Janusz Lewandowski: Parlament Europejski zawdzięcza nam sukces polityczny
Parlament Europejski zawdzięcza Polsce sukces polityczny. A tym sukcesem jest udana polska mediacja w ukraińskim kryzysie wyborczym - mówi eurodeputowany Janusz Lewandowski w "Salonie Politycznym Trójki".
13.01.2005 | aktual.: 13.01.2005 11:28
Kamil Durczok: Naszym gościem jest Janusz Lewandowski, eurodeputowany, przewodniczący komisji budżetowej europarlamentu. Czy pan rozumie, o co chodzi w awanturze wokół wypowiedzi przewodniczącego Parlamentu Europejskiego?
Janusz Lewandowski: Zależałoby nam w tej chwili, żeby już było po awanturze. Bo wzięła się w części z niezręczności samego przewodniczącego parlamentu, który rzeczywiście zapomniał, że jest w globalnej wiosce. I gdziekolwiek, cokolwiek mówi, to to może przenosić się do Warszawy. A jest przewodniczącym parlamentu, czyli przewodniczącym wszystkich eurodeputowanych i polskich, i hiszpańskich.
Kamil Durczok: A skąd pan wie, że zapomniał, skoro Borell mówi, że nikogo nie obrażał?
Janusz Lewandowski: Na moje ucho i oko prawda jest po środku. Nie było powodu do awantury. Nie da się też ukryć, że niekiedy ten antyamerykanizm socjalistów hiszpańskich za bardzo przenosi się na płaszczyznę europejską. Rykoszetem trafia w Polskę.
Kamil Durczok: Pytanie, czy to jest powód, żeby się obrażać? Prasa przyznaje, że nas nie obraził, tylko umniejszył rolę w rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie. Czy pan nie ma wrażenia, że odmawiając spotkania z Borellem panowie zachowujecie się trochę śmiesznie?
Janusz Lewandowski: Teraz powinno to iść ku załagodzeniu. Rzeczywiście z igły były widły. Wina jest w dużej mierze po stronie polskiej niezręczności tłumaczeń tych donosów na Borella. Jakby ostrzeżenie powinno być wzięte po obu stronach. On jest nam niezwykle potrzebny do współpracy w przyszłości.
Kamil Durczok: Publiczna debata polega na wymianie opinii, także tych krytycznych. A my znowu obrażeni wymachujemy na cały świat szabelką. Może komisja śledcza? Janusz Lewandowski: Ja już żartowałem na ten temat w Parlamencie Europejskim, bo jest taka moda. Oczywiście to jest nonsens. Być może bierze się to z tego, że rzeczywiście Parlament Europejski zawdzięcza Polsce autentyczny sukces w polityce zagranicznej. Taka realna polityka zagraniczna to jest Ukraina, gdzie w imię prawdy, przeciw fałszerstwom, w imię demokracji, czyli w imię tego, co wypisano na sztandarach Unii Europejskiej udała się interwencja. Nie interwencja do wewnątrz, tylko interwencja w imię pewnych wartości. Bodajże pierwszy taki istotny sukces całej Unii Europejskiej. W dużej mierze dzieło Polaków. I niejako na tacy podarowane prezydentowi Parlamentu Europejskiego. Stąd może to przewrażliwienie na komentarze. Kamil Durczok: Panie pośle, jak pan głosował wczoraj w Strasburgu? Za, czy przeciw unijnej konstytucji. Czy pan się
wstrzymał, jak większość parlamentarzystów Platformy?
Janusz Lewandowski: Wstrzymałem się, tak, jak mój klub. Zostawiając sobie pole manewru na przyszłość. Chociaż oczywiście wstrzymywanie się nie jest specjalnie udanym sposobem zachowania.
Kamil Durczok: Pański klub z wyjątkiem Pawła Piskorskiego?
Janusz Lewandowski: Tak, takie było zachowanie. Jesteśmy w tej materii przyczółkiem Platformy krajowej. Platforma ostatecznej decyzji nie podjęła, logicznym następstwem było wstrzymanie się. I trochę taka jest prawda o tej konstytucji. Nie jest ani nieszczęściem, jak mówią jedni, ani też wielkim szczęściem. Zwłaszcza dla takiego kraju, jak Polska.
