Jan Gołębiowski: wysoki wyrok ws. Katarzyny W. nie przyczyni się do ograniczenia liczby zabójstw
Myślę, że wyrok mniej więcej pokrywa się z oczekiwaniami społeczeństwa - mówi Jan Gołębiowski, psycholog kryminalny, odnosząc się do decyzji Sądu Okręgowego w Katowicach, który skazał Katarzynę W. na 25 lat więzienia za zabójstwo własnej córki. Zdaniem psychologa, tak wysoki wyrok nie przyczyni się jednak w znaczącym stopniu do zniechęcenia matek do popełniania takich przestępstw.
Sąd nie miał bezpośrednich dowodów zabójstwa, dlatego aby przesądzić o winie Katarzyny W., poszlaki musiały ułożyć się w logiczną całość, wykluczającą inną wersję zdarzeń niż popełnienie morderstwa. - W procesach poszlakowych rzadko zdarzają się wyroki dożywocia, chociaż takie przypadki także były. Większość społeczeństwa zdecydowanie oczekiwała wysokiego wyroku - mówi Jan Gołębiowski.
Jak wyjaśnia ekspert, takie oczekiwania społeczne wiązały się z postawą oskarżonej, która wciągnęła ludzi, zwłaszcza lokalną społeczność, w aktywne poszukiwanie dziecka. Gdy okazało się, że żadnego porwania nie było, a W. sama ukryła ciało Madzi, zaangażowani w akcję i śledzący doniesienia medialne poczuli się osobiście oszukani. - W tak drażliwej sytuacji jak śmierć dziecka, w ludziach budzą się silne emocje. Nie można jednak powiedzieć, że 100 proc. społeczeństwa chciało jej skazania - wyjaśnia Gołębiowski.
W opinii psychologa, wysoki wyrok skazujący ma niewielki wpływ na postawę innych potencjalnych morderców. - Nawiązujemy do typowej kalkulacji - czy opłaca mi się popełnić to przestępstwo. Zbrodnie są popełniane w konkretnych sytuacjach, którym bardzo często towarzyszą silne emocje, nie zawsze jest czas na taką kalkulację - zauważa Gołębiowski.
Dobrym przykładem takiego zjawiska są pijani kierowcy. - Co weekend jest łapanych kilka tysięcy pijanych kierowców, ludzie o tym wiedzą, a mimo to, w kolejny weekend statystyki są takie same. Kalkulacja działa tu w niewielkim stopniu, ale może przestraszy to część osób, które myślą o popełnieniu przestępstwa - dodaje Jan Gołębiowski.