PolskaJanik: cieszę się, że zostanę przesłuchany

Janik: cieszę się, że zostanę przesłuchany

Cieszę się, że będę przesłuchiwany - oświadczył Krzysztof Janik. Były minister spraw wewnętrznych i administracji będzie zeznawał w lubelskiej prokuraturze w sprawie domniemanego ostrzeżenia burmistrza Dębicy Edwarda B. przed jego planowanym zatrzymaniem.

Janik: cieszę się, że zostanę przesłuchany
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Kula

23.03.2005 | aktual.: 23.03.2005 19:58

Obraz

Nie znana jest jeszcze data przesłuchania Janika. Zawiadomienie o przez niego ostrzeżeniu B. wpłynęło na początku stycznia tego roku do Centralnego Biura Śledczego w Warszawie od osoby, odbywającej karę w jednym z zakładów karnych na terenie kraju.

Cieszę się, że będę przesłuchiwany i myślę, że wiarygodność tego informatora też będzie w jakiś sposób sprawdzona - powiedział Janik. Dodał, że każdy ruch, który przybliży wyjaśnienie sprawy jest konieczny. Na razie wiem, że jestem w coś zamieszany, ale chciałbym wiedzieć w co konkretnie - zaznaczył Janik. Podkreślił także, że nic nie wie o informatorze. Nie mam żadnych podejrzeń, czekam na jakieś wiarygodne informacje - powiedział Janik.

We wtorek szef klubu parlamentarnego SLD zaprzeczył, że uprzedził Brzostowskiego o grożącym mu zatrzymaniu. Na pewno myślę, że dzwoniłem, nie wiem, czy w przeddzień zatrzymania, czy nie. Natomiast na pewno nie uprzedzałem o zatrzymaniu, chociaż znałem kłopoty pana B. i nie miałem wątpliwości, że wcześniej czy później trafi do prokuratury - dodał Janik.

CBŚ zatrzymało B. w styczniu 2003 roku i doprowadziło do prokuratury w Rzeszowie, prowadzącej śledztwo przeciw dziewięciu osobom podejrzanym o założenie grupy przestępczej i dokonywanie przestępstw w firmach z branży paliwowej. Wobec B., którego zwolniono po przesłuchaniu, zastosowano wtedy 50 tys. zł poręczenia majątkowego i zakaz opuszczania kraju.

Przed wygraniem wyborów na burmistrza Dębicy Brzostowski był posłem SLD. W latach 80. kierował kombinatem rolno-przemysłowym "Igloopol". Był też wtedy wiceministrem rolnictwa i prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Szef SLD Józef Oleksy powiedział, że informacje o tzw. aferze dębickiej przyjmuje jako kolejne odsłony ataku na ludzi SLD. Jest anons publiczny, dotyka nazwisk i to jest to zło, że przed sprawdzeniem czegokolwiek ogłasza się to publicznie, co zostawia zawsze ślad na nazwisku - powiedział dziennikarzom Oleksy.

Pojawiają się też i inne opinie, zgodnie z którymi ujawnienie "afery dębickiej" to efekt wewnętrznych rozgrywek w SLD. Zaprzecza temu wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska. Na pewno atak nie idzie od środka SLD - oświadczyła. _ Krzysztof Janik sam w takie opinie nie wierzy._ Szef klubu parlamentarnego SLD potwierdził jej słowa.

Z kolei szef SLD na Mazowszu Jacek Zdrojewski powiedział, że jeśli cała sprawa jest konfabulacją i nieprawdą, to jest to atak na Sojusz. Jeżeli miałaby być to prawda, to jestem przerażony - podkreślił. (mila)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)