Jak można łatwo stracić swoją fabrykę?
Polski przedsiębiorca Zbigniew Wróblewski poniósł kolejną porażkę w walce o odzyskanie fabryki na Ukrainie, którą utracił na rzecz swych ukraińskich partnerów. Skradziono mi moją własność, to skandal - powiedział.
05.08.2008 | aktual.: 05.08.2008 17:31
Przedsiębiorca poinformował, że Wyższy Sąd Gospodarczy Ukrainy podtrzymał tego dnia decyzję sądu apelacyjnego, który uznał wcześniej, że warta 11 milionów dolarów fabryka lodów i mrożonek w jednej z podkijowskich miejscowości już do niego nie należy.
Decyzja ta zapadła wbrew wyrokom dwóch sądów, które orzekły, że właścicielem fabryki jestem ja - podkreślił Wróblewski. Wyrok w mej sprawie zapadł, chociaż prosiłem o odłożenie rozprawy o 14 dni - dodał.
Swą fabrykę lodów i mrożonek Wróblewski zbudował osiem lat temu. Do jej pełnego uruchomienia potrzebował 4 mln dolarów kredytu. Pomoc zaproponowali mu wówczas ukraińscy biznesmeni. Polak podpisał z nimi dokument w rodzaju listu intencyjnego, lecz wspomnianych pieniędzy nigdy nie otrzymał. Szybko także przekonał się, że jego podpis wykorzystano w innych niż zamierzał celach.
Jak tłumaczył niedawno jednemu z polskich tygodników, ukraińscy partnerzy "przekupili państwowego rejestratora spółek" i zmienili statut firmy, wykreślając Wróblewskiego z listy udziałowców.
Następnie na teren fabryki wkroczyła firma ochroniarska, wynajęta - według polskiego biznesmena - przez firmę, związaną z koncernem Biola. Jego właścicielem jest jeden z najbogatszych Ukraińców, Ihor Kołomojski.
_ Nie wiem, czy Kołomojski wie o tych praktykach. Byłoby dobrze, gdyby zajął w tej sprawie oficjalne stanowisko_ - powiedział Wróblewski.
Po wyrzuceniu z firmy polski biznesmen zaczął szukać sprawiedliwości w sądach. Ich orzeczenia, potwierdzające jego prawa własności fabryki, podważył sąd apelacyjny, który stanął po stronie Ukraińców. We wtorek jego decyzję potwierdził Wyższy Sąd Gospodarczy w Kijowie.
_ Zwracałem się o pomoc do prezydenta i premiera Ukrainy. Prezydent Wiktor Juszczenko zlecił prokuraturze objęcie mojej sprawy szczególną troską. Niestety, nawet jego prośby są na Ukrainie ignorowane_ - mówi Wróblewski.
Biznesmen ma obecnie zamiar dochodzić swych spraw przed ukraińskim Sądem Najwyższym. Chce również prosić o interwencję prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
_ Jestem obywatelem Polski i oczekuję wsparcia ze strony moich władz. Niezależnie od tego proszę o ochronę mych praw władze ukraińskie. Skradziono mi lata pracy. Ukraść fabrykę to nie to samo, co ukraść worek z ziemniakami_ - powiedział Wróblewski.
Polskie inwestycje bezpośrednie na Ukrainie stanowiły w końcu ubiegłego roku 670 mln dolarów. (sm)
Jarosław Junko