Jak się kręci w krakowskiej Familii
Czy Kraków zbankrutuje? Taka groźba wisi nad miastem w przypadku przegrania procesu w jednej z największych afer ostatnich lat. Z zeznań krakowskiego przedsiębiorcy wynika, że prawnik będący prawą ręką prezydenta Majchrowskiego miał za jego zgodą brać udział w ustawianiu procesu sądowego w tej sprawie.
25.09.2007 12:05
Późny wieczór 28 kwietnia 2005 r. Gabinet prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Osiem osób próbuje rozwiązać trwający siedem lat konflikt, którego przedmiotem jest wielomilionowa inwestycja, jaką spółka Forte miała zrealizować na terenie należącego do miasta motelu Krak. Gdy okazuje się, że Forte gotowe jest do zawarcia porozumienia z magistratem, pada propozycja, aby zawiesić toczący się między stronami proces sądowy. Pełnomocnik prawny miasta Andrzej Oklejak stwierdza jednak, że takie postępowanie będzie „niepolityczne” i źle odebrane przez opinię publiczną. Jacek Majchrowski zwraca się więc do niego z pytaniem: – Jaki sędzia prowadzi tę sprawę? – Zbyszek Ducki – odpowiada Oklejak. - Czy sędzia nie może być jutro chory?– pyta prezydent. Oklejak po chwili namysłu stwierdza, że jest na to zbyt mało czasu. Dodaje jednak, że można inaczej spróbować odroczyć postępowanie. Należy w tym celu zastosować wybieg – „przypozwać”, czyli wprowadzić do procesu, dodatkowy podmiot. Jednocześnie zapewnia, że
porozmawia z sędzią Duckim, aby ten rozprawę w przypadku przypozwania odroczył.
Następnego dnia tuż przed rozprawą z gabinetu sędziego Zbigniewa Duckiego wychodzi Andrzej Oklejak. Posiedzenie trwa bardzo krótko. Sędzia po otrzymaniu wniosku o przypozwanie rozprawę odracza. O swoich decyzjach informuje, czytając z kartki. Taką wersję wydarzeń przedstawia prezes spółki Forte Wacław Stechnij i uczestniczący w spotkaniu jego prawnicy.
Absurdalna decyzja Gołasia
Wacław Stechnij interesy z miastem rozpoczął w 1993 r. Wówczas to kierowana przez niego niewielka spółka prawa handlowego Forte wygrała dwa przetargi na zarządzanie atrakcyjnie położonym kompleksem motelowo-kempingowym Krak.
Po trzech latach Rada Miasta Krakowa postanowiła bezprzetargowo wydzierżawić ten kompleks spółce Forte na okres 40 lat. Warunkiem dzierżawy było zobowiązanie spółki do wybudowania centrum hotelowo-konferencyjnego w miejscu istniejącego campingu. Po upływie 40 lat centrum to miało przejść na własność miasta. To miała być wielka inwestycja przynosząca spore korzyści zarówno nam, jak i gminie. Plany przewidywały wybudowanie na początek kilkuset miejsc hotelowych i sali konferencyjnej na blisko tysiąc osób – wspomina prezes Stechnij.
28 kwietnia 1997 r. doszło do podpisania umowy. Rok później dopisano do niej aneks. Pragnąc efektywnie wykorzystać ponad 7-hektarowy teren, zarząd miasta zgodził się na wybudowanie przez Forte obiektu handlowo-usługowego w drugim etapie inwestycji. Wacław Stechnij, pragnąc jak najszybciej doprowadzić do rozpoczęcia budowy, zawarł umowę z niemiecką firmą Metro AG, która zobowiązała się zainwestować w projekt budowy centrum 80 mln marek. 22 lutego 1999 r. Forte złożyło w Urzędzie Miasta wniosek o pozwolenie na budowę i zatwierdzenie projektu inwestycji. Termin rozpoczęcia prac budowlanych zaplanowano w nim na wrzesień 1999 r. Od momentu złożenia wniosku w magistracie rozpoczęły się jednak problemy. Miasto w nieskończoność przeciągało procedury administracyjne, nie odpowiadało na pisma wysyłane przez spółkę, unikało kontaktu z zarządem Forte. Wacław Stechnij kilkakrotnie starał się interweniować u władz miasta. Bezskutecznie. Nie mogliśmy nic zrobić. Czekaliśmy my, czekał inwestor, a pieniądze uciekały.
Docierały do mnie wówczas informacje, że terenem Kraka zainteresowało się Tesco – opowiada prezes Stechnij. 28 czerwca 1999 r. ówczesny prezydent miasta Andrzej Gołaś wypowiedział spółce Forte umowę. Pretekstem, jakim się wówczas posłużył, było rzekomo nieterminowe dokonanie przez Forte wpłaty raty dzierżawnej w grudniu 1997 r. Jak się później okazało, winnym był bank, który przelał pieniądze na konto gminy z dwudniowym opóźnieniem.
