Jarosław Kaczyński: dlaczego wszyscy zginęli?
Jarosław Kaczyński ocenił w środę, że w Polsce trwa "proces wymuszonej amnezji" ws. katastrofy smoleńskiej, która - jego zdaniem - "coraz bardziej wygląda na zamach". Prezes PiS przekonywał, że katastrofa nie jest tylko sprawą polską.
28.03.2012 | aktual.: 28.03.2012 14:47
- Jeżeli tam miały miejsce wybuchy (na pokładzie Tu-154M-PAP), jeżeli ta katastrofa coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to nową jakość w międzynarodowej polityce - oświadczył Kaczyński, który wziął udział w telemoście z PE w ramach wysłuchania publicznego dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem "tolerancja dla tej specyficznej nowej jakości może bardzo wielu bardzo drogo kosztować".
Jak mówił, Polska ma święty obowiązek uczynić wszystko, aby prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona - niezależnie od treści tej prawdy.
Prezes PiS odniósł się również do kwestii upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ci spośród uczestników dzisiejszego spotkania (w Parlamencie Europejskim), którzy nie znają polskich stosunków, a więc znaczna część, nie wie, czy nie wyobraża sobie, że tutaj toczy się walka o to, by ofiar katastrofy, w tym prezydenta Rzeczypospolitej, który zginął na służbie, nie upamiętniać - powiedział Kaczyński.
Jak mówił, w Warszawie nie ma ani jednej tablicy, ani jednego pomnika, który by prezydenta Lecha Kaczyńskiego "w jakiś sposób upamiętniał".
Prezes PiS powiedział też o przygotowaniach do drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. - Dobrze wiedzieć, że kiedy dzisiaj przygotowujemy drugą rocznicę, to czyni się wszystko, by nam to utrudnić, przy pomocy różnych chwytów administracyjnych uniemożliwia się czy chce się uniemożliwić zamontowanie odpowiednich urządzeń technicznych, które są potrzebne do tego, aby sposób obchodzenia tej rocznicy był właściwy - zarzucił Kaczyński.
- Jest pytanie, o co tutaj w gruncie rzeczy chodzi, jaki jest sens tego wszystkiego, dlaczego to niezwykłe w historii nie tylko Polski wydarzenie zostało przez polskie władze w ten sposób potraktowane - powiedział prezes PiS.
- Chciałem skierować apel do parlamentarzystów z PE, ale poprzez nich także do władz państw UE, o to, aby na to spojrzały. Jeśli jesteśmy w organizacji, która tworzy bardzo ścisłą współpracę, to ta sprawa w jakiejś mierze nie jest tylko polską sprawą - zaznaczył szef PiS.
Kaczyński mówił też, że dochodzenie do tej prawdy wymaga odpowiedzi m.in. na pytania dotyczące przyczyn katastrofy.
- Dlaczego samolot spadł, dlatego się tak bardzo rozpadł, dlaczego wszyscy zginęli - to są pytania, które trzeba postawić, (...) znając prawa fizyki, wiedząc, że gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to opisane w raportach rosyjskich, a także - niestety - w polskim oficjalnym raporcie - nie mogłaby mieć tego rodzaju następstw - stwierdził Kaczyński.
Jak dodał, należy też wyjaśnić kwestie "działań politycznych związanych z rozdzieleniem wizyt, zachowań ówczesnych - i dzisiejszych - władz polskich, zachowań ówczesnego ambasadora Rosji w Warszawie, (...) w tym zachowań skandalicznych z punktu widzenia reguł dyplomatycznych - zachowań, które odnosiły się do głowy polskiego państwa i na które polski MSZ w ogóle nie reagował".
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego minister spraw zagranicznych Polski już niewiele po (godz.) 9. (...) wiedział, że wszyscy zginęli. Skąd wiedział? Kilkanaście minut późnej wiedział już, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. Skąd mógł to wiedzieć? - pytał Kaczyński.
- Dlaczego oddano śledztwo Rosjanom i dlaczego nie przeprowadzono w Polsce sekcji zwłok? Przecież to był elementarny obowiązek - mówił prezes PiS.
Jak przyznał, do rozstrzygnięcia pozostało bardzo wiele spraw. - Jest ogromnie ważnym, aby prawda o tym wszystkim, o tym, co już wiemy (...), przede wszystkim prawda o tym, że cała wersja rosyjska, powtórzona później w wielkiej mierze przez Polskę, jest całkowicie bezpodstawna, ale także te inne prawdy, inne pytania (...) były znane opinii publicznej świata. Bo dzisiaj wiemy o tym, że nie są znane - zaznaczył.
Kaczyński ocenił też, że polska dyplomacja nie tylko nie zapobiegała rozpowszechnianiu "fatalnych i nieprawdziwych informacji", ale - jak mówił - "mamy wiele przesłanek, żeby sądzić, że w tym uczestniczyła".