Jak skromny Anglik mały Wolsztyn promuje
W połowie lat 90. jedyna, czynna na świecie
parowozownia w Wolsztynie ledwo dyszała. Zadłużone PKP nie były w
stanie utrzymać tego cennego zabytku. Historyczne lokomotywy
ruszały na trasę tylko z okazji cyklicznych imprez dla kolejowych
hobbystów. Parowóz na trasie był prawdziwą sensacją, pisze "Głos
Wielkopolski".
Za ratowanie polskich zabytków na torach, królowa Elżbieta II przyznała Howardowi Jonesowi tytuł Członka Imperium Brytyjskiego - Member Of The British Empire (MBE). To najwyższe brytyjskie odznaczenie, jakie Howard Jones osobiście odbierze w przyszłym tygodniu w Londynie.
Człowiek, któremu Polska zawdzięcza tak wiele, urodził się w Londynie 54 lata temu. Od dziecka komunikacja była dla niego prawdziwą pasją. Kolej pokochał szczególnie. Zbierał kolejowe pamiątki, rozczytywał się w rozkładach jazdy. Ale w Anglii czynnych parowozów już nie było. W końcu trafił do Wolsztyna.
Żeby rozsławić jedyną czynną na świecie parowozownię, założył Towarzystwo "The Wolsztyn Experience". Za jego pośrednictwem, z całego świata zaczęli zjeżdżać turyści: Zwykłe podróże pociągami, to było dla nich za mało. Goście chcieli podróżować w parowozie. Jazda w kabinie maszynisty to był pomysł Howarda. Przejażdżka w kabinie stała się hitem.
Howarda Jonesa zna cały Wolsztyn. Na dachu domu umieścił... wielkie semafory. (PAP)