Janusz Maksymiuk kłamcą lustracyjnym
Znany polityk i jeden z liderów Samoobrony, były poseł Janusz Maksymiuk złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne - uznał w piątek Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Maksymiuk, który od początku procesu nie przyznawał się do współpracy z SB, zapowiedział apelację od wyroku.
- Nigdy nie współpracowałem z SB - mówił podczas jednej z rozpraw były poseł Samoobrony. Tłumaczył, że co prawda czterokrotnie był namawiany do współpracy z SB, ale nigdy nie uległ. Maksymiuka miał namawiać, a nawet przynieść gotowe do podpisania zobowiązanie do współpracy kolega z wojska esbek Czesław G.
- Tłumaczyłem Czesiowi trochę pół żartem, pół serio, że ze mnie nie będą mieli żadnego pożytku, bo do opozycji nie należę, a i obywatelem jestem lojalnym. Wtedy należałem do PZPR - mówił Maksymiuk w sądzie. Zaznaczył, że nigdy nie napisał żadnego sprawozdania, nigdy nie pobierał wynagrodzenia.
Były funkcjonariusz SB Czesław G. twierdził, że Maksymiuk podpisał zobowiązanie oraz że wiedział, iż jest on funkcjonariuszem SB. Jednak podczas przesłuchania w sądzie początkowo zaprzeczył temu. Ostatecznie jednak, gdy sędzia przytoczył mu wcześniejsze zeznania - podtrzymał je i stwierdził, że prawdziwe są te, które przedstawił wcześniej.
Esbek podtrzymał zeznanie, że Maksymiuk został zarejestrowany jak TW "Roman". Pseudonim - tłumaczył Czesław G. - pochodził od drugiego imienia byłego posła i polityk zgodził się na niego. Ponadto esbek twierdził, że spotykał się z Maksymiukiem raz w miesiącu.
62-letniego Maksymiuka, jednego z liderów Samoobrony, IPN oskarżał o kłamstwo lustracyjne. - Startując do Sejmu w 2007 r., złożył oświadczenie, w którym twierdził, że nie był tajnym współpracownikiem SB. Tymczasem z naszych dokumentów wynika, że 25 lipca 1983 r. został zarejestrowany jak TW "Roman". Miał założoną teczkę osobową i personalną. Pobierał wynagrodzenie - mówiła prokurator Elżbieta Kozłowska-Włodarek z wrocławskiego IPN.