"Jan Paweł II przeprowadził ze mną wywiad"
Publicysta włoskiego dziennika "Avvenire" Luigi Geninazzi opowiedział o swych licznych podróżach do Polski i swej niecodziennej rozmowie z Janem Pawłem II w 1983 roku, podczas której to papież przeprowadził z nim faktycznie wywiad.
02.04.2010 | aktual.: 02.04.2010 08:52
Polska Agencja Prasowa:Które ze swych licznych spotkań z Janem Pawłem II wspomina Pan jako najbardziej niezwykłe, niecodzienne?
Luigi Geninazzi: Najmilsze było to w 1983 roku w Castel Gandolfo, kiedy jako jedyny dziennikarz zostałem tam zaproszony, by móc obserwować pierwsze spotkanie papieża z dwudziestoma naukowcami i intelektualistami z całej Europy.
Czy papież znalazł dla Pana dużo czasu mając tylu gości w swej rezydencji?
- Poświęcił mi bardzo dużo czasu i to było dla mnie coś niesłychanego. W ciągu tych trzech dni Jan Paweł II znalazł czas dla mnie, młodego, nieznanego dziennikarza, długo rozmawialiśmy. Ja zadawałem mu bardzo dużo pytań, a on też pytał mnie o wiele spraw, związanych z jego zakończoną właśnie trudną pielgrzymką do Polski, pierwszą od wprowadzenia stanu wojennego. Pytał mnie o jej poszczególne etapy, o to, co sądzę o jego wizycie w Krakowie, o reakcjach młodzieży na jego słowa. Koniec końcem to papież przeprowadził ze mną wywiad. Kiedyś z kolei, podczas przerwy w debacie, zabrał mnie na spacer i pokazał mi nowo zbudowany w Castel Gandolfo basen, zaprowadził do kaplicy, pokazywał mi obrazy.
Kiedy rozpoczęły się Pana nadzwyczajne związki z Polską?
- To był rok 1980. Moim pierwszym etapem podróży była stocznia imienia Lenina w Gdańsku, gdzie trwał wówczas strajk. To miała być moja pierwsza relacja dziennikarska, można więc wyobrazić sobie moje emocje, a także strach, lecz przede wszystkim wzruszenie, z jakim oglądałem te wydarzenia. Kiedy w 25. rocznicę strajku w stoczni pojechałem tam znowu na spotkanie po latach z dziennikarzami z całego świata, wszyscy byli zgodni co do tego, że mimo iż widzieliśmy tyle różnych wydarzeń, wojen, katastrof, ruchów ludowych, to niczego nie da się porównać z tym, co wydarzyło się - bez przemocy, bez stłuczenia jednej szyby - w sierpniu 1980 roku w Polsce.
Jakie jest Pana najmocniejsze wspomnienie z Polski?
- Był taki moment, może nie najbardziej emocjonujący, ale taki, w którym natychmiast zrozumiałem, że coś radykalnie się zmienia. To było na początku 1989 roku, kiedy w siedzibie Interpressu w Warszawie pojawił się Wojciech Jaruzelski i zapowiedział rozpoczęcie dialogu z Solidarnością przy Okrągłym Stole. A ja go zapytałem: "Jak to możliwe, przecież od 1981 roku mówi pan, że nigdy nie będzie pan rozmawiał z tymi ludźmi". A on uśmiechając się powiedział, cytując tytuł filmu o Jamesie Bondzie: "Nigdy nie mów nigdy". Kiedy to powiedział, pojąłem, że wszystko się zmieni.
- Tak, w dalszym ciągu, choć na szczęście dla Was Polaków, a na nieszczęście niestety dla nas dziennikarzy Polska stała się krajem nudnym. Lecz bardzo jestem zadowolony z tego, że przed rokiem, na początku wielkiego kryzysu gospodarczego opublikowałem artykuł o Polsce podkreślając, że moim zdaniem polska gospodarka w tej wielkiej europejskiej katastrofie dobrze się broni. Pamiętam, że niektórzy śmiali się ze mnie mówiąc, że idealizuję Polskę. Tymczasem mam satysfakcję, bo wszystkie dane wskazują, że to właśnie Polska jako jedyny kraj UE miała dodatnie PKB i najmniej ucierpiała z powodu kryzysu.