Janik: czekam na decyzję prokuratury
Ja obejrzałem tylko film policyjny. Były dwie kamery policyjne, które sfilmowały to wydarzenie od początku, nie to, co widzieliśmy w telewizji, a więc nie sam moment starcia, tylko od początku. Okiem kamery widać, że policja postępowała prawidłowo, ale – jak mówię – to jest przekonanie widza, który ogląda materiał, nie ma wiedzy o całości wydarzenia. I czekam ze spokojem na decyzję prokuratury – powiedział w Sygnałach Dnia minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik.
17.02.2003 09:26
Sygnały Dnia: Czy pojawiły się jakieś nowe informacje dotyczące interwencji w miejscowości Cienia II? W środę blokada, starcia z funkcjonariuszami, ranni?
Krzysztof JanikCały czas trwa postępowanie wyjaśniające prowadzone przez niezależny zespół prokuratorów. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie jasne stanowisko prokuratury co do przebiegu tych wydarzeń, no i przyczyn. Mówiąc takim kolokwialnym językiem – jak to się stało, kto zaczął?
Sygnały Dnia: Czy Pan nie ma żadnych wątpliwości, że dowodzący akcją tam, na miejscu, podjęli słuszne decyzje?
Krzysztof Janik:Wie Pan, ja nie byłem, podobnie jak i nie było dziesiątki posłów, którzy najlepiej wiedzą, jak to tam wyglądało. Ja obejrzałem tylko film policyjny. Były dwie kamery policyjne, które sfilmowały to wydarzenie od początku, nie to, co widzieliśmy w telewizji, a więc nie sam moment starcia, tylko od początku. Okiem kamery widać, że policja postępowała prawidłowo, ale – jak mówię – to jest przekonanie widza, który ogląda materiał, nie ma wiedzy o całości wydarzenia. I czekam ze spokojem na decyzję prokuratury.
Sygnały Dnia: Został Pan w Sejmie nazwany wręcz bandytą, że łamie Pan Konstytucję i tak dalej. Inwektyw było bardzo dużo.
Krzysztof Janik: Wie Pan, ja już trochę przywykłem. Te inwektywy miota jeden pan, który ma słabość do używania słów, moim zdaniem, obraźliwych, ale trudno byłoby się na niego obrażać, bo pół Polski musiałoby się obrazić.
Sygnały Dnia: W ilu przypadkach doszło do interwencji policji podczas ostatnich blokad?
Krzysztof Janik: To jest właśnie charakterystyczne, bo ja w piątek mówiłem o 710, dzisiaj mamy poniedziałek rano. W piątek było ich kilkadziesiąt, w sobotę 3, o ile pamiętam, więc możemy mówić, że około 800 było. Interweniowała policja 11 razy, 2 razy użyto kul gumowych, 3 razy armatki wodnej, a w pozostałych przypadkach były to albo pałki, albo po prostu zepchnięcie przy pomocy tarcz na pobocze drogi. No więc na ponad 800 – 11 razy, to przyznacie Panowie, że to nie jest dużo. Ja zresztą chciałem wyrazić szacunek wobec rolników, wobec organizatorów tych manifestacji, bo – jak widać z tego – zdecydowana większość jednak rozumiała, że wyrażenie swojej opinii nie musi oznaczać konfrontacji, nie musi oznaczać naruszania praw innych, nie musi oznaczać naruszania porządku drogowego.
Sygnały Dnia: No tak, tyle że w przypadkach, kiedy używa się broni gładkolufowej, to są te wydarzenia najbardziej spektakularne, najchętniej pokazywane przez telewizję. Nie dało się zastosować innych środków?
Krzysztof Janik: Wie Pan, decyduje o tym dowodzący akcją. Pewnie uznał, że nie, że zagrożenie już jest tak silne, że trzeba użyć broni. Przy czym pragnę zwrócić uwagę, że i w jednym, i w drugim przypadku, w Bedlni i w Cieniach najpierw były to salwy ostrzegawcze w powietrze. I w jednym, i w drugim przypadku było 6 policjantów, którzy posiadali tę broń. W Bedlnie jednemu puściły nerwy. Tu było trochę gorzej.
Sygnały Dnia: Czy te protesty uważa Pan za uzasadnione?
Krzysztof Janik: Muszę powiedzieć tak, że ja nie chcę opowiadać o tym, bo to wszyscy wiemy, że sytuacja na wsi jest bardzo trudna, że nie zawsze rolnik nadąża – jeśli tak można powiedzieć – za rynkiem. Co tu dużo mówić, maleje zbyt na wieprzowinę. Pewnie trzeba będzie szukać nowych profilów produkcji, ale od tego jest mój kolega, minister Kalinowski. Natomiast, wie Pan, policja nie jest od rozstrzygania o słuszności protestu. (PolskieRadio/iza)