PolskaJak skromny Anglik mały Wolsztyn promuje

Jak skromny Anglik mały Wolsztyn promuje

W połowie lat 90. jedyna, czynna na świecie
parowozownia w Wolsztynie ledwo dyszała. Zadłużone PKP nie były w
stanie utrzymać tego cennego zabytku. Historyczne lokomotywy
ruszały na trasę tylko z okazji cyklicznych imprez dla kolejowych
hobbystów. Parowóz na trasie był prawdziwą sensacją, pisze "Głos
Wielkopolski".

10.11.2006 | aktual.: 10.11.2006 00:23

W 1996 roku do Wolsztyna przyjechał Howard Jones, Anglik z Londynu, i... został tu na zawsze. Wypromował polski zabytek na całym świecie. Do Wielkopolski przyjeżdżają teraz turyści z Anglii, Francji, Kanady, USA, Australii, a nawet z dalekiej Japonii.

Za ratowanie polskich zabytków na torach, królowa Elżbieta II przyznała Howardowi Jonesowi tytuł Członka Imperium Brytyjskiego - Member Of The British Empire (MBE). To najwyższe brytyjskie odznaczenie, jakie Howard Jones osobiście odbierze w przyszłym tygodniu w Londynie.

Człowiek, któremu Polska zawdzięcza tak wiele, urodził się w Londynie 54 lata temu. Od dziecka komunikacja była dla niego prawdziwą pasją. Kolej pokochał szczególnie. Zbierał kolejowe pamiątki, rozczytywał się w rozkładach jazdy. Ale w Anglii czynnych parowozów już nie było. W końcu trafił do Wolsztyna.

Żeby rozsławić jedyną czynną na świecie parowozownię, założył Towarzystwo "The Wolsztyn Experience". Za jego pośrednictwem, z całego świata zaczęli zjeżdżać turyści: Zwykłe podróże pociągami, to było dla nich za mało. Goście chcieli podróżować w parowozie. Jazda w kabinie maszynisty to był pomysł Howarda. Przejażdżka w kabinie stała się hitem.

Howarda Jonesa zna cały Wolsztyn. Na dachu domu umieścił... wielkie semafory. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)