Jarosław Kaczyński: 11 listopada ktoś próbował skonstruować prowokację
- Nie trzeba być specjalnie rozgarniętym, aby wiedzieć, że ambasada rosyjska mogła być przedmiotem ataku - mówi w rozmowie z "Polską The Times" prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do zamieszek 11 listopada.
18.11.2013 | aktual.: 18.11.2013 15:01
Podczas zorganizowanego w Warszawie przez środowiska narodowe 11 listopada Marszu Niepodległości doszło do burd m.in. w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej. Do zamieszek doszło też przed squatami przy ul. ks. Skorupki i ul. Wilczej oraz na pl. Zbawiciela, gdzie podpalono instalację "Tęcza".
Prezes PiS pytany przez "Polskę The Times" m.in. o to, że Donald Tusk zarzuca PiS, że akty wandalizmu, do których doszło 11 listopada, były inspirowane retoryką jego partii, a minister Sienkiewicz uważa, że sprawcy zamieszek to "ideowe dzieci PiS", odpowiada, że są takie stwierdzenia, których nie warto komentować. - Ktoś w sposób bardzo prymitywny i nieudolny próbował skonstruować taką prowokację, z płonącą ambasadą rosyjską w roli głównej, a potem opowieścią o strasznych pisowcach, mającą odstręczyć od nas społeczeństwo. To się nie udało - mówi Kaczyński.
Prezes PiS zwraca uwagę, że ambasada rosyjska była ewidentnie źle zabezpieczona. - Wygląda na to, że ktoś chciał takiego scenariusza i jest za niego odpowiedzialny. W przeciwnym razie sytuacja z ambasadą byłaby trudna do wyjaśnienia - zaznacza.
Kaczyński dopytywany, czy gdyby PiS doszedł do władzy, burd i zadym na ulicach 11 listopada by nie było, odpowiada, że "w systemie demokratycznym zawsze coś może się zdarzyć". - Tylko oszust może powiedzieć, że gdy obejmiemy władzę, chuligani od razu znikną. Ale przypomnę, że rok 2006, a więc rok naszych rządów, był najspokojniejszy od 1989 r. Natomiast ambasad trzeba pilnować. Nie trzeba być specjalnie rozgarniętym, aby wiedzieć, że ambasada rosyjska mogła być przedmiotem ataku - mówi.
Odnosząc się również m.in. do sprawy smoleńskiej, prezes PiS zapewnił, że tę sprawę można będzie wyjaśnić, kiedy się zmieni władza. - Będzie można powołać komisję - nie społeczną, ale państwową - która tę sprawę wyjaśni, a w każdym razie będzie rozważała fakty, a nie uciekała przed nimi - stwierdza Kaczyński.
Dopytywany, czy 10 kwietnia doszło do zamachu, odpowiada, że na to pytanie odpowie, kiedy powstanie neutralna politycznie komisja, która zajmie się wyjaśnieniem przyczyn tej tragedii. - Neutralna, czyli niezaangażowana w obronę interesów władzy - puentuje prezes PiS.