Jak Paweł został przestępcą
Podczas podróży pociągiem relacji Katowice-Żywiec Paweł Jureczko, uczeń XIV Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach, stał się przestępcą. Przez dwa lata wędrował po sądach, prokuraturach i komisariatach policji. Niczym groźnemu przestępcy zrobiono mu zdjęcia do kryminalnej dokumentacji, pobrano odciski palców, przesłuchiwano. A wszystko dlatego, że kontroler w pociągu oskarżył go o sfałszowanie legitymacji szkolnej, uprawniającej do ulgowych przejazdów m.in. Polskimi Kolejami Państwowymi.
12.09.2005 | aktual.: 12.09.2005 08:56
– Przecież nie miałem w tym żadnego interesu, byłem uczniem LO, a legitymacja była ważna – wyjaśnia Paweł. – Błąd musiała popełnić sekretarka szkoły, która — zanim wydała mi legitymację — poprawiła datę, a ja po prostu tego nie zauważyłem.
O popełnienie tego przestępstwa został jednak oskarżony młody katowiczanin, w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej osądzony i w pierwszej instancji skazany.
Skazany, bo nikt nawet nie chciał wysłuchać argumentów Pawła. Sprawa trafiła najpierw do prokuratury, a potem do sądu, który za zamkniętymi drzwiami uznał go winnym sfałszowania dokumentu. Czyn ten, zdaniem sądu, nosił znamiona występku. 400 zł grzywny, pokrycie kosztów sądowych, a przede wszystkim wyrok, który na długie lata pozostanie w jego papierach. Takie sankcje spotkały dziewiętnastoletniego wówczas ucznia.
– W ciągu kolejnych dwóch lat poznałem sposób działania polskiego sądownictwa i nauczyłem się pisać odwołania oraz zażalenia – mówi Paweł. – Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak będę szukał pracy, albo na przykład będę wzywany na policję jako świadek, popatrzą na mnie podejrzliwym wzrokiem i powiedzą: „karany”...
Kiedy Paweł Jureczko, uczeń III klasy XIV Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach, wsiadł do pociągu relacji Katowice-Żywiec, nie przypuszczał, że ten dzień będzie pamiętał przez wiele lat.
To było w 2003 roku. Ze znajomymi z katowickiego liceum jechaliśmy w góry. Tam kilka dni później miałem obchodzić osiemnaste urodziny – wspomina Paweł. – Kiedy do przedziału wszedł kontroler, podałem mu ulgowy bilet i legitymację szkolną uprawniającą do zniżki. Kontroler zaczął dokładnie studiować dokument. Po chwili stwierdził, że jest sfałszowany.
Okazało się, że tam gdzie jest pieczątka potwierdzająca ważność dokumentu, poprawiono jedną cyfrę. Według kontrolera, oznaczająca rok ważności cyfra zero była zmieniona na jedynkę. Gwoli ścisłości: nie chodziło o 2003 rok, lecz o rok 2000.
– Może rzeczywiście data była poprawiana, ale ja zacząłem szkołę w 2000 r. i pierwsza data, która powinna się tam pojawić, wpisana w sekretariacie szkoły, to 30 września 2001 roku, czyli termin, kiedy kończyła się ważność legitymacji. Przecież to absurdalne, bym poprawiał ważną legitymację! – denerwuje się Paweł.
Oczywiście, w dniu, w którym Paweł korzystał z ulgowego przejazdu, dokument był ważny. Ale kontroler wypisał mandat w wysokości 119 zł i 18 groszy.
Sprawa szybko trafiła do prokuratury, a potem na wokandę. W Sądzie Rejonowym w Katowicach – o zapłatę na rzecz PKP kary za korzystanie z ulgowego przejazdu bez ważnego dokumentu. W Sądzie Rejonowym w Tychach wytoczono Pawłowi sprawę z oskarżenia publicznego o sfałszowanie dokumentu. Uznano tam, że chłopak jest winny sfałszowania dokumentu i zasądzono grzywnę w wysokości 400 zł oraz pokrycie kosztów sądowych.
Także sąd w Katowicach nakazał mu zapłacić na rzecz PKP karę wraz z ustawowymi odsetkami oraz 130 zł tytułem zwrotu kosztów sądowych.
– Łączny rachunek wyniósł 800 zł – mówi uczeń.
Jednak Paweł nie chciał płacić za błąd sekretarki: – Byłem w szoku. Posiedzenia sądu odbyły się za zamkniętymi drzwiami, a ja nawet nie miałem możliwości się bronić.
Sekretarka, która wypisywała legitymację, do niczego się nie przyznawała, a po jakimś czasie przestała w szkole pracować. Paweł był zdany tylko na siebie.
W sierpniu tego roku odbyło się kolejne posiedzenie, tym razem z udziałem pozwanego, na którym sąd miał zadecydować, czy Paweł będzie musiał zapłacić karę za to, że „okradł” Polskie Koleje Państwowe.
– Na szczęście sędzia dokładnie wysłuchał mojej wersji wydarzeń, a ponieważ na sali nie było przedstawiciela PKP, sąd oddalił sprawę – mówi Paweł.
Pozostała jeszcze sprawa o fałszerstwo, w której Paweł też się odwołał. Czeka na termin rozprawy. Zgromadził jednak wszystkie potrzebne zaświadczenia potwierdzające wydanie dokumentu i status ucznia. Ma nadzieję, że i tym razem sąd przyzna mu rację. •
Małgorzata Porcek, sekretarz Zespołu Szkół Elektrycznych i Ogólnokształcących im. mjr Henryka Sucharskiego w Katowicach:
- Sytuacja, w jakiej znalazł się Paweł Jureczko, tegoroczny absolwent naszej szkoły, jest nam dobrze znana. Wielokrotnie wystawialiśmy dokumenty potwierdzające fakt, że jest naszym uczniem, oraz że legitymacja rzeczywiście została mu wydana. Sekretarka, która wystawiała pechowy dokument, jeździła do prokuratury w Tychach składać wyjaśnienia. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, jak brzmiały. Trzeba pamiętać, że legitymacja, na której pojawią się jakiekolwiek błędy, absolutnie nie może być poprawiana, ani wydana uczniowi. Dokument należy anulować i wypisać nowy.
Beata Wolańska