Wyjaśnienia te nie cofnęły jednak decyzji prezydenta, który 15 września 1999 r. odmówił spółce wydania pozwolenia na budowę i zatwierdzenia inwestycji.
W tym czasie niemiecki inwestor zagroził spółce, że w razie niedotrzymania planów inwestycyjnych obciąży ją kosztami i roszczeniami z tytułu poniesionych strat. Forte wniosło więc odwołanie do wojewody małopolskiego. Wojewoda uchylił decyzję prezydenta. Nie przyniosło to jednak żadnego skutku. Miasto nadal ignorowało wszelkie wnioski składane przez spółkę. 20 grudnia 1999 r., aby definitywnie zakończyć sprawę, Wacław Stechnij skierował do Sądu Okręgowego w Krakowie pozew o uznanie wypowiedzenia umowy za działanie bezpodstawne i bezskuteczne. Proces rozpoczął się w maju 2000 r. Miasto od razu wniosło o zawieszenie postępowania w związku z możliwością zawarcia ugody. Przez cztery miesiące nie zrobiło jednak nic, aby do takiej ugody doszło – tłumaczy prezes Forte. W tym czasie prezydent Krakowa rozpisał kolejno trzy przetargi na użytkowanie Kraka. Do przetargów tych zgłosiła się m.in. firma Tesco. W każdym z nich miasto zobowiązało ewentualnego inwestora do „zaspokojenia wszelkich roszczeń Forte wobec gminy
Kraków” oraz do zrealizowania projektu przygotowanego przez Forte. Miasto nakłaniało też potencjalnych inwestorów do próby wykupienia przez nich 100 proc. udziałów Forte. Właściciele spółki byli gotowi przyjąć współudziałowców, nie chcieli jednak sprzedawać całości firmy. Nie chcieli także rezygnować z własnych planów inwestycyjnych. Tesco proponowało zamiast centrum hotelowo-konferencyjnego wybudowanie wielkopowierzchniowego hipermarketu. Żaden z przetargów nie został rozstrzygnięty.
Ostatecznie władze Krakowa przegrały z Forte procesy zarówno w sądzie okręgowym, jak i apelacyjnym. Oddalona została także kasacja, o którą miasto wnosiło do Sądu Najwyższego. 18 marca 2003 r. wyrok na korzyść Forte został uznany za prawomocny. Pomimo stwierdzenia przez sąd, że wypowiedzenie umowy było bezskuteczne, Forte nie mogło zrealizować inwestycji. Umowa, którą spółka zawarła z miastem, uległa bowiem przedawnieniu. Miasto zobowiązane było do jej sanacji (naprawy), ale nie uczyniło nic, aby porozumieć się w tej kwestii z Forte.
Łapówka
Gdy pod koniec 2002 r. wybory prezydenckie w Krakowie wygrał Jacek Majchrowski, zarząd Forte miał nadzieję na zmianę relacji między spółką a magistratem.
Wacław Stechnij szybko jednak zorientował się, że trafił z deszczu pod rynnę.
Po podpisaniu przedwstępnej umowy sprzedaży spółki Forte firmie Tesco, opiewającej na kwotę 9 mln dolarów, u prezesa Stechnija miał się zjawić Jacek Majchrowski. _ Powiedział mi, że chce milion dolarów za przywrócenie umowy z miastem. Odparłem, że nie dysponuję takimi pieniędzmi. Stwierdził wówczas, żebym poszedł i wyciągnął ten milion od Tesco. Byłem zszokowany. Oświadczyłem mu, że nikt mi nie da ot tak miliona dolarów_ – mówi Stechnij. Prezes Forte widząc, że normalną drogą administracyjną nie jest w stanie uzyskać wymaganej sanacji umowy, 10 października 2003 r. złożył w Sądzie Okręgowym w Krakowie pozew o zapłatę 410 mln złotych przez gminę Kraków tytułem strat, jakie Forte poniosło przez sześć lat od momentu podpisania umowy dzierżawy oraz tytułem szacunkowej wartości utraconych korzyści przez 40 lat obowiązywania umowy. _ Gdy wpłynął ten wniosek, Majchrowski zaproponował załatwienie mi korzystnego werdyktu sądu w zamian za część kwoty odszkodowania, jakie bym uzyskał. Stanowczo odmówiłem_ – relacjonuje
Stechnij. Według prezesa Forte Jacek Majchrowski miał mu złożyć tę propozycję w trakcie corocznej imprezy bractw kurkowych. Stanęliśmy z boku, aby móc spokojnie porozmawiać, widziało nas wówczas jednak wielu ludzi – opisuje spotkanie Stechnij.
