Jak wygrać na kryzysie
Platforma znalazła się na rozdrożu. Poparcie
dla tego ugrupowania zaczęło nagle rosnąć i w szybkim czasie PO
znalazła się na szczycie zestawień sondażowych. Stała się
murowanym kandydatem do tworzenia przyszłego rządu, bijąc rządzący
SLD i marginalizując PiS - przyszłego "trudnego koalicjanta".
Szkoda byłoby jej stracić ten kapitał - pisze "Gazeta Wyborcza".
Przedstawiony przez SLD plan Hausnera zburzył jednak te klarowność. PO nie może sobie pozwolić tak po prostu na odrzucenie planu.
Z dwóch istotnych powodów: naprawa finansów jest potrzebą chwili i odwlekanie jej postawiłoby przyszły rząd pod ścianą - obejmowałby on władzę w warunkach wycofywania z Polski inwestycji i musiałby przeprowadzić dużo radykalniejszy program oszczędnościowy; oszczędności socjalne zaproponowane przez Hausnera są w duchu liberalnego programu gospodarczego PO, więc kwestionowanie go mogłoby zostać uznane przez część jej elektoratu za nieodpowiedzialną grę polityczną - ocenia publicysta "GW" Rafał Kalukin.
Według niego, akceptacja planu Hausnera też jest PO nie na rękę. Bo przyjęcie go wzmocni rząd Millera i pozwoli mu dotrwać do końca kadencji (a wcześniejsze wybory w tym roku zapewne byłyby dla Platformy korzystne, choć - z drugiej strony - niektórzy jej liderzy liczą na dalszy wzrost poparcia). Gdyby zaś PO przyłożyła rękę do przyjęcia planu Hausnera, naraziłaby się na bezkompromisowe ataki ze strony PiS.
Co w tej sytuacji zrobiła Platforma? Zapewne nieświadomie sprowokowała ostry kryzys, który następnie z zimną krwią wykorzystała. Ten kryzys to załamanie złotego - podkreśla komentator "GW". (PAP)