Jak powstają upały w Polsce? Właśnie tak
Upał to według definicji encyklopedycznych taki stan pogody, w którym temperatura powietrza mierzona w cieniu przekracza 30 stopni Celsjusza. Oczywiście świat zna znacznie wyższe wartości słupków rtęci, ponieważ na Saharze bywało już nawet niemal 60 stopni, podobnie jak w amerykańskiej Dolinie Śmierci. W Polsce jednak nawet tak pojmowane upały bywają bardzo męczące. Skąd się biorą?
Okazuje się, że źródłem takich temperatur w naszym kraju jest Sahara. O tej porze roku największa pustynia świata jest wyjątkowo nasłoneczniona, co powoduje, że rozgrzewa się regularnie w dzień do ponad 50 stopni Celsjusza. Gorące powietrze wypływa właśnie stamtąd, kierując się także na północ, czyli w naszą stronę.
Powietrze nagrzane do tego stanu przenoszą północne wiatry nad Morze Śródziemne, stąd też to właśnie ten obszar jest latem najcieplejszy w Europie. Jednak nawet tam nie jest tak ciepło jak w Afryce, ponieważ zanim docierają tam gorące masy powietrza, częściowo schładza je, a przy okazji zwiększa jego wilgotność, morze.
Zanim saharyjskie powietrze trafia na terytorium Polski, napotyka jednak po drodze szereg przeszkód. Pierwszą z nich są Alpy i Góry Dynarskie, nad tymi wielkimi pasmami górskimi powietrze mocno się schładza, a nawet wyżej miesza się z chłodniejszymi masami. Gdyby nie góry, mielibyśmy zatem ponad 40 stopni w cieniu przy każdym większym ataku upałów, kilka razy w roku. Nie 50, ponieważ chłodzący wpływ posiada także kontakt powietrza gorącego z chłodniejszym po drodze z Sahary do Polski. Generalnie rzecz ujmując, im dalej saharyjski żar podąża, tym jest chłodniejszy.
Warto wspomnieć o tym, w jaki sposób powietrze z północnej Afryki "pompowane" jest do Polski. Wpływ na to mają wyże znad Włoch i Rumunii oraz niże z Morza Północnego. W ten sposób gorące masy przemieszczają się niemal jak w gigantycznym przeciągu. Tak wielki upał jak obecnie mamy także dzięki bezchmurnemu niebu (słońce nagrzewa powierzchnię) oraz niskiej wilgotności. Mamy zatem niemal idealne warunki do występowania tak wysokich temperatur.
W niedzielę temperatura na zachodzie Polski lokalnie doszła do poziomu 38 stopni, a w poniedziałek może być jeszcze goręcej. Mamy zatem do czynienia z imponującą falą upałów, jedną z największych w historii, choć szansa na rekord Polski (40,2 stopnia, Prószków, woj. opolskie, 29 lipca 1929) nieco się oddaliła ze względu na pewien stopień zachmurzenia, które powstrzymuje operację słoneczną i konwekcję.
Mówi się, że możliwy jest w Polsce teoretycznie upał nawet 45-stopniowy, gdyby wszystkie możliwe czynniki sprzyjające ekstremalnym temperaturom nałożyły się na siebie w jednym czasie. Prawdopodobnie któregoś lata możemy podobnych temperatur doczekać, a z pewnością tak bywało już w zamierzchłej przeszłości. Nieco szkoda, że obserwacje meteorologiczne archiwizowane są zaledwie od około 200 lat.
Zobacz więcej w serwisie pogoda. href="http://wp.pl/">