Jan Parys na ławie oskarżonych
Były wiceprzewodniczący Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie Jan Parys, doigrał się. Będzie miał proces karny za przyznanie sobie astronomicznej premii - 105 tys. zł - informuje "Super Express".
11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 07:58
Akt oskarżenia przeciwko Parysowi i trzem innym, byłym członkom, zarządu Fundacji trafił właśnie do Sądu.
Postawiliśmy im dwa zarzuty: przekroczenia uprawnień oraz niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia osobistych korzyści - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski.
Dziennik przypomina, że w kwietniu 2003 roku Parys stracił stołek. Wypłata gigantycznych kwot wzburzyła poszkodowanych przez III Rzeszę, którzy za lata morderczej pracy dostawali średnio kilka tysięcy złotych. Jan Parys wziął 105 tys. zł i ani myślał oddać pieniędzy. Bez zażenowania twierdził, że premia należała mu się za ciężką pracę.
Poszkodowani przez III Rzeszę apelowali do Parysa, by zachował się jak człowiek honoru i zwrócił pieniądze. Bezskutecznie. Parys stosował różne kruczki prawne i unikał spłaty długu. Aż Fundacja pozwała go do sądu. Jednak do dziś Parys nie oddał premii - sprawa cywilna wciąż jest w toku.
Na ławie oskarżonych zasiądą - obok Parysa - również były przewodniczący zarządu Fundacji Jacek Turczyński (wziął 83 tys. zł), wiceprzewodniczący Jacek Pająk (wziął 104 tys. zł) i sekretarz Fundacji Andrzej Tłomacki (105 tys. zł). Jedynie ten ostatni zwrócił cześć premii, około 30 tys. zł. Całej czwórce grozi do 8 lat więzienia - pisze "Super Express".(PAP)