PolskaJak IPN zabezpieczy nową bazę danych?

Jak IPN zabezpieczy nową bazę danych?

Nowa wewnętrzna baza danych IPN ze skanami kartotek operacyjnych SB będzie zabezpieczona przed możliwością skopiowania danych na nośnik zewnętrzny, bądź przed dostępem osób nieuprawnionych - zapewnia prezes IPN Janusz Kurtyka w odpowiedzi na list Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Jak IPN zabezpieczy nową bazę danych?
Źródło zdjęć: © wp.pl

10.07.2009 18:02

Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) napisała w czerwcu do prezesa IPN z pytaniem, czy IPN zabezpieczył nową bazę przed "wyciekiem" z instytutu. Fundacja wyraziła obawę przed powtórzeniem się sytuacją, która miała miejsce w przypadku tzw. listy Wildsteina.

Janusz Kurtyka zapowiedział uruchomienie nowej bazy w czerwcowym w wywiadzie dla "Rzeczypospolitej". Gazeta podkreślała, że nazwiska z kartoteki to nie lista agentów, bo tam też osoby inwigilowane w PRL lub takie, które bezskutecznie próbowano zwerbować. Według gazety, dzięki bazie także "łatwiej będzie można zidentyfikować agentów, których teczki zniszczono". Nowa baza, która ma zawierać 1,5 mln zapisów, ma funkcjonować w wewnętrznej sieci IPN, który - jak podaje gazeta - "nie zdecydował się" na przeszukiwanie bazy przez internet, choć techniczne możliwości na to pozwalały.

HFPC spytała wtedy również prezesa IPN o szczegóły kartoteki, m.in. o przesłanki jej utworzenia, o zabezpieczenia i o to, czy osoby, których dotyczą informacje z bazy, będą mogły się o tym dowiedzieć.

Po co nowa baza?

W zamieszczonej na stronie internetowej HFPC odpowiedzi Kurtyka napisał, że nowa baza będzie udostępniona w sieci wewnętrznej IPN w czytelniach akt jako pomoc archiwalna przydatna realizującym projekty naukowo-badawcze i dziennikarzom. Dodał, że będzie ona udostępniania wyłącznie w sieci wewnętrznej IPN, w której są stosowne zabezpieczenia, a IPN będzie prowadził rejestr osób z niej korzystających. Baza będzie udostępniana na tych samych zasadach jak oryginalne karty ewidencyjne SB.

Kurtyka wyjaśnił, że baza zawiera informacje o wszystkich osobach, które były w zainteresowaniu operacyjnym SB do końca jej istnienia - do 1990 r. włącznie. Docelowo ma zawierać informacje o osobach ze wszystkich kartotek operacyjnych SB.

Według Kurtyki podstawową przesłanką procesu skanowania kartotek SB była chęć usprawnienia pracy IPN, a zwłaszcza przyspieszenie kwerend realizowanych przez pion archiwalny. Dodał, że chodziło również o "konieczność zabezpieczenia tego unikatowego zbioru archiwalnego przed zniszczeniem".

Prezes IPN podkreślił też, że baza jest zbiorem dokumentów w myśl ustawy o IPN, zgodnie z którą każdy może wystąpić o kopie dotyczących go dokumentów.

Sprawa "listy Wildsteina"

Na przełomie 2004 i 2005 r. w internecie znalazła się lista katalogowa z czytelni IPN - potocznie nazwana "listą Wildsteina" - ze 160 tys. nazwiskami oficerów i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL oraz osób wytypowanych do współpracy. Bronisław Wildstein (ówczesny publicysta "Rzeczpospolitej") przyznawał, że udostępnił ją dziennikarzom, ale zaprzeczał, by umieścił ją w internecie.

Wiele osób, których dane znalazły się na liście, nie było pewnych, czy to o nie chodzi (były tam tylko imiona i nazwiska, bez bliższych danych), dlatego składały wnioski o dostęp do akt IPN. W 2005 r. weszła w życie nowelizacja, która upoważniła Instytut do wydawania zainteresowanym zaświadczeń, czy to właśnie do nich odnoszą się zapisy z listy.

Większość z tych, którzy o to wystąpili, dostała odpowiedź, że to nie ich dane były na liście. Stołeczna prokuratura w 2006 r. umorzyła śledztwo w całej sprawie, bo nie ustaliła, kto w IPN skopiował listę będącą tajemnicą służbową IPN i udostępnił ją Wildsteinowi. Uznała też, że IPN nie odpowiada za brak zabezpieczenia przed takim skopiowaniem. Wiele osób pozwało IPN i samego Wildsteina; sądy generalnie oddalały takie pozwy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)