Jak autostradą, to tylko na zachód
Z Krakowa na zachód podróżujemy autostradą
do samej granicy kraju. Na wschód daleko nie zajedziemy. Bo choć
obietnice połączenia Krakowa z Tarnowem i Rzeszowem liczą już
wiele lat, budowa co raz jest odsuwana w przyszłość - ubolewa
"Gazeta Krakowska".
Gdy u władzy była lewica, lokalni posłowie obiecywali, że autostrada pomiędzy Krakowem a Tarnowem będzie gotowa w 2006 roku. Później termin się przesunął o dwa lata, a następnie o kolejne dwa. Nadzieje na dobrą komunikację zmęczonym korzystaniem z "czwórki" kierowcom przyniosła wizyta premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Kilka miesięcy temu zapewniał on w Tarnowie, że rok 2008. - to data oddania autostrady na odcinku Kraków-Tarnów.
Po kilku dniach niezręcznego milczenia, fachowcy zajmujący się inwestycją oficjalnie stwierdzili, że zapowiedzi premiera są zupełnie nierealne. Owszem, za dwa lata powinna być wybudowana część nowej drogi, ale tylko do Szarowa. Pozostały fragment to kolejne lata czekania.
Tym razem nie chodzi nawet o pieniądze, bo te są ponoć zarezerwowane. Nie wypełniono jednak formalności, które umożliwiłyby realizację inwestycji. Naczelny Sąd Administracyjny rok temu uznał roszczenia wywłaszczonych właścicieli gruntów. To oznacza, że wykup gruntów trzeba je przeprowadzić powtórnie. Tym razem formalności będą jednak bardziej skomplikowane niż poprzednio, bo w międzyczasie weszła w życie nowa ustawa o ochronie środowiska, znacznie bardziej restrykcyjna niż poprzednia.
Dostosowanie warunków prowadzenia inwestycji do jej wymogów oznacza kolejne miesiące czekania na rozpoczęcie budowy. Jedyną pozytywną decyzją w sprawie autostrady na wschód od Krakowa jest podpisanie porozumienia pomiędzy parlamentarzystami tarnowskimi i podkarpackimi w sprawie wspólnego lobbingu na rzecz wybudowania odcinka od Tarnowa do Rzeszowa. Według Ministerstwa Transportu trasa od granicy z Niemcami do Rzeszowa ma być gotowa w 2013 r.(PAP)