Jak i co przemycaliśmy w 2004 roku?
"Od maja, tj. od chwili, gdy przestały
kursować statki wolnocłowe, z granic znikły też typowe 'mrówki'.
Ale pamięć o nich została. Zdarzało się, że stawały się one
ofiarami swojej przemyślności" - pisze "Głos Szczeciński".
03.01.2005 | aktual.: 03.01.2005 07:15
Jeden z przemytników woreczki ze spirytusem miał przyklejone pod ubraniem taśmą izolacyjną. Na widok celników spanikował i próbował pozbyć się towaru, rwąc taśmę. Ta jednak była bardzo mocna i nadal trzymała. Nie wiadomo, jak to się stało, ale w trakcie szarpania taśmy nastąpił samozapłon spirytusu. Mężczyzna stanął w płomieniach - przypomina dziennik.
Inny dramatyczny przykład. Mężczyzna złapany na przemycie spirytusu odmówił wydania go celnikom. Stwierdził, że go nie przemyca, a kupił na własny użytek, po czym zaczął go pić. Wlał w siebie na tyle dużo spirytusu, że zdołał tylko stoczyć się ze statku po trapie i paść nieprzytomnym na ziemię. Zmarł w karetce pogotowia w drodze do szpitala - podaje gazeta.
Największą przebitkę miały i mają papierosy, kupowane za wschodnią granicą za około 1,5 zł paczka. W Polsce sprzedawane są za około 3 zł, a gdy dotrą do Wielkiej Brytanii, kosztują już 16 zł. Nic więc dziwnego, że to właśnie one są najpopularniejszym towarem wśród przemytników. Nie ma tygodnia, by w ręce celników nie wpadły przemycane sztangi - czytamy w "Głosie Szczecińskim".
W kwietniu w Kołbaskowie celnicy znaleźli w meblach ponad 50 tys. paczek papierosów. W lutym na przejściu w Krajniku Dolnym odkryli pod sprasowaną makulaturą 20 tys. kartonów o wartości ponad 800 tys. zł ukrytych. W kwietniu rozbito szajkę przemytników, członków załogi promu "Polonia", których oskarżono o przemyt na wartość ponad milion złotych. Wywozi i wwozi się wszystko, co ma jakąkolwiek wartość i co można sprzedać z zyskiem. Przykładem ponad 27 tys. róż i 12 tys. chryzantem, które próbowano przemycić w marcu na przejściu w Kołbaskowie - informuje "Głos Szczeciński".
W lipcu celnicy udaremnili wywóz z kraju archiwaliów, dokumentów i zdjęć z czasów wojny. W sierpniu dzięki celnikom ze Świnoujścia nie wjechało do kraju kilku tysięcy sztuk podrabianej odzieży sportowej z Chin ze znaczkami znanej światowej firmy Adidas - pisze dziennik. I tak nie jesteśmy rekordzistami - mówi Janusz Wilczyński, rzecznik prasowy Izby Celnej w Szczecinie. (PAP)