Jarosław Gowin: PiS od lat przygotowywała Macierewicza do funkcji szefa MON
Niedoszły szef MON? Bardzo się cieszę, że jestem ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. To pasjonująca praca - stwierdził wicepremier Jarosław Gowin. Zapewnił, że nie żałuje, iż nie został szefem MON.
Czy ja wyglądam na rzecznika MON-u? Moim zdaniem wyglądam zdecydowanie gorzej - tak wicepremier Gowin skomentował słowa prowadzącego program Konrada Piaseckiego, że Macierewicz nie ma szczęścia do współpracowników, najpierw miał problem z Bartłomiejem Misiewiczem, teraz z Wacławem Berczyńskim.
- Wygląda pan jak niedoszły minister obrony narodowej - zażartował Piasecki, nawiązując do konferencji Beaty Szydło podczas kampanii wyborczej, na której przedstawiła Gowina jako kandydata na szefa MON.
- Były takie plany, zakładaliśmy, że będzie rząd koalicyjny i pewnie w tym rządzie pełniłbym inną funkcję - odparł wicepremier. - Bardzo się cieszę, że jestem ministrem nauki i szkolnictwa wyższego - dodał. Na uwagę, że mógłby - jak wicepremier Morawiecki - połaczyć pełnienie funkcji szefa resortów kultury i MON odparł, że "jest być może postacia renesansową, ale nie aż tak bardzo". - Za wysoko mi pan stawia poprzeczkę - stwierdził.
- Nie żałuję, że tak się stało - odparł pytany czy widząc co się dzieje wokół MON, nie żałuje, iż nie objął stanowiska szefa MON. - PiS czyli główna partia obozu zjednoczonej prawicy przygotowywała Antoniego Macierewicza i jego współpracowników od wielu lat do tej funkcji. W tym sensie wydaje mi się, że stało się to, co było najbardziej prawdopodobnym scenariuszem - mówił Jarosław Gowin w rozmowie z Konradem Piaseckim w Gościu Radia Zet. Jak dodał, nie ma prawdopodobieństwa, żeby on zasiadł w resorcie obrony.
Na pytanie, czy uważa, że działalność szefa MON "powinna budzić niepokój" odpowiedział, że wzajemne recenzowanie się ministrów byłoby fatalnym zwyczajem.
Dopytywany, czy w zapleczu politycznym rządu dojrzewa myśl do tego, że "ekstrawagancję Antoniego Macierewicza należy uciąć" odpowiedział: "Jarosław Kaczyński wyraźnie powiedział o ograniczeniu tej ekstrawagancji". - Stało się to szybciej niż się spodziewałem, ekstrawagancja jest ograniczona, sprawa moim zdaniem jest zamknięta"- podkreślił
Wicepremier był też pytany o dymisję dr. Wacława Berczyńskiego z kierowania podkomisją do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. - Nie czuję się rzecznikiem MON - odparł. - Przyjmuję do wiadomości to, co wyczytałem w internecie. Pan minister Macierewicz potwierdził, że powody rezygnacji czasowej, zdaniem ministra Macierewicza, pana doktora Berczyńskiego były czysto osobiste - powiedział Gowin.
Pytany, czy dziś efekty działalności Berczyńskiego m.in. w podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej stoją pod znakiem zapytania odpowiedział: "Niektórzy politycy, a tym bardziej niektórzy eksperci pod gradem przenikliwych pytań dziennikarskich czasami mówią o jedno, dwa zdania za dużo".
W studio Radia ZET rozmawiano także o wezwaniu Donalda Tuska jako świadka do prokuratury. - Dla mnie nie do pomyślenia jest, bym ja, czy jakikolwiek polityk obozu rządowego, miał naciskać na prokuraturę, by ta wzywała Donalda Tuska na przesłuchania - stwierdził pytany, czy nie obawia się, że takie działania moga sprawiac wrażenie walki przed kampanią prezydencką. - Tak samo nie do pomyślenia jest naciskanie, by nie wzywała. To jest decyzja prokuratury i żadnemu politykowi nic do tego - zapewnił.
- Dzisiaj nie widzę podstaw do tego - odparł pytany czy widzi obecnie podstawy do tego, by postawić Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. - Czy powinien stanąc przed sądem? To już będzie decydowała prokuratura. Widzę powody, żeby obarczać Tuska odpowiedzialnością polityczną za to, że doszło najpierw do jego wizyty pod Smoleńskiem, a potem samolotu prezydenckiego. Na tym lotnisku nie powinien lądować żaden samolot, tym bardziej z najważniejszymi osobami w państwie - stwierdził Jarosław Gowin.
Źródło: Radio ZET