Janik: każdy funkcjonariusz ma prawo do premii
Każdy funkcjonariusz ma prawo do premii
kwartalnej, której wysokość określa się w przepisach budżetowych;
traci do niej prawo w razie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego
- powiedział minister spraw wewnętrznych i administracji
Krzysztof Janik.
Janik odniósł się w ten sposób do wtorkowych doniesień dziennika "Fakt", iż przyznał właśnie nagrody kwartalne komendantowi głównemu policji Antoniemu Kowalczykowi - w wysokości 6 tys. zł i Józefowi Semikowi, byłemu doradcy byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki - w wysokości 5 tys. zł.
"Jak podpisywałem tę listę (osób nagradzanych - PAP), to nic mi nie było wiadomo, aby wobec generałów wszczęto jakieś postępowanie i dalej mi nie jest wiadomo. Nie róbmy sensacji z tego, czego nie ma" - podkreślił minister. Dodał, że podpisuje premie jako "akt księgowy w stosunku do wszystkich szefów służb i ich zastępców, a także generałów będących w ich dyspozycji".
"Lista osób do przyznania premii jest przygotowywana i uzgadniana z podsekretarzami stanu w MSWiA, bezpośrednio nadzorującymi poszczególne służby, a w przypadku urzędników - z ich przełożonymi" - powiedziała natomiast rzeczniczka resortu Alicja Hytrek.
Hytrek dodała, że podstawą i głównym kryterium przyznania premii oraz ich wysokości jest "ocena wykonywania merytorycznych zadań i prac przez poszczególne osoby w okresie danego kwartału, czyli od czasu poprzedniego przyznania nagród. Nie dokonuje się oceny na podstawie jednostkowych działań" - podkreśliła.
W lipcu, niedługo po ujawnieniu przecieku w sprawie starachowickiej, Janik zdymisjonował Józefa Semika. Wyjaśnił to wtedy tym, iż "miał zastrzeżenia do cywilnej kontroli policji przez resort", a właśnie do obowiązków Semika i odwołanego wraz z nim Romana Kurnika "należało sygnalizowanie wszelkich niepokojących zjawisk".
Na początku października media doniosły natomiast, że komendant główny policji Antoni Kowalczyk zmienił swoje zeznania składane w sprawie starachowickiej. Potwierdził to w ubiegłym tygodniu minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk. Przedstawiając posłom informacje o zeznaniach generała Kowalczyka, powiedział, że komendant początkowo zeznawał, że nie informował Sobotki o akcji CBŚ w Starachowicach, a podczas kolejnych zeznaniach przyznał, że rozmawiał "ogólnie o tej sprawie" z ówczesnym wiceministrem. Janik zapowiedział, że w środę podejmie decyzje o tym, czy generał zostanie odwołany z pełnionej funkcji, czy też nie.