Jak w legnickim urzędzie miasta można przyspieszyć załatwienie sprawy?
Tego pana mi polecono. Miałam zapłacić za projekt, wszystkie procedury i spokojnie czekać. Ale on wziął pieniądze, a sprawa w urzędzie utknęła - opowiada legniczanka, która chciała wybudować kiosk na jednym z osiedli. Urzędnik nie widzi w tym nic złego.
22.12.2003 07:57
- Dowiedziałam się, że jest taka osoba, która chociaż w urzędzie zajmuje się sportem, to ma doskonałe wejścia w geodezji i architekturze. Że za niewielką opłatą "popchnie" moją sprawę - opowiada legniczanka. - Uznałam, że te dodatkowe 200-300 złotych warto zapłacić - dodaje.
Pieniądze? Nie słyszałem...
Problem pojawił się z chwilą, gdy sprawa utknęła w urzędzie. Kobieta poskarżyła się dawnemu znajomemu, który awansował na etatowego członka zarządu miasta. - Faktycznie, była taka sprawa. Kobieta interweniowała twierdząc, że jeden z urzędników obiecał pomoc, a potem nic się nie działo. Musiałem aż dwukrotnie interweniować. Za drugim razem sprawa została załatwiona. Ale o żadnych pieniądzach "do ręki" nie było mowy - zapewnia Jan Jerzy Cebula, jeden z byłych wiceprezydentów Legnicy. Dlaczego nie zdziwiło go, że sprawę leżącą w kompetencji geodetów i architektów załatwia pracownik wydziału oświaty, kultury i sportu? - Już nie pamiętam. Wiedziałem tylko, że pracował kiedyś w geodezji, znał się na tych sprawach. Ma nawet uprawnienia do nadzoru i projektowania w tej dziedzinie - słyszymy.
Praca zlecona
Henryk Zdanowicz (bo o niego chodzi), specjalista od sportu w urzędzie, nie zaprzecza, że coś jest na rzeczy. - Przecież ta kobieta nie miała nic. Wszystko musiałem załatwiać od podstaw. Zleciła mi tę robotę nie jako urzędnikowi, ale jako projektantowi, z uprawnieniami od 1989 roku. W żadnej mierze nie kolidowało to z moją pracą w zupełnie innym wydziale urzędu. Nie rozumiem, o co jej teraz chodzi - tłumaczył w rozmowie z nami. Obecny prezydent miasta jest wyraźnie zaskoczony całą sprawą. - Pierwsze słyszę! Załatwiał coś w architekturze? Co on tam robił? Przecież to nie jego wydział - wzdycha Tadeusz Krzakowski. Dodaje jednak, że żadne skargi na tego pracownika do tej pory do niego nie dotarły.
Prześwietlenie antykorupcyjne
- Przeciąganie spraw administracyjnych to najczęstszy i najprostszy sposób wymuszania łapówek - Julia Pitera, szefowa Transparency International Polska, zajmującej się zwalczaniem korupcji, nie jest zaskoczona legnicką historią. Organizacja prowadzi m.in. zewnętrzyny audyt antykorupcyjny pod nazwą "Gminą X", finansowany przez Bank Światowy.
- Gotowi jesteśmy poddać urząd "prześwietleniu" przez fachowców z Transparency Internatoinal - deklaruje prezydent Legnicy. - Taki zewnętrzny ogląd może się przydać.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Grzegorz Żurawiński