Jadwiga Staniszkis dla WP: zmierzch idei
Zmierzch idei, dyktat formy, powrót wartości. Te trzy hasła dobrze oddają kierunek, w którym zmierza współczesna Europa. Chcę być dobrze zrozumiana: chodzi o zmierzch idei traktowanych jako autonomiczna „nadrzeczywistość” ku której – jak uważali i Platon i Hegel – ciążą procesy realne. Kiedy więc, po wprowadzeniu stanu wojennego, pewien polityk niemiecki, wyjaśniając dlaczego Niemcy wobec Polski nie wprowadziły sankcji, i mówiąc: aby system mógł się zmienić musi wrócić do idei siebie w możliwie najczystszej formie (a w przypadku komunizmu jest to przemoc i gospodarka zmilitaryzowana) – myślał zapewne o takiej właśnie nadrzeczywistości. Bo realny socjalizm, wchłaniający produkowane przez siebie napięcia poprzez odchodzenie od własnych zasad (np. tolerując szarą strefę czy – nieformalne uwłaszczenie), rozmywał się, mógł dalej trwać i jego odrzucenie było trudniejsze.
12.06.2008 | aktual.: 12.06.2008 08:01
Dziś takie wywodzenie „logicznej” rzeczywistości z idei, żyjących własnym życiem, i w dodatku użyte jako argument polityczny, wydałoby się co najmniej dziwaczne.
Wracają za to wartości, jako empiryczna, społecznie konstruowana realność wyrażająca tęsknotę człowieka, aby przekroczyć siebie. To właśnie bowiem w imię wartości zaczerpniętych z własnej tradycji każdy kraj w ramach Unii Europejskiej będzie próbował stworzyć optymalną kombinację norm, i będzie w tym wysiłku ograniczany jedynie przez zaakceptowane przez wszystkich, minimalne standardy, zaczerpnięte z odmiennych, niż własne, systemów wartości. Nie ma już więc mowy o jednej, apriorycznej Idei i jej „logicznym” rozwinięciu poprzez instytucje i procedury. Można to nazwać ostatecznym kresem świata ideologii.
Pojawia się za to nowa postać „dyktatu formy”. Już nie – poprzez narzucanie instytucji, które potem, już automatycznie, przeorientowują czynniki produkcji na rzecz rynków, z których owe instytucje pochodzą, ale w znacznie bardziej eleganckiej postaci. Chodzi o nowe formy władzy pojawiające się w świecie sieci na zasadzie prób i błędów, w poszukiwaniu najbardziej skutecznych metod regulacji. Okazuje się, że te formy, za którymi nie stoi żadna teoria ani aprioryczna wiedza, wnoszą za sobą, jako ukryty fundament, odmienną – niż poprzednio – „realność” władzy. „Realność”, czyli to – czym trzeba manipulować – aby zachować kontrolę. A ową realnością są nie podmioty, ale relacje i sekwencje. I wtedy zaczyna się właśnie dyktat tej nowej formy władzy – realizującej się na poziomie „meta”. Pojawia się konieczność nowej selekcji elementów zachodniej tradycji w sferze prawa i polityki. Wraca Arystoteles, a ostatecznie zanika Platon. I nagle, w świecie zachodnim - wymyśla się instytucje, które od wieków, ba – od
tysiącleci – występowały w Azji, gdzie dominowała taka właśnie relacyjna koncepcja realności.
Ta dokonująca się obecnie zamiana ról między ideami (w ich statusie platońskiej czy – heglowskiej „nadrzeczywistości”), wartościami i formą myślenia (właśnie – formą, a nie – esencją) jako siłą sprawczą, jest przygodą, w której wszyscy uczestniczymy.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski