Jan Rokita: rząd nie podejmuje żadnych istotnych decyzji
Rząd w gruncie rzeczy nie podejmuje żadnych istotnych decyzji, ani nie zgłasza żadnych istotnych projektów i w związku z tym jest niekontrowersyjny. A jeśli temu towarzyszy dobra propaganda i sympatyczny premier, to z tego powinien być propagandowy sukces. I jest - powiedział w Salonie Politycznym Trójki lider PO Jan Rokita.
09.02.2006 | aktual.: 09.02.2006 12:14
Panie pośle, chyba jeszcze żaden rząd III RP nie obchodził pierwszych stu dni swojego urzędowania w taki sposób, jak zrobił to wczoraj gabinet Kazimierza Marcinkiewicza. Otwarte dla mediów posiedzenie rządu, specjalna konferencja prasowa z udziałem wszystkich ministrów, premier w specjalnych czatach, dziennikarze obdarowani piękna broszurą pokazującą osiągnięcia tych stu dni. Podobało się Panu?
Jan Rokita: Jako pewnego rodzaju przedstawienie teatralne tak. Nie ulega wątpliwości. Zresztą w zdolnościach propagandowych i mówię to bez cienia ironii rząd Kazimierza Marcinkiewicza jest bardzo dobry. Problem nie w tym, że rządowi nie wolno robić propagandy. Problem w tym, że propaganda ma sens wtedy, kiedy służy wsparciu jakiejś faktycznej aktywności. No niestety jeśli popatrzeć na trzy miesiące działania gabinetu Marcinkiewicza, to w zasadzie problem polega na tym, że nie ma go za co ani chwalić, ani za co krytykować, ponieważ ani jedna ważna inicjatywa tego rządu nie znalazła się w parlamencie. Natomiast propaganda towarzysząca temu niedziałaniu jest rzeczywiście astronomiczna, więc jeśli ja mam o coś pretensje, to nie o to, że zrobiono to przedstawienie propagandowe tylko o to, że za tym przedstawieniem propagandowym jest całkowita pustka. Innymi słowy, jak kiedyś Kazimierz Brandys napisał o propagandzie PRL-owskiej "mamy do czynienia z nierzeczywistością".
Ale rząd ma absolutne poczucie sukcesu ponieważ nie słyszałam wczoraj ani jednego ministra, który powiedział, że coś mu się nie udało. Jedynie premier wspomniał, że 90 proc. założeń udało się osiągnąć, a nie 100. Ale jedyną rzeczą, której się nie udało, jaką wymienił, to była ustawa o biopaliwach. Z drugiej strony jest tak, że 56 proc. Polaków wystawia temu gabinetowi dobre oceny i żaden rząd III RP, ani żaden premier tak dobrych notowań nie miał.
- Kiedyś tam, na początku Tadeusz Mazowiecki i Lech Wałęsa, to prawda.
No tak, to prawda.
- Co nie zmienia postaci rzeczy, że to jest gigantyczny sukces jeśli chodzi o społeczną sympatię. Myślę, że po prostu jest tak, że przeniósł się ciężar życia politycznego do parlamentu. Główne linie sporu i główne debaty odbywają się w parlamencie, ale nie wokół inicjatyw rządowych, tylko wokół tego jaki zakres władzy będzie miało PiS i jego prezes. Proszę popatrzeć, jakie były główne debaty w parlamencie w ciągu tych trzech miesięcy. Po pierwsze o tym, czy PiS będzie kontrolował media, czy się podzieli kontrolą nad mediami. Po drugie o tym, czy budżet zostanie uchwalony w czasie, w którym będą wybory, czy też wyborów nie będzie. Ale już jaki to ma być budżet, to była dyskusja zupełnie drugorzędna. Czy wreszcie o tym, czy PiS w Warszawie obsadzi komisarza, czy też w Warszawie odbędą się wolne wybory. To były postawowe linie sporu i podstawowe debaty parlamentarne.
Myślę, że przyjęto z pełną świadomością taką politykę, że rząd w gruncie rzeczy nie podejmuje żadnych istotnych decyzji, ani nie zgłasza żadnych istotnych projektów i w związku z tym jest niekontrowersyjny. A jeśli temu towarzyszy dobra propaganda i sympatyczny premier, który pojawia się, a tu, a tam i generalnie wygląda bardzo miło i sympatycznie i jest niewątpliwie dobrym człowiekiem, to z tego powinien być właśnie propagandowy sukces. I jest.
Tylko pamiętam takie słowa byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który mówił do premiera, wówczas Leszka Millera i jego rządu, więcej wizji - mniej telewizji. Tutaj się okazuje, że jest więcej telewizji, no a rządowi się udaje.
- Rządowi się udaje istnieć i budzić społeczną sympatię, a ściślej rzecz biorąc nawet nie rządowi, bo moim zdaniem, mało kto zna ministrów tego rządu, tylko premierowi, który jest bardzo miłym człowiekiem i potrafi budzić społeczną sympatię.
No i pytanie, jak długo jeszcze ta społeczna sympatia się utrzyma?
- Problem wszakże w tym, że w tym samym czasie, w którym premier budzi sympatię przy kompletnym braku polityki w sprawie bezrobocia na rynku pracy pojawiło się sto tysięcy nowych bezrobotnych przy braku działania w sprawie podatków. No tak, ale premier wczoraj tłumaczył, że to się zawsze dzieje w styczniu.
- Przy braku działań w sprawie podatków, przez mechaniczne zamrożenie progów podatkowych i parę innych jeszcze posunięć istotnie podniosły się w Polsce podatki. W warunkach, w których obiecano obniżenie kosztów pracy, w dwóch przynajmniej punktach koszty pracownika w Polsce poszły dalej w górę, co oczywiście nie daje szansy na pracę młodym ludziom. I tak możnaby bez końca, bez końca wymieniać.
A pytanie, czy coś się udało przez te sto dni zrobić, poza osiągnięciem dobrego wizerunku i dobrych notowań społecznych?
- Ja oczywiście chętnie odpowiem, tylko problem polega na tym, że ja nie widzę tak naprawdę realnych podstaw ani do chwalenia, ani do krytykowania rządu za działalność, ponieważ działalność jest całkowicie pozorowana. Widzę natomiast podstawy do krytykowania bądź chwalenia za działalność propagandową. Jednym się ta działalność propagandowa podoba innym nie. Ja muszę powiedzieć, że należę do tych, którym się podoba. To znaczy, gdyby tej propagandzie towarzyszyło jednocześnie sensowne działanie, to byłboby całkiem niezłe połączenie.
Przeczytaj cały wywiad