Kolejną korupcyjną propozycję prezes Forte miał otrzymać na przełomie 2004 i 2005 r. Zadzwonił Majchrowski i prosił, abym przyjął u siebie Janusza K.– mówi prezes.
Janusz K. i Bogdan D., znajomi Jacka Majchrowskiego, mieli zaproponować pośrednictwo w sprzedaży spółki Forte. W umowie, którą przedstawili Wacławowi Stechnijowi, nazywali siebie negocjatorami. Stroną porozumienia miał być Graham Kilbane reprezentujący G.E. Capital Golub oraz Thomas Holmes z Celtic Asset Managment. Firmy te, jak się później okazało, współpracować miały z dużymi sieciami hipermarketów. Wstępną cenę Forte ustalono na 13,5 mln euro, z czego właściciele spółki mieli otrzymać 7,8 mln. Resztą podzielić się mieli Janusz K. i Bogdan D. Twierdzić oni mieli przy tym, że z tej kwoty 0,8 mln otrzyma Jacek Majchrowski, a 0,5 mln pełnomocnik prawny miasta Andrzej Oklejak.
Bogdanowi D. i Januszowi K. prokuratura postawiła zarzut bezprawnego powoływania się na wpływy w magistracie celem uzyskania korzyści majątkowych. Gdy sprawa ujrzała światło dzienne, Jacek Majchrowski publicznie twierdził, że nic go nie łączy z Januszem K. Wacław Stechnij ujawnił jednak taśmę, nagraną swego czasu przez dziennikarza Marka Balawajdera, na której prezydent w bardzo poufały sposób wypowiada się o Januszu K. W czerwcu 2005 r., nie chcąc dłużej uczestniczyć w niejasnych targach, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Stechnij formułuje publiczne zarzuty wobec Jacka Majchrowskiego. Zamiast procesu sądowego Majchrowski w kilku słowach dementuje rewelacje prezesa Forte. Czekam, aż wytoczy mi proces, wówczas będę mógł powołać świadków i zaprezentować wszystkie zgromadzone dowody. Obawiam się jednak, że prezydent zwyczajnie boi się faktów, które mogłyby wówczas się ujawnić – komentuje sprawę Stechnij.
Odszkodowanie
Wniosek o odszkodowanie złożony przez Forte w 2003 r. został oddalony przez sąd okręgowy już na pierwszej rozprawie. Decyzję tę podtrzymał w mocy sąd apelacyjny stwierdzając, że sprawa powinna toczyć się nie z kontraktu (w związku z odpowiedzialnością cywilną), lecz z deliktu (w związku z odpowiedzialnością karną). Gdy Forte wystąpiło o kasację werdyktu do Sądu Najwyższego, ten postanowił wniosek kasacyjny oddalić. Forte nie poddało się i ten sam wniosek o odszkodowanie, tym razem w związku z odpowiedzialnością karną gminy, skierowało ponownie do sądu. Zespół radców prawnych miasta Krakowa w piśmie z 2007 r. odpowiadającym na pozew pisze, że „wypowiedzenie umowy dzierżawy […] podlega reżimowi odpowiedzialności kontraktowej”. W identycznym piśmie odpowiadającym na pierwszy pozew z 2003 r. ci sami prawnicy stwierdzali jednak, że „strona powodowa nie posiada […] roszczenia odszkodowawczego opartego na odpowiedzialności kontraktowej Gminy”. W przeciągu czterech lat miasto wydało dwie przeciwstawne opinie w tej
samej kwestii!
Pierwsza rozprawa o odszkodowanie po ponownym wniesieniu wniosku do sądu odbyła się 8 sierpnia. Sędzia wielokrotnie apelowała wówczas do stron o podjęcie rozmów prowadzących do ugody. Forte wyraziło chęć podjęcia takich rozmów. W przypadku przywrócenia umowy dzierżawy gotowe było zrezygnować z roszczeń względem miasta i dodatkowo zapłacić nieuznawany przez spółkę czynsz poinwestycyjny za ostatnie lata dzierżawy, który według szacunków miasta może kształtować się pomiędzy 6 a 8 mln zł. Spółka jest w stanie uregulować czynsz dzięki pieniądzom zaoferowanym przez inwestora, gotowego do zakupu udziałów Forte. Jednak inwestor uruchomi fundusze dopiero po ewentualnym przywróceniu umowy dzierżawy. Pełnomocnik prawny miasta Andrzej Oklejak odrzucił propozycję podjęcia rozmów, nie konsultując jej nawet z prezydentem miasta. Naraził w ten sposób gminę na spore straty finansowe. Obecnie gdyby Kraków wygrał proces, jest on w stanie wyegzekwować od spółki maksymalnie 50 tys. złotych – bo tyle wynosi jej wartość. W
przypadku przegranej miastu grozi bankructwo. Wartość pozwu wraz z odsetkami wynoszącymi na dzień dzisiejszy ok. 700 mln złotych kształtuje się na poziomie ponad miliarda złotych, które miasto musiałoby wypłacić Forte (za same odsetki można by wybudować most na Wiśle). Kolejna rozprawa o odszkodowanie odbędzie się 5 października.
