Jarosław Gowin: nie złożę zawiadomienia ws. zarodków
- Mówiłem ogólnie o zjawisku sprzedaży zarodków, nie o konkretnym przypadku - powiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin tłumacząc, dlaczego nie powiadomił prokuratury o przesyłaniu do Niemiec embrionów z Polski w celu przeprowadzenia eksperymentów.
22.04.2013 | aktual.: 22.04.2013 14:40
Dodał, że w Polsce jest luka prawna i zarówno niszczenie, jak i handel zarodkami są niestety dopuszczalne.
Do poznańskiej prokuratury wpłynęło pod koniec ub. tygodnia doniesienie ws. znalezienia w prywatnej klinice okulistycznej pojemnika do przechowywania zarodków. Klinika jeszcze kilka lat temu zajmowała się leczeniem bezpłodności i stosowała procedurę in vitro. Komentując to w piątek w TVN24 Gowin powiedział m.in., że "naukowcy niemieccy 'importują' embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty".
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w poniedziałek, że nie zna "rewelacji" ministra, ale jeśli ma on taką wiedzę, to powinien zawiadomić prokuraturę.
- Zarzuty, że nie zgłosiłem tej informacji prokuraturze są po prostu śmieszne. Po pierwsze, to niestety handel zarodkami nie jest w Polsce zakazany. Mamy w tej dziedzinie lukę prawną. Mówię o tym od wielu lat. Żałuję, że dopiero dzisiaj media się tym problemem interesują. Po drugie, informowałem nie o konkretnych faktach, że w klinice X sprzedawane są zarodki do zagranicznego instytutu, tylko że byłem informowany o zjawisku - odpowiedział na to Gowin.
Według niego w polskich klinikach in vitro dzieją się zarówno rzeczy piękne, związane z narodzinami dziecka, jak i również rzeczy "straszne". - To nie jest przypadek, że mówię o tych problemach od wielu lat i teraz jest na mnie atak. Z czego to wynika? Z tego, że pojawiły się dowody na to, że mam rację mówiąc o patologiach w klinikach in vitro - ocenił.
Zarzucił mediom, że manipulują jego piątkową wypowiedzią. - To nie było tak, że powiedziałem, że ta klinika poznańska sprzedawała. Tu doszło do zbitki kilku fragmentów mojej wypowiedzi. O tym, że istnieje takie zjawisko byłem informowany przez lekarzy z kliniki in vitro, wtedy, gdy 5 lat temu przygotowywałem projekt ustawy bioetycznej - wyjaśnił minister.
Dodał, że projekt ustawy bioetycznej, który przygotował i który likwiduje lukę prawną dotyczącą handlu zarodkami jest gotowy od 5 lat. - Klasie politycznej brakuje od 20 lat odwagi, bo zabiegi in vitro są w Polsce od 1989 roku, a więc 24 lata (...) dobrze, że są dokonywane, bo dzięki zastosowaniu tej metody rodzą się dzieci. Dzieci to jest zawsze coś pozytywnego natomiast jest rzeczą straszną, że od 24 lat nie wypracowaliśmy jakichkolwiek regulacji prawnych w tym zakresie - mówił.
Na pytanie dziennikarzy, czy doniesienie do prokuratury z Poznania jest bezzasadne odpowiedział: zobaczymy jak się do tego odniesie prokuratura, bo stanowiska ekspertów z zakresu prawa (...) są podzielone. Większość skłania się niestety ku temu samemu wnioskowi co ja, że to, co nie jest zabronione, tym samym jest dopuszczalne.
Według Gowina dyrektor poznańskiej kliniki złożył zawiadomienie do prokuratury o tym, "że w tej klinice prawdopodobnie zniszczono około 10 tys. zarodków".