Jan Rokita: przyjęcie euro będzie służyć polskiej gospodarce


Posłuchaj wywiadu

Jan Rokita: przyjęcie euro będzie służyć polskiej gospodarce
Źródło zdjęć: © RadioZet

23.11.2005 | aktual.: 23.11.2005 14:42

Gościem Radia ZET jest Jan Rokita, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, który właśnie siada, teraz nalewa sobie kawy. Dzień dobry, wita Monika Olejnik. Witam serdecznie. Na początek dnia: “Członkowie zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa pełniący funkcje w partiach politycznych zostaną odwołani. Podobny los czeka zasiadających w zarządach i radach funkcjonariuszy służb specjalnych”, pisze “Gazeta Prawna” powołując się na wywiad z ministrem skarbu Andrzejem Mikoszem. Co pan na to? Dobry pomysł, żeby w końcu oczyścić spółki skarbu państwa, żeby nie było politycznych łupów? Zdecydowanie tak, jeśli zostanie tylko konsekwentnie przeprowadzony i jeśli odwołaniu dotychczasowych członków rad nadzorczych z nadania czysto partyjnego bądź koteryjnego, bo często też tak jest, że to nie są nadania partyjne, tylko jakoś tak środowiskowo-koteryjne, będzie towarzyszyć: A-procedura konkursowa doboru nowych członków rad nadzorczych, B-istotne zmniejszenie ilości stanowisk w tych radach nadzorczych, C-jasne
regulacje wynagrodzeń tych ludzi. Dopiero wtedy, przy spełnieniu tych trzech warunków łącznie, można doprowadzić do tego, co pani redaktor nazwała przed chwilą “oczyszczenia” tego mechanizmu. Mechanizmu, który do tej pory jest jednym z bardziej skorumpowanych mechanizmów w państwie, jest mechanizmem rozdawania synekur znajomym, przyjaciołom, kumplom, funkcjonariuszom partyjnym, albo po prostu ludziom mającym zagwarantować dobre interesy. No właśnie, czy Andrzej Olechowski ma jeszcze związki z Platformą Obywatelską, jest jeszcze działaczem Platformy Obywatelskiej, czy nie, bo działa w PKN Orlen? Działaczem chyba nie, a czy jest członkiem Platformy? Trzeba by o to spytać dokładnie w warszawskich kołach Platformy. Wydaje mi się, że jeżeli jest, to jest całkowicie biernym członkiem. A taki bierny członek może być w PKN Orlen? Ja bym nie chciał się wypowiadać w tej sprawie, czy pan premier Marcinkiewicz ma utrzymać, czy też nie Andrzeja Olechowskiego. W moim przekonaniu, Andrzej Olechowski nie jest typem
człowieka o politycznej biografii, raczej jest człowiekiem o biografii o priorytetach biznesowych, który miewał przygody polityczne. W każdym razie dziś zaangażowania Andrzeja Olechowskiego w politykę nie widać. Panie pośle, jak pan wie, Eureko zażądało wczoraj od Polski wielkiego odszkodowania, 6 miliardów złotych. Być może będziemy musieli zapłacić – tak żąda Eureko – od 8.5 do 10 miliardów złotych. Co może zrobić Polska? Polska powinna doprowadzić do ugody z Eureko. W moim przekonaniu, gdyby Polska się decydowała na to, żeby konsekwentnie PZU prywatyzować, żeby zagwarantować polskiemu podatnikowi to, żeby wziął premię za tą prywatyzację, żeby wziął premię za przejęcie kontroli korporacyjnej w firmie przez zagranicznego inwestora, to na takich warunkach to porozumienia jest możliwe. Jeśli natomiast rząd będzie w sposób doktrynalny upierał się przy zasadzie, że PZU mam być nieprywatyzowane, a Eureko ma po prostu oddać swoje udziały najnormalnej w świecie państwu z powrotem, to wtedy, dla takiej ideologii
