PublicystykaJacek Żakowski: sam się dziwię, że bronię Frondy

Jacek Żakowski: sam się dziwię, że bronię Frondy

Jakoś nikt się specjalnie nie przejął tym, że warszawski sąd skazał red. Tomasza Grzesika na karę "ograniczenia wolności" za tekst opublikowany w portalu fronda.pl. A ja się przejąłem. Mnie to bulwersuje, oburza i wkurza, chociaż sam pozywałem ostatnio Frondę i wygrałem z nią proces o "Resortowe dzieci". Rzecz w tym, że "ograniczenie wolności" łatwo zamienia się w "pozbawienie wolności", czyli w "więzienie za słowo". A to jest koniec wolności, demokracji i wszystkich naszych pięknych marzeń o odzyskanej Polsce, które snuliśmy przed 1989 rokiem - pisze Jacek Żakowski dla WP Opinii.

Jacek Żakowski: sam się dziwię, że bronię Frondy
Źródło zdjęć: © WP.PL | Daniel Aniszewski
Jacek Żakowski

Nazywanie Grzesika dziennikarzem jest dla mnie bolesne jako dla dziennikarza. Fronda.pl to na mój gust portal wyjątkowo paskudny i dość oczywista aberracja wolności. Tekst, za który sąd Grzesika ukarał, był odrażający, nigdy się nie powinien ukazać, przekroczył nie tylko granicę przyzwoitości i dobrych obyczajów, ale też wszelkiego rozsądku. A przy tym był niechlujny, jawnie obelżywy, pozbawiony podstaw (autor nawet nie przeczytał książki, o której obraźliwie pisał). Pod każdym względem był to karygodny publicystyczny wybryk.

Jeśli jednak wyrok skazujący Grzesika utrzyma się w drugiej instancji, będę apelował, do kogo tylko można, by złożył kasację. A jeśli ona wyroku nie obali, zaapeluję do Prezydenta RP (ktokolwiek nim wówczas będzie), by użył prawa łaski. Nie dlatego, że Grzesik powinien być uniewinniony ze względu na swoją niewinność, tylko dlatego, że pozbawianie lub ograniczanie wolności za słowa jest fundamentalnie sprzeczne z ideą liberalnej demokracji. Ja w nią głęboko wierzę, a Grzesik zdaje się jej nie cierpi. Jego środowisko uważa zapewne, że powinienem (wraz z wieloma innymi osobami) gnić w pudle lub gryźć trawę za to, co mówię i piszę. A ja uważam, że nawet oni nie powinni gnić w pudle za słowa. Bo słowa muszą być wolne, by wolni mogli być ludzie. Wszyscy ludzie. Nie tylko ci, którzy głoszą karygodne słowa.

To nie jest mój wymysł. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy - tej samej, która stoi za Komisją Wenecką - dziesięć lat temu uchwaliło rezolucję "Ku dekryminalizacji zniesławienia". A rok wcześniej Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że sankcje karne "za słowo" są do przyjęcia tylko w najcięższych przypadkach nawoływania czy podżegania do realnej przemocy. Grzesik nie podżegał, choć zrobił rzecz ohydną. Ogłosił we Frondzie tekst zatytułowany "Sieg heil, panie Grabowski, trzykrotne sieg heil!" sugerując, że prof. Jan Grabowski, wybitny historyk z uniwersytetu w Ottawie, autor ważnej, naukowo i intelektualnie doskonałej książki "Judenjagd", jest sponsorowany przez Niemców i się im wysługuje. Grzesik się wściekł, bo prof. Grabowski opisał m.in. udział Polaków w zagładzie żydowskich obywateli powiatu Dąbrowa Górnicza.

