaniami opartymi na nieprawdzie. Zbigniew Ziobro od kilku lat namawiał mnie, by mógł startować do europarlamentu.
A widzi Pan jakąś perspektywę swojego odejścia?
- W 2014 roku ukończę 65 lat. To jest taki wiek, w którym warto zastanowić się, czy już nie zostać szacownym emerytem.
Jan Rokita po kilkunastu latach bycia urzędnikiem i politykiem nagle odkrył internet. Pan też będzie czekał do emerytury?
- Lubię internet, bo uwielbiam zbierać i porównywać informacje. Mam w biurze pracownika, który przygotowuje mi różne zestawienia. Mam nadzieję, że jak będę miał więcej czasu, to sam siądę przed ekranem. Obym jednak tego czasu nie miał za szybko.
Łatwiej Panu zajmować się polityką po przejściu szkolenia?
- To było ciężkie przejście. I chociaż dostałem srogie baty, doświadczenie pozytywne.
Jest Pan po szkoleniu bardziej koncyliacyjny?
To nie jest kwestia koncyliacyjności. To szkolenie dotyczyło czegoś innego. Nie będę jednak zdradzał szczegółów. A z wypowiedziami jest tak, że często te ostre słowa wyciąga się z kontekstu. Wypowiadam się raczej spokojnie. Oczywiście jestem krytyczny wobec obecnej ekipy, ale przecież to rola szefa opozycji. Nie ma demokracji bez opozycji i krytyki.