Jak księgowe szpital okradły

Skandal w poznańskim szpitalu! Pacjentom
obcinano racje żywnościowe, a księgowe nabijały sobie kieszenie
milionami złotych - podaje "Gazeta Wyborcza". W ubiegłym roku
dyrektorka szpitala apelowała w poznańskim magistracie o
pieniądze. Tłumaczyła, że szpital jest tak biedny, że oszczędzać
musi nawet na jedzeniu dla pacjentów. Tymczasem na jaw wyszło, że
był dojna krową dla trzech księgowych i kasjerki.

20.09.2004 | aktual.: 20.09.2004 06:59

Tylko przez ostatnie dwa lata mogły przelać na swoje konta nawet 2 mln złotych. Szpital rocznie na leki wydaje zaś 500 tys. zł - pisze dziennik.

To chyba koszmarny sen - komentuje z niedowierzaniem wiceprezydent Poznania Jerzy Stępień. Grażyna M. i jej koleżanki z działu finansowego od blisko 25 lat niepodzielnie rządziły kasą mającego ponad 150 łóżek ZOZ-u przy ul. Mogileńskiej w Poznaniu. Zarabiały tyle co dyrektor, przyznawały sobie premie i dodatkowe wynagrodzenia oraz zlecały usługi różnym firmom - informuje "Gazeta Wyborcza".

"Grażyna M. prowadziła dwie księgowości - tę na potrzeby sprawozdań i kontroli i tę prawdziwą. Jedna z faktur dokumentowała zakup 7 tys. pieczątek na potrzeby szpitala za 70 tys. zł - podaje dziennik. Tłumaczyły, że to tylko próbny wydruk z komputera - mówi Irena Błońska, nowy dyrektor szpitala. Jej poprzedniczka zmarła nagle jesienią ub. roku. Księgowe pytane przez prokuraturę, dlaczego zarabiają tak dużo, mówiły, że to dyrektorka podpisała im takie angaże na miesiąc przed śmiercią. Teraz prokuratura sprawdza, czy podpis nieboszczki jest prawdziwy - pisze "Gazeta Wyborcza".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)