Jagiełło zrezygnował z funkcji dyrektora
Andrzej Jagiełło - poseł minionej kadencji
wybrany z listy SLD i prawomocnie skazany przez Sąd Apelacyjny w
Krakowie za "przeciek" w sprawie starachowickiej - zrezygnował z
funkcji dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w
Starachowicach - potwierdził prezydent miasta
Sylwester Kwiecień.
24.11.2005 | aktual.: 25.11.2005 08:38
Jagiełło był szefem starachowickiego ośrodka pomocy społecznej, zanim uzyskał mandat posła. Po zakończeniu kadencji Sejmu wrócił na dawne stanowisko. Prezydent Starachowic odmówił komentarza w tej sprawie. Pan Jagiełło już nie pracuje. Nie udzielam informacji na tematy personalne - uciął telefoniczną rozmowę.
Skazany 16 listopada w tym samym procesie drugi były świętokrzyski poseł, Henryk Długosz (również wybrany z listy SLD), po zakończeniu pracy parlamentarnej postanowił podjąć działalność gospodarczą. Jak powiedział, "nie ma zamiaru wisieć u czyjejkolwiek klamki", czyli prosić o zatrudnienie u któregokolwiek z pracodawców.
Długosz był współudziałowcem Przedsiębiorstwa Usługowo- Produkcyjnego Suprimex SA. Firma ta jest obecnie w stanie upadłości - zarządza nią syndyk, który wystawił na sprzedaż za cenę ponad 4 mln zł biurowiec spółki. Urząd Marszałkowski w Kielcach chce nabyć tę nieruchomość na siedzibę podległych mu instytucji. Przeciwny temu jest regionalny zarząd PiS.
Jagiełło i Długosz oczekują wezwania sądu do odbycia kary pozbawienia wolności. Zgodnie z prawem, mogą je otrzymać już za kilka tygodni i zostaną wówczas umieszczeni w jednym z zakładów karnych, położonych najbliżej miejsca zamieszkania.
Andrzej Jagiełło, Henryk Długosz i były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka (wybrany do Sejmu także z listy SLD) otrzymali wyroki za przeciek tajnych informacji o akcji Centralnego Biura Śledczego przeciw starachowickim przestępcom, planowanej w marcu 2003 roku. Sąd skazał byłych posłów - odpowiednio - na: rok, półtora oraz trzy i pół roku więzienia.
Za niepoinformowanie prokuratury o wycieku z MSWiA tajnych informacji oraz wielokrotne składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy odpowiada przed kieleckim sądem były komendant główny policji gen. Antoni Kowalczyk.