Jak bezpieka inwigilowała Wojtyłę
Książka Marka Lasoty "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki" trafiła wczoraj do księgarń. Na początek wydrukowano aż 150 tys. egzemplarzy, ale do krakowskiego wydawnictwa Znak wciąż napływają zamówienia.
Hurtownicy i księgarze do wczoraj kupili już ponad 70 tys. egzemplarzy. Dyrektor Znaku Danuta Skóra liczy się z koniecznością dodruków. Skąd takie zainteresowanie? Wydarzenia ostatnich kilku tygodni - apel ks. Tadeusza Zaleskiego o autolustrację duchowieństwa, doniesienia prasy o domniemanej współpracy z SB znanych księży z Krakowa i Zakopanego, powołanie przez arcybiskupa Stanisława Dziwisza komisji Pamięć i Troska, czy niedawne przeprosiny episkopatu za księży, którzy dali się złamać bezpiece - roznieciły dyskusję o lustracji w Kościele.
Wielokrotnie powoływano się w niej na pracę doktorską historyka krakowskiego IPN Marka Lasoty. "Donos" powstał na jej podstawie. Lasota opisuje i analizuje działania bezpieki, przedstawia sposoby werbowania agentów oraz operacyjne metody pozyskiwania informacji. Nazwisk księży-agentów autor nie podaje, ale osoby znające środowisko archidiecezji krakowskiej nie będą miały problemów z ich identyfikacją.
- Ta książka nie zawiera listy agentów. Opisuje rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć i działać Karolowi Wojtyle. "Donos" to obraz bezsilności bezpieki wobec jego postaci - mówił Lasota podczas promocji książki. - Zło było wokół Niego, a On pozostał wolny. Przeszedł przez bagno suchą stopą. Wiedział, że jest inwigilowany, ale był ponad to - podkreślał bp Jan Szkodoń.