Wiele wskazuje, że Forte ma realne szanse wygrać ten proces. Sąd okręgowy wydał bowiem ostatnio decyzję o wstrzymaniu egzekucji komorniczej związanej z niepłaceniem przez Forte dzierżawy za teren. W sentencji sąd stwierdza, że ewentualne odszkodowanie Forte od miasta przewyższa znacznie roszczenia miasta względem tej firmy. Jednocześnie podkreśla, że bardzo uprawdopodobnione jest wygranie procesu o odszkodowanie przez Forte. Tym samym niezapłaconą dzierżawę będzie można potrącić z ewentualnej puli odszkodowawczej.
Ustawianie wyroków
W 2004 r., po tym jak Forte składa wniosek o odszkodowanie, Jacek Majchrowski wypowiada umowę spółce Wacława Stechnija. Powodem są niezapłacone raty dzierżawy za teren. Forte nie chce płacić olbrzymich sum w związku z tzw. czynszem poinwestycyjnym, skoro nie wbito do tej pory w ziemię ani jednej łopaty.
Sprawę do rozpoznania otrzymuje sędzia Zbigniew Ducki. Ten sam, który oddalił pierwszy wniosek o odszkodowanie w sądzie okręgowym.
28 kwietnia 2005 r. odbywa się wspomniane na początku spotkanie w gabinecie Jacka Majchrowskiego. W jego trakcie dochodzi do wstępnej ugody pomiędzy miastem a spółką Forte. Byliśmy świadkami, jak Andrzej Oklejak i Jacek Majchrowski układają scenariusz rozprawy, który został zrealizowany następnego dnia– relacjonuje jeden z uczestników spotkania. Zorientowaliśmy się wówczas, że Ducki i Oklejak są w zażyłych stosunkach – dodaje Stechnij. Bliska znajomość obu panów wynika między innymi z tego, że żona Andrzeja Oklejaka jest bezpośrednią przełożoną żony Zbigniewa Duckiego w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Panie doskonale się znają i według naszych informacji utrzymują stosunki pozazawodowe.
Wacław Stechnij ostatecznie nie zawarł ugody, która była przedmiotem rozmów prowadzonych w gabinecie Majchrowskiego. Dowiedziałem się, że sędzia Ducki na kolejnej rozprawie ma wydać decyzję o naszej eksmisji z Kraka, z klauzulą natychmiastowej wykonalności – mówi Stechnij. Prawnicy Forte mieli jednak uprzedzić decyzję sędziego Duckiego i złożyli wniosek o jego wyłączenie. Decyzja składu sędziowskiego była odmowna. W związku z tym wnioskowali o wyłączenie całego sądu okręgowego. Zgłosili też doniesienie do prokuratury o próbie ustawiania wyroków. Po dwukrotnym odrzuceniu sprawy przez prokuraturę wniosek trafił pod osąd sądu rejonowego. Sąd przychylił się tym razem do wniosku Forte i nakazał prokuraturze wszczęcie śledztwa w sprawie.
Próbowaliśmy wielokrotnie skontaktować się z sędzią Duckim. Ostatecznie wyjaśnień udzielił nam rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemar Żurek, stwierdzając, że żaden sędzia, nie tylko Zbigniew Ducki, nie otrzymywał i nie otrzymuje jakichkolwiek instrukcji, jak należy prowadzić sprawę od strony procesu. Sąd nie udostępnia dziennikarzom bezpośredniego kontaktu, gdyż sędziowie wypowiadają się w konkretnych sprawach poprzez swoje orzeczenia oraz ich uzasadnienia – dodaje Żurek.
Z Andrzejem Oklejakiem mimo kilku prób nie udało nam się skontaktować, natomiast prezydent Jacek Majchrowski stwierdził przez telefon, że nie ma z nami o czym rozmawiać. Czy pozostający w jawnym konflikcie z jedną ze stron prowadzonego przez siebie procesu sędzia Zbigniew Ducki będzie nadal orzekał? Bardzo możliwe.
Filip Michał Rdesiński