Jak postępuje policjant "w cywilu"
Minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz zapowiedział, że zwróci się do Komendy Głównej Policji o przeprowadzenie akcji, której celem będzie zapoznanie obywateli z przepisami prawnymi, określającymi zasady postępowania policjantów po cywilnemu.
05.05.2004 | aktual.: 06.05.2004 13:26
W środę minister złożył kondolencje i wyraził współczucie rodzinie i przyjaciołom 19-latka, który zginął w ubiegły czwartek podczas policyjnej akcji w Poznaniu.
Jak poinformował podkom. Marcin Szyndler z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji, policjanci po cywilnemu zatrzymują kierowców rzadko. Jeśli jednak do tego dochodzi, policjant - zgodnie z przepisami prawa - pokazuje legitymację, tak, aby osoba zatrzymywana mogła ją zobaczyć. "Oczywiście, pod warunkiem, że zatrzymywany nie zacznie uciekać" - zaznaczył. Dodał, że funkcjonariusz na życzenie osoby legitymowanej lub zatrzymywanej musi umożliwić jej spisanie danych z legitymacji.
Jak podkreślił, w nocy policjanci starają się dokonywać zatrzymania w miejscu oświetlonym. "Jeżeli natomiast zatrzymują osobę podejrzewaną o najgorsze przestępstwa takie, jak zabójstwa lub gwałty - stawiają radiowóz lub nieoznakowany pojazd w poprzek ulicy i w miarę możliwości zatrzymują podejrzanego latarką koloru czerwonego" - powiedział Szyndler.
Dodał, że policjanci, zatrzymując podejrzaną osobę, mają wyrządzić jej jak najmniejszą krzywdę. "Jeżeli jest możliwe użycie tylko i wyłącznie siły fizycznej, muszą użyć siły fizycznej. Broń jest elementem ostatecznym" - podkreślił.
Policjanci mogą jej jednak użyć w przypadku, gdy zatrzymywany zagraża życiu osób postronnych lub samych funkcjonariuszy, gdy jest uzbrojony i zaczyna strzelać. "W takiej sytuacji, jeśli jest to możliwe, funkcjonariusz po ostrzeżeniu oddaje strzały w powietrze. Jeśli nie przynosi to skutku i zatrzymywany jest dalej agresywny, strzela tak, by go obezwładnić" - wyjaśnił Szyndler.
Dodał też, że osoby zatrzymywane powinny poddać się wszystkim poleceniom policji.
"Kiedy policjanci podejrzewają, że pojazdem porusza się niebezpieczny bandyta, groźny przestępca, wszelkie reguły, jak powinni się zachować i co robić, przestają obowiązywać. Najważniejsze jest to, by otoczenie poniosło jak najmniejszy uszczerbek i żeby osobę można było pojmać. Bandyci muszą być przygotowani na to, że jeśli zaczną strzelać, policja odpowie także ogniem" - powiedział.
Przypomniał także, że w tego typu akcjach giną policjanci. "Musimy zachować pewną ostrożność, bo bandyci do nas strzelają. Chcemy zapobiegać takim sytuacjom" - powiedział Szyndler.
Właśnie po zabiciu policjanta przez bandytów w marcu 2002 roku w podwarszawskich Parolach rozgorzała dyskusja o większych uprawnieniach użycia broni przez policję. Jej efektem jest m.in. znowelizowanie ustawy o policji. Wykreślono z niej przepis nakazujący policjantowi takie strzelanie, by nie pozbawić życia lub zdrowia przestępców czy osób postronnych. Policjant, strzelając do przestępcy, ma więc, zgodnie z prawem, starać się wyrządzić możliwie najmniejszą szkodę. Ustawowe regulacje umożliwiają policjantom - jeśli jest to "możliwie najmniejsza szkoda" - również zastrzelenie przestępcy.