Jadwiga Staniszkis: expose Tuska to tylko połowiczny sukces
Expose Tuska to tylko połowiczny sukces. Manewr z wotum zaufania był zręczny. Ale łatwy, jeżeli ma się większość. Wystąpienie – wbrew temu, co mówi opozycja – miało nowe elementy, których brakowało w programach innych partii. Chodzi o silne akcentowanie programu inwestycji i pokazanie sposobu ich finansowania bez rozsadzenia budżetu - pisze Jadwiga Staniszkis w felietonie Wirtualnej Polski.
13.10.2012 | aktual.: 13.10.2012 16:44
Jest to wciąż jednak groźba przekładania pieniędzy z kieszeni do kieszeni (i przerzucanie problemów na firmy, jak wcześniej na samorządy). Widać tu wciąż rękę J.K. Bieleckiego z jego ciągotami do centralizacji i nomenklatury. Późniejsze wystąpienia ministrów Rostowskiego i Budzanowskiego sygnalizują jednak, że to krok w dobrym kierunku.
Nawoływanie do „profesjonalizacji rządu”, szczególnie po „uzupełniającej” informacji ministrów nie musi oznaczać więc zmiany premiera, lecz zmianę jego statusu. Z uznaniem argumentów fachowców. Nie tylko we własnym rządzie, ale – m.in. obecnego i byłego szefa UNF w kwestii unii bankowej. Kres arbitralnych i nieodpowiedzialnych wyskoków Tuska suflowanych przez przyuczonych tylko, a nie – dobrze wykształconych ekonomistów, jak to w kwestii kursu złotówki wobec euro. Z podniesieniem rangi Pawlaka w kwestii zarządzania. Ale równocześnie – zarysowaniem warunków jego współpracy z min. Rostowskim.
Prawdziwym wyrazem nowego otwarcia rządu PO będzie stanowisko Polski w kwestii dwóch budżetów UE (jeśli zwiększy to elastyczność w wydawaniu pieniędzy i pozwoli na tworzenie w nowych krajach UE instytucji korespondujących z ich stadium rozwoju) – to będzie dobre rozwiązanie.
Mam nadzieję, że statusowe zapędy Tuska (być „w środku” nawet gdy jest to tylko symboliczne) przegrają z argumentami fachowców (Serafin, Rostowski).
Wystąpienia posłów opozycji (ale też – kandydatów na stanowisko premiera) pokazują, że nie są przygotowani merytorycznie do kontrolowania rządu. Nie mają ani wyczucia rzeczywistości, ani dramatycznego kontekstu wyborów dokonujących się dziś w UE.
Tusk zaś zademonstrował nam podskórną rekonstrukcję swojego rządu poprzez zasygnalizowanie wyższej rangi fachowców niż własnej. I nowej równowagi między resortami finansów i gospodarki. To realna zmiana treści bez zmiany formy. To wciąż za mało i w polskiej kulturze politycznej, odwołującej się głównie do symboli, może pozostać niezauważone. Ale jeśli jeszcze przejmie niektóre pomysły opozycji (służba zdrowia) i pogłębi wątek rozwojowy (deregulacja, a nie – nowe obciążenia firm) to pokaże, że sam zrozumiał konieczność czegoś więcej niż PR-owskiej korekty. I że zrobił to pod wpływem nowego stylu PiS-u.
Testem będzie polityka Polski w UE w najbliższych miesiącach. W tym kontekście chciałabym się dowiedzieć, co rząd Tuska wynegocjował za rezygnację z energetyki atomowej? Czy np. złagodzenie wobec Polski rygorów polityki klimatologicznej? I stąd w jego expose nacisk na nowe, ale konwencjonalne bloki energetyczne?
Skromny Tusk, dostrzegający własny brak kompetencji i słuchający mądrzejszych, a nie, jak przedtem, arogancki i arbitralny, wierzgający Tusk, to jak przemiana Kłapouchego w "Kubusiu Puchatku". Profesjonalizacja rządu (nawet tak dyskretna jak dziś) i samoograniczenie to jedyna szansa dla premiera!