Jacek Saryusz-Wolski: wynik dobry, frekwencja dramatycznie zła

Jolanta Pieńkowska: 24,1% głosów, 15 mandatów w Parlamencie Europejskim przy niespełna 21% frekwencji, to jest zwycięski wynik Platformy. Ma pan poczucie sukcesu, czy nie?

16.06.2004 11:11

Jacek Saryusz-Wolski: Wynik jest dobry i satysfakcjonujący. Natomiast frekwencja jest dramatycznie niska i zła.

Jolanta Pieńkowska: I kto jest jej winien? Prezydent mówił w poniedziałek w Trójce, że media.

Jacek Saryusz-Wolski: Wszyscy my po części. Ale uważam, że powinna była władza publiczna, rząd krótko mówiąc zrobić taka kampanię przygotowującą. Taki jakby podkład pod kampanię właściwą, jak zrobiono przed referendum. I to właściwie zlekceważono. Taką potrzebę. Gdyby takie siły i środki zostały rzucone - w cudzysłowie - w tym celu, to tak. I oczywiście media, media publiczne. Z tym, że w przypadku referendum to była współpraca rządu i pieniądze rządowe na to przeznaczone. Tu nastąpiło zaniedbanie.

Jolanta Pieńkowska: A może to jest tak, że Parlament Europejski jest dla Polaków taką abstrakcją, że tak czy siak nie poszliby głosować?

Jacek Saryusz-Wolski: On jest. I tak jest w dużej części we wszystkich krajach członkowskich. I tym bardziej trzeba było taka kampanię zrobić.

Jolanta Pieńkowska: Ale chyba mamy chlubne, czy niechlubne przedostatnie miejsce w tych wyborach, jeśli chodzi o frekwencję?

Jacek Saryusz-Wolski: Tak. Dlatego mówię, że frekwencja jest zła, bo niska. Jest również odbijany minus na tle innych krajów, zwłaszcza na tle starej Unii. Natomiast tym bardziej trzeba było taką zmasowaną kampanię informacyjną, co to jest parlament, dlaczego jest parlament. Ale chcę dodać, że gdyby wybory były połączone z wyborami do sejmu, to po pierwsze nie mielibyśmy dzisiaj problemu, z którym wszyscy się dzisiaj borykają. I po drugie byłaby wysoka frekwencja.

Jolanta Pieńkowska: Ten sierpniowy, ewentualny termin wyborów pana nie przeraża?

Jacek Saryusz-Wolski: Wolałbym, żeby to był wrzesień. Ale jeżeli to nie może być wrzesień, to niech to będzie sierpień.

Jolanta Pieńkowska: Nawet za cenę wygranej Samoobrony?

Jacek Saryusz-Wolski: Wcale na to nie wygląda. Dlatego, bo Samoobrona w wyborach europejskich, nie wiem, czy poniosła klęskę. W każdym bądź razie straciła. I podobnie się wydarzy nawet, jeżeli wybory będą w sierpniu.

Jolanta Pieńkowska: Ale tak czy siak dwie partie, które zdobyły drugie i trzecie miejsce, dwie najbardziej eurosceptyczne partie Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. O czym to świadczy?

Jacek Saryusz-Wolski: To świadczy o wzroście nastrojów eurosceptycznych w polskim społeczeństwie. To świadczy, że coś się wydarzyło między referendum, a dzisiaj. Że było wiele sygnałów, które zostały wykorzystane przez eurosceptyków, żeby Unię przedstawiać jako katastrofę, a nie jako szansę. Zmieniły się nastroje i zmieniła się trochę rzeczywistość. Ale generalnie biorąc to jest zmiana nastrojów, jeśli chodzi o krajową scenę polityczną. I tak, jak to bywa często w innych krajach unijnych, takie wybory często są głosowaniem przeciwko aktualnemu rządowi, a nie za czymś.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)