Jak Samoobrona pozbywa się długów
"Gazeta Wyborcza" kontynuuje temat zajęcia przez komorników pensji co piątego posła Samoobrony. Dziennik pisze, że połowa klubu jest niewypłacalna, a niektórzy posłowie tej partii próbują pozbyć się długów na różne sposoby.
06.05.2006 | aktual.: 06.05.2006 07:18
Poseł Ptak 15 lat temu wziął kredyt na pieczarkarnię. I wkrótce zbankrutował. Jego długi wzięła na siebie - podobnie jak w przypadku kilkuset tysięcy rolników - Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. Od 2003 r. przepisy zezwoliły na umarzanie długów. Ptak złożył wniosek i czekał na decyzję. I doczekał się, gdy został już posłem Samoobrony. Agencja zgodziła się umorzyć jego 300 tys. zł, ale potrzebowała zgody ministra finansów, którą była wtedy Teresa Lubińska. Minister przychyliła się do wniosku.
Nad swoimi długami "pracuje" też pos. Józef Pilarz - bankrut rekordzista, który ma ponad 4 mln zobowiązań i ośmiu komorników na karku. Jak ustaliła "Wyborcza", jeszcze w maju zajmie się nim Komisja Etyki Poselskiej. Oto bowiem Pilarz, wraz z partyjnym kolegą z Samoobrony Tadeuszem Dębickim, zaatakowali firmę handlującą nasionami - Syngentę z Piaseczna. I to podczas obrad sejmowej komisji rolnictwa, w której zasiadają. Twierdzili, że firma fałszuje jakość nasion i domagali się wzięcia jej działalności pod lupę. A tak się składa, że Pilarz winien jest za jej nasiona i nawozy ponad 1,5 mln zł.
Obydwaj posłowie w swoich oskarżeniach powoływali się na ekspertyzy Centralnego Ośrodka Badania Roślin Uprawnych. Edward Gacka, dyrektor ośrodka potwierdził, że badanie rzeczywiście się odbyło, ale zarzutów nie potwierdziło. (PAP)