Grzesik wprowadził swoich czytelników w błąd, beztrosko kwestionując naukowo potwierdzone fakty i bezpodstawnie obraził wybitnego naukowca o nieposzlakowanej opinii. Obie te szkody powinien oczywiście naprawić. Ich naprawieniu mogłoby służyć sądowe zobowiązanie Grzesika do publikacji (zwłaszcza we fronda.pl) przeprosin, odwołania oskarżeń i publicznego potwierdzenia wyników badań, na których opiera się "Judenjagd". Ani pracując społecznie (choćby na cmentarzu żydowskim), ani siedząc w więzieniu (jeśli się uchyli od "pracy społecznej" i "ograniczenie wolności" zamieni się w jej "pozbawienie"), ani nawet wpłacając niewielką (3 tys. zł) zasądzoną nawiązkę na Stowarzyszenie Dzieci Holocaustu, Grzesik nie naprawi szkód, które wyrządził. Trudno nawet mówić, że taki wyrok ma jakieś znaczenie wychowawcze i zniechęci innych do podobnie szkodliwych wypowiedzi. Bo kto się przestraszy kary w postaci paru tys. złotych i kilku dniówek prac społecznych?

Jedynym sensem takiego wyroku jest zemsta (kara). Jedynym efektem będzie bardziej sprytne czynienie tego samego zła i powielanie go przez kolejne osoby, z podziwem patrzące na biednego red. Grzesika. Ale najgorsze jest to, że każdy taki wyrok legitymizuje ogólne przekonanie prawicy, iż ten, kto ma władzę, ma także prawo kontrolować to, co piszą i czytają (mówią i słuchają, filmują i oglądają) inni. Kiedy dyktatura definitywnie zniesie wolność słowa, będzie się powoływała na kazus Grzesika, twierdząc, że tylko idzie wskazaną przez poprzedników drogą. A jeszcze szybciej będzie to doskonały argument, że nie ma nic złego w pomysłach Ziobry, by karać więzieniem za naruszanie czci Narodu Polskiego.

Dziś problem jest bardziej dramatyczny niż dekadę temu, kiedy różne środowiska zaczęły się upominać o wykreślenie z Kodeksu Karnego słynnego art. 212, pozwalającego na wsadzanie do więzienia za naruszanie czci. Byłem w te zabiegi mocno zaangażowany, więc dobrze pamiętam, że wszystkie środowiska polityczne (w tym Jarosław Kaczyński)
od lat obiecywały usunięcie art. 212. I wszystkie zwolenników liberalnej demokracji zawiodły.

Do niedawna zdawało się jeszcze, że usunięcie z Kodeksu Karnego "więzienia za słowa" byłby gestem głównie symbolicznym, demonstrującym, jak ważna jest wolność słowa dla nowego, liberalno-demokratycznego porządku. Teraz, gdy autorytarna fala rośnie w Europie (nie tylko w Turcji, na Węgrzech i w Polsce), istnienie takich kodeksowych zapisów, a zwłaszcza ich stosowanie, jest dolewaniem oliwy do beczki, która już zaczyna się tlić. Dlatego krytycznie ważne jest wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich (przypadkiem opublikowane w dniu ogłoszenia wyroku skazującego Grzesika), który postuluje rezygnację z art. 212 i wzmocnienie procedur cywilnych, by mogły one być skuteczniejszą tamą dla zalewania debaty publicznej przez hejt, pomówienia, oszczerstwa i obelgi.

Ważny głos RPO powinien dotrzeć także do prof. Jana Grabowskiego i do reprezentującego go doskonałego adwokata, mec. Krzysztofa Stępińskiego. Wyrok skazujący jest dla nich satysfakcjonujący. Wina została uznana. Może więc w drugiej instancji nie warto upierać się przy karze? Nie wiem, jak sąd by na to zareagował, ale może lepiej by było zaproponować poprzestanie na uznaniu winy i odstąpienie od wymierzania kary? Samo uznanie winy w postępowaniu karnym otwiera przecież drogę do sukcesu w procesie cywilnym, którego wynikiem może być naprawienie szkód, a nie tylko kara, która łagodnie karze sprawcę, a boleśniej nas wszystkich.

Jacek Żakowski dla WP Opinii

_*Jacek Żakowski *- publicysta "Polityki", kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium Civitas, autor kilkunastu książek i programów tv._

Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)