Jak poseł Szczerba okazał immunitet w toalecie. Nieoficjalna relacja z Krynicy
Forum Ekonomiczne w Krynicy to nie tylko wzniosłe idee, gorące i ważne dla kraju debaty, ale też życie towarzyskie, ploteczki, wpadki VIPów. W tym roku pytaniem numer jeden było, kto ukradł "świeżaka" ze stoiska Biedronki, że później innych maskotek musiał strzec ochroniarz. Również i relacja wydarzeń z toalety w Starym Domu Zdrojowym miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
A jednak! Rafał Zasuń, dziennikarz piszący o energetyce na portalu WysokieNapięcie.pl, postanowił upublicznić na Facebooku swoje spotkanie z posłem Michałem Szczerbą. "Poseł Szczerba w toalecie, czyli scenka rodzajowa z cyklu "Życie towarzyskie w Krynicy" - zatytułował wpis.
Poszło o podstawowy problem na tak dużych wydarzeniach - powszechne kolejki do toalet. "Stanie w kolejce do toalety uwłacza godności parlamentarzysty" podsumowuje zajście dziennikarz. Opisuje jak Michał Szczerba niekulturalnie wbił się do toalety, mimo 5 osób oczekujących w kolejce.
"Pan Poseł wchodzi do środka bez kolejki, drzwi zewnętrzne są otwarte, więc wszyscy go widzą. Poseł poprawia fryzurę, przegląda się w lustrze, myje ręce, długo i starannie je wyciera. Na uwagi " kolejka jest" nie reaguje. Kiedy tylko otwierają się drzwi od wewnętrznej toalety, Pan Poseł natychmiast wskakuje do środka."
Następnie poseł wychynął z toalety i bez słowa, czy wyrzutów sumienia minął czekających ludzi. Na co redaktor Zasuń: "Wyciągam telefon i mówię, że tak się nie robi, że zrobię zdjęcie i wrzucę na fejsa. Pan Poseł podchodzi do mnie i zamaszystym gestem, wyćwiczonym zapewne w Sejmie, wytrąca mi telefon z ręki. Telefon ląduje na podłodze. Podnoszę go i podążam za Panem Posłem próbując mu objaśnić niewłaściwość tego postępku. Pan Poseł pyta kim jestem, robi zdjęcie mojego identyfikatora i stwierdza, że mnie zapamięta - relacjonuje dziennikarz.
Zapytany przez WP o niekulturalne zachowanie, poseł mówi, że nie pamięta zajścia.
- Ja wszedłem do toalety bez kolejki? Bzdura jakaś - mówi przy śniadaniu.
- Rafał Zasuń tak napisał, taki dziennikarz, szczupły, wysoki... - tłumaczymy.
- Nie pamiętam - oświadczył poseł i zakończył rozmowę.
Wkrótce potem przeprosił autora wpisu za pośrednictwem Facebooka.
Co wydarzyło się w Krynicy, niech zostanie w Krynicy - można by zakończyć. Tylko pozornie to błahy problem. Czas na dobrą radę od eksperta savoir-vivre. Co robić w takiej sytuacji? Stanisław Krajski, autor bloga "savoir vivre i nowa klasa średnia" nie raz rozstrzygał podobne sprawy. - Ogólna zasada jest taka, że człowiek dobrze wychowany, nie może zareagować na niegrzeczne zachowanie innych osób, inaczej niż usunięciem się lub “przecierpieniem” - pisze na blogu. Jego zdaniem należy rozważyć skutek interwencji w kontekście, czy warto "narażać się na agresję jakiegoś dzikusa". W dobrym obyczaju jest zwrócić się o interwencję do gospodarza, na przykład policjanta, który powinien zareagować na uliczną przemoc, kierowcy autobusu, kelnera w restauracji.
- Przed inwazją komunizmu elitą byli ludzie wykształceni z dziada pradziada. Trzeba było się napracować, aby dołączyć do elity. (...) Niestety komunizm zdemoralizował ludzi i postawił system społeczny na głowie. Dzisiaj cham mówi: A ja jestem chamem i co mi zrobisz. Każdy może robić, co zechce. Człowiek jest bezradny. W rezultacie ludzie zamykają się w gettach swojego środowiska. Nie znają sąsiadów na własnej klatce schodowej. Otaczają się tylko ludźmi podobnymi. Inni są im obcy i obojętni - komentuje podobne przypadki Krajski. Czy warto być heroicznym wojownikiem o kulturę? - przeczytacie tutaj.