podatnik będzie musiał zapłacić bardzo ciężkie pieniądze. Wybór jest dość prosty, strategia negocjacji, tak czy owak, trudna. Wierzy pan w to, że rząd nakłoni rafinerie do tego, żeby obniżyły ceny benzyny? Zobaczymy. Ja jestem ostrożny względem takiego punktu widzenia, który głosi, że można podnosić podatki pośrednie, a jednocześnie uzyskać efekt w postaci nie podwyższania cen w stu procentach. Ja przypominam z resztą krytykę, którą Prawo i Sprawiedliwość prowadziło w odniesieniu do koncepcji podatkowej Platformy Obywatelskiej, występując dokładnie z taką argumentacją, że nie ma takiego podatku pośredniego, którego podnoszenie w jakiś sposób nie przekładało by się na ceny. Wydaje mi się, że premier ma tu ograniczone możliwości sukcesu. Warto by też było zwrócić uwagę na to, że jeśli rzeczywiście te dwie firmy rafineryjne Orlen i Lotos - a tego nie wiem - mają nazbyt wysoką marżę i nazbyt wysokie dochody, to najprostszym sposobem, żeby podzieliły się nim ze Skarbem Państwa i innymi swoimi właścicielami, jest
podniesienie dywidendy. Jak jakaś firma jest rzeczywiście za bogata, to nie należy nakładać na nią dodatkowych podatków, tylko – jeżeli jest ona współwłasnością skarbu państwa – to może ona dywidendą podzielić się ze Skarbem Państwa. To by była prostsza metoda. Tak czy owak, podnoszeniu podatków w dzisiejszej sytuacji gospodarczej jest niedobre i sprzeczne z obietnicami PiS-u. Tak czy owak, myśli pan, że premier powinien powiedzieć, mniej więcej, kiedy Polska powinna wejść do strefy Euro, żeby wyglądać poważnie w Unii Europejskiej? Ja nie sądzę, żeby to była kwestia polskiej powagi w Unii Europejskiej. Euro nie jest problemem doktrynalnym. Ja jestem przekonany o tym, że wejście Polski do Euro posłuży w okolicach 2009-2010 roku polskiej gospodarce. Posłuży przede wszystkim rozwojowi tej gospodarki, a w krótkim czasie do tzw. “szeregu RM2”, czyli do korytarza poprzedzającego wejście do Euro, będzie skutecznie przeciwdziałać nadmiernemu wzrostowi złotówki, a tym samym gwarantować stosunkowo wysoki wzrost
gospodarczy, czyli dokładnie to, co jest jednym z celów rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Innymi słowy, twierdzę, że przygotowanie Polski do wejścia do strefy Euro, będzie służyć polskiej gospodarce i zapewnieniu celów rozwojowych polskiej gospodarki. A co pan sądzi o wzroście PiS-u, 43 proc. poparcia, a Platforma 28 proc? Sądzę, że jak na stu procentowy monopol władzy, mimo niewielkiego stosunkowo zwycięstwa wyborczego, to jest tendencja dość naturalna. Jestem zadowolony, że wbrew różnym sceptykom w odniesieniu do Platformy Obywatelskiej, pewien wzrost w stosunku do wyniku wyborczego notuje także Platforma Obywatelska. Natomiast trudno sobie wyobrażać, żeby ta relacja z okresu wyborów – 27 proc. – 24 proc. między PiS-em, a Platformą mogła być utrzymana w warunkach, w których Platforma została zepchnięta całkowicie do opozycji, a PiS rządzi wszystkim. Te pierwsze miesiące muszą być niesłychanie pozytywne, w sensie opinii publicznej, dla Prawa i Sprawiedliwości. Mnie to w żaden sposób nie dziwi, teraz wszystko
