Jak zarabiają polscy dentyści
Na nowych tanich liniach lotniczych
korzysta nie tylko branża turystyczna, ale też m.in. dentyści -
pisze "Financial Times". Gazeta jako przykład podaje polskich specjalistów, których grono pacjentów rozszerzyło się m.in. o przybyszów z Wielkiej Brytanii czy Irlandii.
09.12.2005 | aktual.: 09.12.2005 10:07
Brytyjski dziennik podkreśla, że tylko w tym roku polskie lotniska odnotowały 30% wzrost pasażerów - w tym także te mniejsze, prowincjonalne. Podobna sytuacja - jak dodaje "FT" - jest też w innych nowych krajach członkowskich, np. na Węgrzech, gdzie w ciągu 10 miesięcy tego roku liczba pasażerów zwiększyła się o 27%.
"Rynek przekształcił się po włączeniu do Unii Europejskiej nowych krajów członkowskich" - zaznacza "FT" dodając, że wiązało się to z rozszerzeniem wspólnej polityki lotniczej - tzw. otwartego nieba.
Równocześnie, jak dodaje gazeta, intensywnie wzrosła konkurencja na rynkach lotniczych - np. w Pradze swoje usługi oferuje 14 tanich przewoźników.
"FT" podkreśla, że tanie linie lotnicze są dla krajowych rynków źródłem różnego rodzaju klientów. M.in. Austriacy, Niemcy, Duńczycy korzystają nie tylko z dentystów, ale też np. centrów odnowy biologicznej czy chirurgów plastycznych na Węgrzech, w Czechach czy Polsce. Przyjeżdżają, bo ich zdaniem specjaliści z nowych krajów członkowskich są bardzo dobrzy i tańsi.
Na tanich lotach dobry interes robią też domy publiczne - dodaje dziennik.
Gazeta przypomina również, że klientami tanich przewoźników są osoby pracujące zagranicą - np. Polacy z Wielkiej Brytanii. Dawniej mogli oni pozwolić sobie co najwyżej na jedną czy dwie wizyty w roku u rodziny w Polsce, teraz mogą przyjeżdżać do kraju każdego miesiąca.
Patrycja Rojek