Jacek Krzysztofowicz, gdański dominikanin wystąpił z zakonu
Ojciec Jacek Krzysztofowicz, jeden z bardziej rozpoznawalnych gdańskich duchownych i przeor klasztoru dominikanów do 2010 roku zrezygnował z kapłaństwa - informuje tvn24.pl. - Nie wierzę w sens życia, które przez minione 25 lat prowadziłem - przyznał w nagranym przez siebie, emocjonalnym oświadczeniu. Dodał, że wreszcie odważył się żyć i kochać.
14.01.2013 | aktual.: 14.01.2013 15:53
Do kościoła św. Mikołaja na msze święte "ostatniej szansy" o godz. 21, odprawiane często właśnie przez Krzysztofowicza, przychodziły tłumy gdańszczan. Ostatnie niedzielne kazanie wygłosił 6 stycznia. Tydzień później pożegnał się z wiernymi.
- Odchodzę z zakonu, odchodzę z kapłaństwa, odchodzę z Gdańska. Jest to dla mnie bardzo ważny moment. Nie chciałbym zamknąć drzwi za sobą bez powiedzenia "do widzenia" tym wszystkim, którzy byli dla mnie ważni, którzy byli towarzyszami mojej drogi w ostatnich latach - powiedział ojciec Krzysztofowicz do wiernych.
Przyznał, że nareszcie odważył się żyć i kochać. - Mam takie głębokie poczucie, że ja się wreszcie odważyłem na to, żeby żyć i kochać. Nareszcie dojrzałem do miłości, ludzkiej zwyczajnej miłości. Do czegoś, czego się bardzo bałem, od czego uciekałem, przed czym się chroniłem w habicie stojąc za ołtarzem i nim się odgradzając się od świat i od ludzi. Już tak więcej nie chcę, chcę inaczej - podkreślił. - Mam świadomość, że to, co wybieram, na co się otwieram, tego się już nie da pogodzić z byciem duchownym i dlatego też muszę odejść, chcę odejść - uzasadniał.
Krzysztofowicz był w zakonie od 25 lat.
W 2012 roku nazwisko Krzysztofowicza pojawiło się w związku z aferą Amber Gold. To jego kazania podczas mszy o 21.00 miały przyciągnąć do kościoła małżeństwo P., które przekazało dominikanom pieniądze na renowację kaplicy św. Jacka. Komentatorzy zwracają uwagę, że ta sprawa mogła go wyjątkowo dotknąć, bo zaufał małżeństwu. Pół miliona złotych od Marcina P. zakonnicy musieli zwrócić syndykowi po wybuchu afery.