w jakości rządzenia. Janusz Kochanowski jest kandydatem na Rzecznika Praw Obywatelskich, czy Platforma poprze tą kandydaturę? Dr Janusz Kochanowski, szef fundacji Ius et Lex, bardzo zasłużonej dla budowania dobrej jakości wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Ja sądzę, że to jest dobra kandydatura, warto ją poprzeć, natomiast myślę, że Platforma Obywatelska ma chwilę czasu na podjęcie tej decyzji. Myślę, że Platforma spotka się z dr Kochanowskim, po to, by z nim na temat tego urzędu porozmawiać. Myślę bowiem, że funkcja rzecznika praw obywatelskich w ciągu najbliższych lat, może mieć znaczenie większe, niż miała w przeszłości, dlatego, że – co tu dużo mówić – wszyscy widzą, że problem wolności jednostki stanie z pewnością w centrum polskiej polityki w większym stopniu niż bywało to w przeszłości. “Agenturalne oczko na UJ”, czytam w “Gazecie Polskiej”. Są tutaj pana znajomi? Tu jest lista, na tej fioletowej części. Nie czytałem tej listy, ale są tam na pewno także osoby z Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Dwie
zwłaszcza były mi już znane wcześniej, nawet o tym mówiłem publicznie. Gdy idzie o Niezależne Zrzeszenie Studentów z 1980 roku, w aktach Instytutu Pamięci Narodowej, które miałem okazję oglądnąć swego czasu w Wieliczce, w siedzibie IPN, przynajmniej dwóch członków NZS-u na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1980 roku, okazało się być współpracownikami służby bezpieczeństwa. To Piotr Mężyk i Marek Płaszewski, agenci “Marko” i “Wojtek”, ale to nie jest żadna tajemnica w ówczesnym środowisku studenckim, ponieważ wszyscy niemal wiedzieli to od dobrych paru lat. Panie pośle, czy pan się obawia tego, co może wyniknąć z szafy płk Lesiaka? Przypomnę, że płk Lesiak to jest ta osoba, która inwigilowała i prawicę i lewicę w latach 1991-1997. Ja uważam, że jeśli są w państwie jakieś rzeczy, akta, materiały, dokumenty, które są obciążające dla działalności ludzi władzy, czy też polityków, to tak samo, jak materiały Instytutu Pamięci Narodowej one powinny być w pełni jawne. Najgorsze jest to, że od wielu lat o tej sławetnej
szafie Lesiaka rozmowa toczy się w takich momentach, kiedy zaczynają się kampanie wyborcze. To bardzo charakterystyczne. A po drugie, toczy się mnie więcej w takiej konwencji, cytuje: “Niektórzy politycy są zamieszani w aferę inwigilacji prawicy, bądź lewicy”. “A panie pośle, proszę powiedzieć jacy politycy?”. ”Tego nie mogę powiedzieć, bo to jest tajemnica państwowa”. Otóż ten mechanizm to jest mechanizm budowania insynuacji pod adresem rozmaitych ludzi i będę wdzięczny każdej osobie, która w końcu podejmie decyzje o tym, żeby w końcu wszystkie te akta otworzyć, ponieważ ochrona przed jakimkolwiek insynuacjami dla ludzi przyzwoitych jest tylko to, żeby wszystko w tej sprawie było jawne. A kiedy pan był szefem URM-u w rządzie Hanny Suchockiej wiedział pan w ogóle o tym, że jest płk Lesiak? Nie. A wiedział pan o tym, że Andrzej Milczanowski podpisał materiał “propozycje niektórych działań dezintegracyjnych w środowiskach obecnej opozycji”? Nie znam tych dokumentów w ogóle, natomiast też nie chciałbym stwarzać
takiego wrażenia, że mam głębokie przekonanie, że były to dokumenty nieuzasadnione, czy też niesłuszne, ponieważ ich nie znam. Do dzisiaj. Bez ujawnienia tego, co tam jest, na czym polegają te wszystkie instrukcje, zasady i co w tej szafie jest, trudno prowadzić jakąkolwiek publiczną debatę o tym, czy te kroki były słuszne i uzasadnione, czy też nie. Mi intuicja i praktyczna wiedza o polityce podpowiada, że w tej szafie zapewne może być 10 proc. kompromitacji, a 90 proc. hucpy. Ale to jest moje przypuszczenie, czyli to jest wypowiedź oparta – jak mówi poeta – urokiem koniunktiwu. Dziękuję bardzo. Gościem Radia ZET był wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, Jan Rokita.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)