Kamil Durczok: Ale to już nie jest Nicea albo śmierć. Czy pan uznał, że ten wcześniejszy upór władz pańskiej partii jest mało rozsądny?
Janusz Lewandowski: Ten upór był ścianą za plecami negocjatorów w takiej ostatniej nadziei, że uda się jeszcze coś wynegocjować w tej konstytucji. Nie udało się. W tym zakresie jest porażka. Pozostał mechanizm inny, niż nicejski, czyli gorszy dla nas. Pozostały inne wady. Ja, jako człowiek przekonany do tego, że potrzebny jest w Polsce dynamiczny rynek, mam zastrzeżenia do środkowej części. Takiej przegadanej, która przenosi na nowe kraje; które powinny szukać swoich przewag nad starymi krajami Unii Europejskiej własnie w dynamice, elastyczności; te wszystkie ociężałości, które dławią w tej chwili Unię. Dla mnie to jest głowna wada tej konstytucji.
Kamil Durczok: Po co było to wczorajsze głosowanie, skoro i tak krajowe parlamenty albo obywatele w referendum będą decydowali o przyjęciu, czy też ewentualnie odrzuceniu tej konstytucji?
Janusz Lewandowski: To był wyraz nastrojów parlamentarnych. Parlament ma prawo nie tyle zajmować stanowisko wobec konstytucji, ile opiniować. I to było głosowanie co do pewnej rezolucji w tej sprawie, a nie co do konstytucji. I jak widać znacząca część Parlamentu Europejskiego jest za i przywiązuje ogromną wagę do procesu wejścia tej konstytucji w życie.
Kamil Durczok: Chciałbym żebyśmy przez chwile porozmawiali o tych sprawach warszawskich, a nie europejskich. Czego pan się spodziewa po pracach trzeciej komisji śledczej, tej w sprawie PZU?
Janusz Lewandowski: Znowu jej dorobek i urobek może być bolesny dla wielu partii politycznych. Ja wolałbym, żeby... czy moim marzeniem jest, aby to, co znowu się nazywa komisją do spraw prywatyzacji przyniosło prawdę o nadużyciach, które się dzieją nie wtedy, kiedy jest sama prywatyzacja. Ona była dziwna, bo dawała inny poziom kontroli konsorcjum Eureko nad udziałami w PZU, a inny poziom nadzoru korporacyjnego. Tu się rozdwoiło niebezpiecznie i było źródłem wielu problemów w przyszłości. Ale dziwne rzeczy działy się w PZU, jako firmie państwowej i narodowej, a jednocześnie kolonizowanej przez partie polityczne. Jeżeli by ten urobek dotyczył kapitalizmu politycznego, to wzięlibyśmy pozytywną lekcję. Jeżeli znowu będzie gadanie o prywatyzacji, to to może zamrozić kapitalizm polityczny w Polsce.
Kamil Durczok: Teraz pan mówi o swoich marzeniach, a rugania i pokrzykiwania na świadków i załatwiania swoich politycznych interesów też się pan spodziewa?
Janusz Lewandowski: Też się spodziewam. Dlatego, że to jest komisja, która wkracza do boju w atmosferze kampanii wyborczej. Będzie trampoliną polityczną. Tak sobie wymyślono skład z ramienia wielu partii. Jest w tym wiele paradoksów. Sędziami sprawiedliwości będą osoby, które mają ogromne problemy ze sprawiedliwością.
Kamil Durczok: Tak się zastanawiałem, czy pan słuchał wczorajszego pohukiwania, jakie poseł Macierewicz i Gromosław Czempiński sobie urządzili. Czy pan uważa, że chodzi o prawdę?
Janusz Lewandowski: Nie. W tej chwili będzie przewaga polityki nad dociekaniem prawdy, bo to jest komisja wbudowana w kampanię wyborczą. W jakiś sposób zaczęła w tym kierunku iść poprzednia komisja. Ta pójdzie o krok dalej. Dlatego polityka zwycięży dociekliwość i prawdę.