ŚwiatJaponia wezwała ambasadora Chin w związku z namierzeniem jej okrętu

Japonia wezwała ambasadora Chin w związku z namierzeniem jej okrętu

Ambasador Chin w Tokio został wezwany do japońskiego MSZ po tym, jak władze w Pekinie zaprzeczyły, iż chiński okręt namierzał przez radar kierowania ogniem japońską jednostkę na Morzu Wschodniochińskim - poinformował japoński resort dyplomacji.

Japonia wezwała ambasadora Chin w związku z namierzeniem jej okrętu
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | John M. Hageman, U.S. Navy

08.02.2013 | aktual.: 08.02.2013 12:17

"Wiceminister spraw zagranicznych Chikao Kawai wezwał chińskiego ambasadora Chenga Yonghuę i po raz kolejny stanowczo zaprotestował", uznając chińskie wyjaśnienia w sprawie incydentu za "całkowicie nie do przyjęcia" - napisano w oficjalnym komunikacie MSZ.

Do incydentu miało dojść na Morzu Wschodniochińskim 30 stycznia. Japonia twierdzi, że okręt jej Morskich Sił Samoobrony został namierzony przez radar kierowania ogniem chińskiego okrętu wojennego. Jak podkreślił japoński minister obrony Itsunori Onodera działanie takie nie jest normalne. - Wystarczyłby jeden błąd, a sytuacja stałaby się bardzo niebezpieczna - oświadczył wówczas Onodera. Japonia zaprotestowała przeciwko takim działaniom.

W piątek Chiny stanowczo zaprzeczyły japońskim oskarżeniom, twierdząc, że są one "sprzeczne z faktami". "Japonia w sposób jednostronny przekazuje mediom niedokładne informacje, a wysocy rangą przedstawiciele japońskiego rządu wydają nieodpowiedzialne oświadczenia, by podkreślić rzekome 'chińskie zagrożenie'" - napisało chińskie ministerstwo obrony w komunikacie.

Ambasador Chin w Tokio już we wtorek został wezwany do japońskiego MSZ po wpłynięciu chińskich okrętów na japońskie wody terytorialne w regionie spornych wysp Senkaku na Morzu Wschodniochińskim.

Stosunki Chin i Japonii - zajmujących aktualnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata - znacznie pogorszyły się, kiedy we wrześniu 2012 roku japoński rząd wykupił trzy położone na Morzu Wschodniochińskim sporne wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.

Deklarując w ubiegłym tygodniu nadzieję na osobiste spotkanie z przywódcami chińskimi premier Japonii Shinzo Abe oświadczył, że kwestia suwerenności Tokio nad spornymi wyspami, nazywanymi w Japonii Senkaku, a w Chinach - Diaoyu, nie podlega dyskusji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)