PolitykaJanina Paradowska: wtedy Kaczyński pozbawi go złudzeń

Janina Paradowska: wtedy Kaczyński pozbawi go złudzeń

Dla tych, którzy oczekują zmian na scenie politycznej, bo zmęczeni są stanem obecnym, przede wszystkim zaś oczekują pojawienia się alternatywy dla partii rządzącej czy wzrostu pozycji któregoś z ugrupowań opozycyjnych najnowszy sondaż przeprowadzony dla Wirtualnej Polski, nie przynosi żadnych dobrych wiadomości. Wypada powtórzyć słowa, które powtarzamy od lat - stabilizacja, stabilizacja i jeszcze raz stabilizacja.

Janina Paradowska: wtedy Kaczyński pozbawi go złudzeń
Źródło zdjęć: © Polityka

02.08.2012 | aktual.: 21.08.2012 13:46

Wokół niby moc wydarzeń: afera taśmowa, zmiana na stanowisku ministra rolnictwa, mnożące się oskarżenia o nepotyzm i partyjne kumoterstwo, także szereg zapowiedzi opozycji, w tym wyraźna ofensywa Prawa i Sprawiedliwości. Rzecz w tym, że to wszystko niczego w preferencjach wyborczych nie zmienia. Ktoś w ciągu miesiąca jak PiS zyska punkt, ktoś jak PO go straci, ale te wahania nie mają znaczenia, tym bardziej, że sondaże w okresie wakacyjnym, który czyni Polaków bardziej ruchliwymi także obarczone są nieco większym błędem.

Można jedynie powiedzieć, że widoczne już wcześniej tendencje, takie jak spadek zaufania do premiera, a zwłaszcza do rządu są trwałe, ale są one już swego rodzaju zaszłością, a nie zjawiskiem zupełnie nowym. Podobnie jak w miarę stabilne dość wysokie notowania prezydenta. Najbardziej w ostatnim okresie stracił sejm, co raz jeszcze potwierdza, że obywatele nie lubią i nie rozumieją polityki parlamentarnej w naszym wydaniu (zwłaszcza w relacjach medialnych kształtujących obraz polityki), gdzie miejscem debaty staje się nie trybuna sejmowa, ale kuluary, a trybuna sejmowa przykuwa uwagę głównie wówczas, kiedy płyną z niej stwierdzenia dosadne i przesadnie dosadne.

Sondaż WP.PL pokazuje nam więc tego samego lidera partyjnych rankingów ciągle oscylującego wokół poparcia rzędu 32 do 33 proc., główną partię opozycyjną, której notowania zatrzymują się w okolicach 26 punktów. Trzecią pewną pozycję ma SLD, co jest niewątpliwie zasługą Leszka Millera, który jest liderem stabilnym i przewidywalnym w przeciwieństwie do swego poprzednika. I w przeciwieństwie do swego do niedawna głównego rywala, czyli Janusza Palikota, który wyraźnie utknął na mieliznach happeningów i żaden z jego tak zwanych punktów programowych nie stanowi siły nośnej. Palikot kluczy wokół marginesów, zapewne ważnych, jak choćby kwestie związków partnerskich, rozgrywanych jednak politycznie wyjątkowo nieudolnie, ze szkodą dla samej sprawy, która dla bardzo wielu par, nie tylko homoseksualnych, ma życiowe znaczenie. Nie potrafi jednak sformułować żadnego programu społecznego czy gospodarczego, choćby w postaci kilku prostych haseł, z którym przebiłby się do wyborcy coraz bardziej
zaniepokojonego właśnie rozwojem sytuacji gospodarczej, rosnącymi cenami, trwałym i dość wysokim bezrobocie.

Nadal w tym sondażu nieźle wypada Solidarna Polska, która nie skorzystała z ultimatum Jarosława Kaczyńskiego wyznaczającego członkom tego ugrupowania ostateczny termin powrotu do PiS na 27 lipca. Nie wrócili i chcą walczyć dalej, chociaż do wyborów sporo jeszcze może się zmienić. W każdym razie są kłopotem Kaczyńskiego, ale nisza, jaką mogą próbować zagospodarowywać jest wyjątkowo mała. Nawet wizja dobrego wyniku Zbigniewa Ziobry w wyborach prezydenckich jest niezwykle ulotna. W kampanii prezydenckiej tak naprawdę liczą się dwa ostatnie miesiące. To wtedy Kaczyński jako kandydat może pozbawić Ziobrę jakichkolwiek złudzeń.

Sondaże wakacyjne z reguły są mniej przez polityków obserwowane, chociaż akurat tegoroczne lato sprzyjałoby jakimś zasadniczym zmianom (sukces mistrzostw piłkarskich, powinien sprzyjać rządowi, afera taśmowa powinna wyrządzać większe szkody ludowcom czy całej koalicji), tymczasem patrząc na wyniki można odnieść wrażenie, że nic już na nikim nie robi specjalnego wrażenia, że jednak powoli przywykamy to sytuacji, że rządzi ta sama koalicja, te same partie tkwią na tych samych pozycjach. Jest może nużąco, ale jednak przewidywalnie. I trwa oczekiwanie na jesień.

Nikt bowiem nie ma wątpliwości, że znajdujemy się w okresie przejściowym, że tak naprawdę polityka ruszy z miejsca we wrześniu. Nie tylko dlatego, że czeka nas ofensywa programowa rządu (premier zapowiada rozliczenie realizacji expose i zapowiedź kolejnych kroków) i opozycji. Jarosław Kaczyński też mówi przecież o ofensywie programowej PiS. Będą jej towarzyszyć wydarzenia spektakularne, przynajmniej takie są zapowiadane, jak wspólny marsz (marsze?) słuchaczy Radia Maryja i NSZZ "Solidarność" już nie tylko pod pozorem obrony telewizji Trwam, ale jawnie antyrządowe. Może im sprzyjać niepewna sytuacja gospodarcza, która w zasadniczym stopniu zależy od tego, co będzie się działo w Europie, a tam na razie głównie kłopoty kolejnych państw.

Być może opozycja na to liczy, część jej liczy na gospodarcze kłopoty zupełnie jawnie, ale paradoksalnie może zdarzyć się również tak, że skorzystają partie rządzące; wszak gdy czasy niepewne lepiej być pewnym tych, którzy rządzą i dotychczas dawali sobie radę z nadciągającym kryzysem, niż zaufać tym, którzy sporo obiecują, ale nie ma żadnej pewności, że trudnym czasom sprostają.

Janina Paradowska, publicystka "Polityki" specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)