Jaka przyszłość czeka ambasadora Polski w Czechach? Działacze "Solidarności" go bronią
Mirosław Jasiński ma zostać odwołany z funkcji ambasadora Polski w Czechach po tym, jak udzielił głośnego wywiadu "Deutsche Welle", w którym stwierdził, że "brak empatii" po stronie polskiej doprowadził do konfliktu z Czechami wokół kopalni Turów. W obronie Jasińskiego właśnie stanęli działacze Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej.
Jak poinformował na Twitterze Wojciech Stobba, dziennikarz Polskiego Radia w Czechach, działacze Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej, którzy w latach 80. współpracowali z Mirosławem Jasińskim, stanęli w obronie ambasadora. Wystosowali oni specjalny apel do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym proszą o pozostawienie go na stanowisku.
Jaka przyszłość czeka ambasadora Polski w Czechach? Działacze "Solidarności" go bronią
"Mianowanie Mirosława Jasińskiego ambasadorem w Republice Czeskiej potraktowaliśmy jako dalekowzroczną decyzję. (...) Z nadzieją przyjęliśmy też rozmowę, w której wypowiedział się na temat problemu z Kopalnią Węgla Turów. Dotychczasowe wysiłki osiągnięcia porozumienia w tej kwestii zawodziły, jedyną szansą szybkiego polubownego rozwiązania (...) była próba spojrzenia na cały problem i jego rozwój w inny sposób, niż go dotychczas prezentowano w mediach" - napisano w apelu, którego treść przytacza dziennikarz Wojciech Stobba.
Pod dokumentem podpisali się m.in. Petr Bartos, Ewa Klosova, Petr Pospichal, Anna Sabatova i Petruska Sustrova. Jak podkreślają działacze, nagła decyzja o podjęciu kroków mających na celu odwołanie Jasińskiego z funkcji ambasadora zszokowała ich.
Plany Putina. Sikorski: toczy się ciekawa gra wywiadowcza
"Sposób, w jaki ambasador przedstawił problem wokół kopalni Turów, świadczy naszym zdaniem o jego dyplomatycznych zdolnościach" - napisali działacze Solidarności w apelu do premiera Morawieckiego.
Mirosław Jasiński funkcję ambasadora Polski w Czechach objął na początku grudnia 2021 roku. Wcześniej placówka dyplomatyczna w Pradze przez wiele miesięcy pozostawała nieobsadzona, po części m.in. ze względu na konflikt wokół kopalni Turów.
Głośny wywiad ambasadora okazał się problematyczny
W ostatnich dniach Mirosław Jasiński udzielił, jak się okazało, głośnego wywiadu niemieckiemu "Deutsche Welle". W nim ambasador Polski w Czechach poruszył temat sporu o kopalnię Turów. Jego zdaniem, nasz rząd w całej sytuacji wykazał się "brakiem empatii" i "brakiem chęci podjęcia dialogu".
- Każda poważna firma ma przecież oddział zajmujący się naprawianiem szkód. Nazywamy to odpowiedzialnym biznesem. To był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu - i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony. W końcu podobne rzeczy zdarzały się i w Bełchatowie czy Koninie i nikt tam z tego nie robił afery - powiedział Jasiński w rozmowie z "Deutsche Welle".
Reakcja na słowa Jasińskiego była natychmiastowa. Jeszcze w czwartek (6 stycznia) rzecznik rządu Piotr Mueller zapowiedział, że premier Mateusz Morawiecki odwoła ambasadora z urzędu. "Nie ma zgody na skrajnie nieodpowiedzialne wypowiedzi ws. kopalni w Turowie. Każdy polski dyplomata ma obowiązek dbać o polskie interesy" - przekazał Mueller.
Polsko-czeski spór o Turów trwa od kilku miesięcy i dotyczy m.in. wpływu kopalni na środowisko i obniżanie się poziomu wód gruntowych. Po tym, jak Czesi wnieśli skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE, ten nakazał wstrzymanie wydobycia w kopalni do momentu rozstrzygnięcia sprawy.
Rząd Mateusza Morawieckiego nie zastosował się jednak do tej decyzji. W efekcie na Polskę nałożono karę w wysokości 0,5 mln euro za każdy dzień funkcjonowania kopalni Turów. W przeliczeniu na złotówki, kara dla naszego kraju wynosi już ponad 250 mln zł.