Jak zatrzymać wyludnianie się Kalisza?
Jeśli obecna tendencja nie zostanie zatrzymana, już wkrótce liczba mieszkańców Kalisza spadnie poniżej 100 tysięcy. Jak ten trend chcą zatrzymać kandydaci na prezydenta miasta?
W 1999 r. w Kaliszu mieszkało 111 tysięcy osób. Dziś ta liczba to niewiele ponad 100 tysięcy. Zatrzymanie wyludniania to jeden z największych problemów, przed jakim stanie w najbliższych czterech latach prezydent miasta. Jak ten problem chcą rozwiązać kandydaci starający się o to stanowisko?
Nie jest tak źle?
Prezydent Janusz Pęcherz podkreśla, że wyludnianie się miasta to rzeczywiście problem, chociaż w Kaliszu jest on mniejszy niż np. w Poznaniu, a obawy o utratę statusu stutysięcznika są też nieco przesadzone. Uważa też, że wyludnianiu się powinna sprzyjać przede wszystkim polityka państwowa, a nie samorządowa.
- Głównymi instrumentami, jakie można i należy zastosować w tej kwestii, dysponuje państwo. Są to urlopy macierzyńskie, dodatki rodzinne, nowelizacja kodeksu pracy zapewniająca rodzicom dzieci ciągłość stażu pracy, ulgi i przywileje dla pracodawców z tytułu opieki nad matkami itd. – wylicza Pęcherz.
Te instrumenty zdaniem obecnego prezydenta samorząd może wzmacniać przez takie programy jak karta rodzinna „Kalisz 3+”, zapewnienie wszystkim dzieciom m.in. miejsc w żłobkach i przedszkolach, opieki w trakcie wakacji.
- Kalisz, jako jedno z nielicznych polskich miast, gwarantuje każdemu dziecku miejsce w przedszkolu – zauważa w rozmowie z WP.PL Janusz Pęcherz. - Najważniejszym jednakże instrumentem jest zapewnienie pracy i mieszkania. Rozwój przedsiębiorczości to nowe miejsca pracy. Miasto też buduje mieszkania w systemie budownictwa społecznego i rokrocznie oddaje do użytku nowe zasoby, a stare remontuje i modernizuje. Atrakcyjność gospodarcza miasta rośnie, co staje się magnesem dla nowych przybyszów, a dla stałych mieszkańców motywem pozostania w rodzinnym mieście – dodaje.
Jak czuje się kasjerka pracująca 10 godzin dziennie?
Karolina Pawliczak, kandydatka SLD uważa, że to właśnie brak pracy zapewniającej godne życie, rozwój i spełnienie marzeń sprawia, że ludzie opuszczają Kalisz.
- Najpierw trzeba pomóc ludziom w znalezieniu dobrej pracy, później trzeba im ułatwić kupno, bądź wynajem taniego, własnego mieszkania, dalej trzeba zadbać o żłobki, przedszkola i szkoły, a następnie o infrastrukturę, kulturę na wysokim poziomie i sport – wylicza Pawliczak.
Winą za obecną sytuację kandydatka SLD obarcza politykę obecnych władz miasta.
- Trudno, żeby kasjerka w hipermarkecie, czuła się dobrze, pracując 10 godzin, gdy jeszcze kilka miesięcy wcześniej miała własny sklep, ale przez nieodpowiedzialną politykę władz, został on doprowadzony do bankructwa. Takich przykładów mamy setki – uważa Pawliczak.
Podobną diagnozę stawia Grzegorz Sapiński, kandydat komitetu „Wspólny Kalisz”.
- By przywrócić miejsca pracy, należy odbudować strategie pozyskania tzw. trwałych inwestorów w zakresie firm produkcyjnych. Konieczna będzie tutaj pełna współpraca kaliskich uczelni i środowisk biznesowych. W efekcie, jeśli kaliszanie będą mieli stabilną pracę, nie będą wyjeżdżać, a nawet jeśli wyjadą choćby na okres studiów, to częściej będą wracać do rodzinnego miasta i realnie myśleć o powrocie – mówi Sapiński.
Kandydat proponuje też politykę mieszkaniową, w której obywatele kupują mieszkania wspólnie z samorządem.
Słoiki do Kalisza!
- „Słoiki” do Kalisza! – to hasło Andrzeja Plichty, kandydata PiS, który uważa, że Kalisz powinien przyciągać większą liczbę mieszkańców całego regionu. – Żeby przyciągnąć do Kalisza nowych mieszkańców i zapobiec emigracji, należy stworzyć przyjazne warunki, które zapewnić może obniżenie podatków, stworzenie lepszej oferty spędzania wolnego czasu i dostosowania rozrywki do potrzeb mieszkańców
Plichta proponuje także zmianę polityki mieszkaniowej oraz zapewnienie możliwości rozwoju inwestorom, co ma przełożyć się na nowe atrakcyjne miejsca pracy. Stawia też na poprawę komunikacji.